Przejdź do treści
Nr 44/2014
magazyn piłka nożna

Nr 44/2014

W Tygodniku

POLSKA
4. Temat numeru: Analiza dwuletnich rządów Zbigniewa Bońka w PZPN

8. Przegląd wydarzeń polskich i W starym kinie

9. Pobocza futbolu: Doping pod Wawelem,
czyli sprawa Dawida Nowaka

10. 90 minut z Mateuszem Piątkowskim

12. Ekstraklasa: Jak to się robi w Białymstoku

14. Kapitańskie roszady w Poznaniu

16. Zwycięstwo Legii nad Metalistem

19. T-ME: Kryzys Zawiszy rozłożony na czynniki pierwsze

20. Na pograniczu faulu

ŚWIAT
21. Korespondencja z Bratysławy

22. Premier League: Wayne Rooney i jego rekordy

23. Przegląd wydarzeń zagranicznych i High life

24. Od A do Z: Diego Tardelli

25. Kolumbijscy piłkarze podbijają świat

26. Serie A: Zapowiedź meczu Napoli – Roma

27. Korespondencja z Monachium

28. Jak grają rewelacje najsilniejszych lig Europy – odcinek 1: Francja

30. Korespondencja z Brugii

31. Afera korupcyjna w Hiszpanii

32. Primera Division: Real lepszy od Barcelony w El Clasico

WYNIKI
33. Liga Europy

34. Liga Mistrzów

35. Ligi w Europie

38. Ekstraklasa

42. I liga

44. II liga

46. III liga

 


 


 

 

 

Mila dla PN: Niemcy? Przecież kolejni rywale wcale nie będą łatwiejsi!

Czy czuje się pan tak, jakby otrzymał drugie piłkarskie życie?

Nie tylko drugie, ale przy okazji jeszcze trzecie, a może i czwarte – śmieje się Sebastian Mila (na zdjęciu). – Powiem wprost: zaraz po zdobyciu bramki poczułem się, jakby wszystko, co wartościowe, spadło do moich stóp, jakby stało się namacalne i możliwe do ogarnięcia. Była końcówka meczu, a zatem gdzieś przemknęła myśl, że ten mecz na pewno nie zostanie przegrany.

Przegrany? Do końca brakowało niewiele. Graliście jednak z Niemcami, którzy nawet w doliczonym czasie potrafią zdobywać bramki i gnębić najlepsze drużyny.
I właśnie tak czułem. Wariowałem z radości, ale gdzieś w podświadomości uciekałem od ostatecznej myśli o zwycięstwie. To faktycznie są Niemcy, galaktyczna drużyna, aż do bólu konsekwentna, nawet wtedy gdy wysoko prowadzi. No więc do ostatniego gwizdka brakowało faktycznie niewiele, ale oni nawet na moment nie zwolnili i robili wszystko, by straty odrobić. To się czuło i widziało. Trzeba było być czujnym do ostatniego gwizdka, a nawet dłużej.

Czy przytłaczał was fakt, że dotychczas nigdy z Niemcami nie wygraliśmy, a ewentualny triumf jeszcze przed meczem uważany był za historyczny?
Coś z tym przytłaczaniem było na rzeczy. Nie mieliśmy złudzeń, że przebijamy Niemców piłkarskimi umiejętnościami, wyszkoleniem technicznym, taktyką czy strategią gry. Wiedzieliśmy jednak, czego stadion w Warszawie będzie od nas oczekiwał. Na pozór niczego wielkiego. Ambicji, uporu i dania z siebie sto procent, a może nawet więcej. Ten mecz, jeśli chcieliśmy wygrać, to trzeba było zacząć to robić, stosując zasadę pozytywnego myślenia. Nie można było się przestraszyć jeszcze przed podjęciem rywalizacji. I mam wrażenie, że to nam się doskonale udało. Stanowiliśmy drużynę w dosłownym tego słowa znaczeniu.

(…)



Z życia klubów: Zielono-białe wątpliwości

Możliwość komentowania została wyłączona.