Przejdź do treści
Nr 42/2014
magazyn piłka nożna

Nr 42/2014

W Tygodniku

POLSKA
4. Temat numeru: Tak przechodzi się do historii,
czyli Polska wygrała z Niemcami 2:0

8. 7 przyczyn przełamania biało-czerwonych

10. Alfabet Kamila Glika

11. Dogrywka z Łukaszem Szukałą

12. Specjalnie dla nas: Jakub Błaszczykowski

14. Wywiady pomeczowe: Toni Kroos i Manuel Neuer

16. Pozostałe mecze naszej grupy

17. Polacy, którzy strzelali Szkotom

18. Widziane zza Odry: Jak Niemcy ocenili sobotni mecz

19. Szkoci poza Wyspami

20. Dogrywka z Jakubem Szmatułą

22. Na pograniczu faulu i 7 pytań do Dusana Pernisa

23. Przegląd wydarzeń polskich i W starym kinie

24. Specjalnie dla nas: Maciej Gostomski

25. I liga: Wojciech Stawowy opuścił Miedź Legnica

45. Z piłką przez kraj: Ostrovia Ostrów Wielkopolski

46. Centralna Liga Juniorów po reformacji

ŚWIAT
26. Serie A: Prezydent Massimo Ferrero i jego Sampdoria Genua

27. Futbolowy high life i przegląd wydarzeń zagranicznych

28. Valencia rewelacją Primera Division

30. Rekordy Cristiano Ronaldo i Claudio Bravo

31. Argentyna: Kłopoty San Lorenzo de Almagro

32. Korespondencja z Portugalii

34. Birkir Bjarnason – Islandczyk z Pescary

35. Dogrywka z Janem Kozakiem, selekcjonerem reprezentacji Słowacji

WYNIKI
36. Eliminacje Euro 2016

38. Analiza: Rezonans magnetyczny drużyn ekstraklasy

40. I liga

42. II liga

44. III liga

 


 

 

 

Mila dla PN: Niemcy? Przecież kolejni rywale wcale nie będą łatwiejsi!

Czy czuje się pan tak, jakby otrzymał drugie piłkarskie życie?

Nie tylko drugie, ale przy okazji jeszcze trzecie, a może i czwarte – śmieje się Sebastian Mila (na zdjęciu). – Powiem wprost: zaraz po zdobyciu bramki poczułem się, jakby wszystko, co wartościowe, spadło do moich stóp, jakby stało się namacalne i możliwe do ogarnięcia. Była końcówka meczu, a zatem gdzieś przemknęła myśl, że ten mecz na pewno nie zostanie przegrany.

Przegrany? Do końca brakowało niewiele. Graliście jednak z Niemcami, którzy nawet w doliczonym czasie potrafią zdobywać bramki i gnębić najlepsze drużyny.
I właśnie tak czułem. Wariowałem z radości, ale gdzieś w podświadomości uciekałem od ostatecznej myśli o zwycięstwie. To faktycznie są Niemcy, galaktyczna drużyna, aż do bólu konsekwentna, nawet wtedy gdy wysoko prowadzi. No więc do ostatniego gwizdka brakowało faktycznie niewiele, ale oni nawet na moment nie zwolnili i robili wszystko, by straty odrobić. To się czuło i widziało. Trzeba było być czujnym do ostatniego gwizdka, a nawet dłużej.

Czy przytłaczał was fakt, że dotychczas nigdy z Niemcami nie wygraliśmy, a ewentualny triumf jeszcze przed meczem uważany był za historyczny?
Coś z tym przytłaczaniem było na rzeczy. Nie mieliśmy złudzeń, że przebijamy Niemców piłkarskimi umiejętnościami, wyszkoleniem technicznym, taktyką czy strategią gry. Wiedzieliśmy jednak, czego stadion w Warszawie będzie od nas oczekiwał. Na pozór niczego wielkiego. Ambicji, uporu i dania z siebie sto procent, a może nawet więcej. Ten mecz, jeśli chcieliśmy wygrać, to trzeba było zacząć to robić, stosując zasadę pozytywnego myślenia. Nie można było się przestraszyć jeszcze przed podjęciem rywalizacji. I mam wrażenie, że to nam się doskonale udało. Stanowiliśmy drużynę w dosłownym tego słowa znaczeniu.

(…)



Z życia klubów: Zielono-białe wątpliwości

Możliwość komentowania została wyłączona.