Ubiegły tydzień był najważniejszy w krótkiej na razie kadencji Waldemara Fornalika. Selekcjoner ogłosił nie tylko listę współpracowników, choć wiele wskazuje, że jeszcze niepełną, ale także skład kadry na premierowe spotkanie reprezentacji pod swoim kierunkiem – z Estonią. W obu przypadkach obyło się bez wielkich zaskoczeń, co tylko potwierdza, że nowy trener drużyny narodowej będzie podążał drogą zapowiadanej ewolucji, nie zaś rewolucji.

W ostatnich latach kluby ekstraklasy przyzwyczaiły nas do sprowadzania obcokrajowców niemalże hurtowo. Bo tańsi, jeśli chodzi o samo przeprowadzenie transferu i mają niższe wymagania finansowe – argumentowali dyrektorzy sportowi i prezesi. Teraz ten trend się odwraca. Dlaczego?

Nie dość, że poskładać kadrę Wisły Kraków po letniej rewolucji nie było wcale łatwo, ponieważ w kasie klubu brakuje pieniędzy na wzmocnienia, to jeszcze jego nazwisko zostało wymienione przez Piotra Dziurowicza w zeznaniach dotyczących afery korupcyjnej w polskiej piłce, które wyciekły ostatnio do Internetu. Konkretnie chodzi o mecz między GKS Katowice a Górnikiem Zabrze z 11 maja 2003. Co na oba te tematy ma do powiedzenia dziś trener Białej Gwiazdy Michał Probierz?

Historia Marco Reusa jako żywo przypomina losy Hiszpana Jordiego Alby. Są rówieśnikami, kariery rozpoczynali w wielkich klubach – odpowiednio Borussii Dortmund i Barcelonie, ale nie poznały się one na ich talentach. I to je bardzo słono kosztowało. Po kilku latach powrócili w rodzinne strony, ale już ze statusem gwiazd, za które trzeba było zapłacić po kilkanaście milionów euro.

Drugi rok z rzędu nic się w tej materii nie zmienia. Kluby francuskie oszczędnie wydają pieniądze, nastawiając się na promocję własnych młodych graczy, a jedynie Paris Saint-Germain, wsparty petrogotówką, nie przejmuje się kryzysem i ustanawia kolejne transferowe rekordy, i to wcale nie wyłącznie na francuską skalę.