Przejdź do treści
Nr 16/2014
magazyn piłka nożna

Nr 16/2014

W Tygodniku


Polska
4. Temat tygodnia: Ekstraklasa po części zasadniczej

8. Nie tylko z ostatniej chwili

10. Reportaż z meczu Śląsk – Lechia

12. Wywiad tygodnia z prezesem Zagłębia Lubin Tomaszem Dębickim

15. Puchar Polski

16. Dogrywka z Michałem Probierzem

38. Ekstraklasa

42. I liga

44. II liga

Świat
18. Puchar Holandii: Z Mateuszem Klichem w barwach PEC Zwolle

20. Przedstawiamy finalistów MŚ 2014: Szwajcaria

22. Przedstawiamy finalistów MŚ 2014: Ekwador

24. Historia MŚ: Meksyk 1970

26. Egzotyczni piłkarze w Europie

27. Liga Mistrzów

28. Reportaż z Dortmundu

30. Hiszpania: Zapowiedź finału Pucharu Króla

32. Serie A

34. Premier League: Cardiff City na krawędzi

35. Liga Europy

36. Ligi w Europie


 

 

 

Pirlo specjalnie dla PN

19 maja skończy 35 lat, jest liderem Juventusu Turyn i reprezentacji Włoch. Gdy większość zawodników w tym wieku myśli o zakończeniu kariery, on jest dalej łączony z takimi klubami jak Real Madryt czy Chelsea Londyn i głodny kolejnych sukcesów, chociaż zdobył mistrzostwo świata, wicemistrzostwo Europy i Pucharu Mistrzów. Jest o krok od trzeciego z rzędu tytułu mistrza Włoch ze Starą Damą i jednym z głównych kandydatów do zostania najwartościowszym zawodnikiem mistrzostw świata w Brazylii. Andrea Pirlo w ubiegłym tygodniu został ambasadorem firmy DRUTEX. W negocjacjach uczestniczyła firma Profus Management, dzięki czemu włoski mistrz udzielił wywiadu specjalnie dla tygodnika „Piłka Nożna”.

Czy pamięta pan dzień, w którym Carlo Ancelotti – jeszcze jako trener Milanu – zakomunikował zmianę pozycji na boisku? W ten sposób narodził się nowy Prilo, podziwiany przez cały świat.
W rzeczywistości było tak, że razem o tym rozmawialiśmy i następnie zdecydowaliśmy- mówi Andrea Pirlo (na zdjęciu). – Mieliśmy obaj jakąś intuicję, że to może zadziałać. I nie pomyliliśmy się. Do dziś nie opuściłem tej pozycji, którą w rewolucyjny sposób stworzyliśmy na nowo.

Milan dał panu bardzo dużo i odwrotnie oczywiście było podobnie, ale w pewnym momencie coś się popsuło. Pana sytuacja w klubie zmieniła się na niekorzyść i to zdecydowało o odejściu do Juventusu. Po trzech latach jak pan ocenia tamten czas i podjętą decyzję?
Nic nie zmieni tego, że Milan był niezwykle ważną częścią mojej kariery, z nim wiele wygrałem i czułem się w klubie naprawdę znakomicie. Jednak w futbolu tak się zdarza, że drogi się rozchodzą, plany się różnią i trzeba to po prostu zaakceptować jako część tej gry.

(…)


(…)



Mioduski dla PN: Na początku krzywej wznoszącej


Kiedy na początku roku przejmował pakiet kontrolny w Legii Warszawa, był zdecydowanie w cieniu prezesa i mniejszościowego udziałowca Bogusława Leśnodorskiego. I nadal kieruje sportową spółką akcyjną z Łazienkowskiej raczej z tylnego medialnego siedzenia, ale pewnie tylko dlatego, że to wygodna pozycja. Tak naprawdę bowiem Dariusz Mioduski, absolwent Harvardu, który w czasach studenckich grywał w koszykówkę z obecnym prezydentem USA Barackiem Obamą, a potem przez lata był prawą ręką najbogatszego Polaka Jana Kulczyka, sprawia wrażenie człowieka nie tylko świetnie zorientowanego w piłkarskim biznesie, ale i takiego, bez którego w stołecznym klubie nie zapadnie żadna ważna decyzja.

Po co potrzebna była panu Legia na własność?
Jestem na takim etapie życia, że mogę wreszcie robić coś, co daje przede wszystkim emocje. Zawsze ciężko pracowałem, nieustannie coś tworzyłem, ale wszystkie wcześniejsze przedsięwzięcia musiały z założenia być zyskowne. Oczywiście teraz też z pracy zarobkowej nie zrezygnowałem, ale mam już czas, aby zacząć także realizować chłopięce – nieziszczone dotąd – pasje – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna” Mioduski (na zdjęciu). – Kocham sport, przede wszystkim futbol, a szczególnie, mimo że nie pochodzę z Warszawy, Legię. I boli mnie, że piłka nożna w Polsce jest na takim etapie, na jakim cały kraj był przed dwudziestoma laty. Biznes, struktury, gospodarka poszły do przodu, a ta dziedzina życia zatrzymała się w latach 90. I wymaga głębokiej restrukturyzacji. Nie mamy ani fundamentalnej organizacji szkolenia, ani jakości zarządzania talentami na wczesnym etapie rozwoju. Dlatego uważam, że jest to projekt dla mnie. Tym bardziej że dorastając w Stanach Zjednoczonych, złapałem bakcyla społecznika, przesiąkłem tam tym, że warto robić fajne rzeczy dla lokalnej społeczności.

(…)

„PN” przedstawia finalistów MŚ: Urugwaj


Celeste będą bronili w Brazylii czwartego miejsca wywalczonego w RPA. Jednak trudno ich umieścić w grupie poważnych kandydatów do medalu. Konkurencja do miejsc w półfinałach będzie bowiem silniejsza, a Urusi na pewno nie zrobili w minionej czterolatce postępu.

Urugwaj to mały kraj. By jego piłkarska reprezentacja mogła marzyć o sukcesie, musi zdarzyć się generacja wybitnie utalentowanych zawodników. I taka akurat się trafiła. Wysyp talentów przyniósł Celeste nie tylko sukces w poprzednich MŚ, ale i mistrzostwo Ameryki Południowej. Jednak z uwagi na szczupłość ludzkiego potencjału, nigdy nie ma pewności, że źródełko będzie cały czas biło. I w okresie od mundialu w RPA jakby wyschło, przestało zasilać narodowy zespół nowymi talentami. Przez cztery lata nie narodziła się w Urugwaju żadna nowa piłkarska gwiazda. O grze ekipy Oscara Tabareza wciąż decydują ci sami zawodnicy co wtedy.

DRUŻYNA

Gwiazdy Celeste są o cztery lata starsze, jednak nie znaczy to, że w każdym przypadku gorsze. W okresie między mundialami piłkarską smugę cienia definitywnie przekroczyło w zasadzie tylko dwóch futbolistów podstawowej jedenastki: Diego Lugano i Diego Forlan. Ale ponieważ nikt nowy się nie pojawił, utrzymali miejsce w wyjściowej jedenastce.

(…)

Możliwość komentowania została wyłączona.