Wystarczy rzut oka na dział Ligi w Europie, żeby przekonać się, że Polacy grający za granicą rzadko mają pewne miejsce w składach swoich drużyn. W szkockiej Premier League, z dala od szumu medialnego wokół Roberta Lewandowskiego, Ludovica Obraniaka czy Wojciecha Szczęsnego, występuje Adrian Mrowiec, mający miejsce w podstawowej jedenastce Hearts of Midlothian.

Pierwszy ma 29 lat i nosi opaskę kapitana, mimo że w klubie są piłkarze bardziej doświadczeni jak choćby Paweł Sobolewski i utytułowani jak Aleksandar Vuković. Drugi ma 24 lata, kapitanem jeszcze nie jest, ale w szatni Korony Kielce ma dużo do powiedzenia, bo zasiada w radzie drużyny. Kamil Kuzera i Maciej Korzym to w układance Leszka Ojrzyńskiego kluczowi ludzie. Na boisku i poza.

ŁKS znalazł się pod ścianą. Pieniędzy w klubie nie ma właściwie na nic, drużyna do rundy wiosennej przygotowuje się więc tylko w Polsce, i to na własnych obiektach. Właściciele, aby ugrać kilka groszy, przesuwają doświadczonych graczy do Młodej Ekstraklasy, straszą upadłością klubu. Chyba już tylko piłkarze wierzą, że w Łodzi stanie się cud, i sumiennie trenują, choć nie do końca wiadomo, na czym opiera się ich wiara.

Z jednej strony, awansując do następnej fazy gier, Francuzi chcieliby uniknąć zajęcia drugiego miejsca w grupie D, bo oznaczać ono będzie konieczność rywalizacji prawdopodobnie z Hiszpanią. Z drugiej strony taka sytuacja oznacza, że ćwierćfinał Koguty rozegrać mogą w Doniecku, a w przypadku dalszego awansu, na stadionie Szachtara przyjdzie im walczyć także w półfinale. Może więc się zdarzyć, że Francuzi zdobędą mistrzostwo Europy, w Polsce się w ogóle nie pokazując. Czy to w ogóle realny plan?

Wszyscy ci, którzy na początku sezonu z przymrużeniem oka patrzyli na znakomitą grę Borussii Moenchengladbach, muszą posypać głowy popiołem. Zespół jeszcze w maju 2011 roku rozpaczliwie broniący się przed spadkiem do 2. Bundesligi przeszedł niezwykłą metamorfozę i dziś jest na prostej drodze do elitarnej Ligi Mistrzów.