Historie damsko-męskie z niemieckiego światka piłkarskiego miały różny przebieg. Niektóre śmieszne, niektóre żenujące, inne skandaliczne. Ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie wszedł na portale plotkarskie.
Poza boiskiem Stefan Effenberg nie był niewiniątkiem. (fot. Reuters)
Friedel Rausch w latach 60. był znakomitym obrońcą Schalke, ale najbardziej znany jest z tego, że podczas derbów z Borussią Dortmund ugryzł go w tyłek pies. Równie aktywny co na boisku Rausch bywał i poza nim. Lokalny Casanova to najlżejsze określenie. Nie mógł opędzić się od towarzystwa kobiet, z czego zresztą korzystał (bycie żonatym zupełnie mu w tym nie przeszkadzało). Gdy dowiedział się, że „Playboy” będzie robił o nim reportaż z wieloma pikantnymi historiami, nie było mu to w smak. W dniu publikacji wstał wcześnie i zaczął objeżdżać kioski w Zagłębiu Ruhry, żeby wykupić cały nakład. Przy jednym z nich, w Duisburgu, zauważył go kolega z drużyny, gdy szedł do samochodu z paką czasopism pod pachą. Rausch skwitował to: – Chłopie, ani słowa nikomu. Spieszę się, jadę dalej i muszę wykupić wszystkie zanim teściowie wstaną. I odjechał autem, które uginało się od kilogramów gazet.
W latach 70. dyskotekę połączoną z nocnym klubem otworzył Guenter Netzer i nazwał ją Lovers Lane (Aleja Zakochanych). Prowincjonalne Moenchengladbach nie było na to do końca gotowe, a już na pewno nie Borussia. O ile menedżer Helmut Grasshoff problemu nie widział, to reakcja trenera Hennesa Weisweilera była bezcenna. Przed jednym z treningów Netzer do niego podszedł: – Trenerze, jutro otwieram dyskotekę, tam niedaleko. Serdecznie pana zapraszam – zakomunikował. O ile zawsze Weisweiler wiedział, co powiedzieć, tym razem zabrakło mu słów – stał z otwartymi ustami. – Ale do dyskoteki nie przyszedł – żalił się później piłkarz.
Z kolei pod koniec lat 70. fenomenem stał się młody Hansi Mueller. Piekielnie utalentowany pomocnik VfB Stuttgart otrzymywał tygodniowo setki listów od fanek zainteresowanych bardziej nim, niż jego poczynaniami boiskowymi. Zresztą dzięki ich wsparciu piłkarz pięć razy z rzędu został wybrany Chłopakiem magazynu „Bravo”. Na 21. urodziny otrzymał aż sześć tysięcy kartek z życzeniami. Mueller, jak i jego żona, przyjmowali to raczej z uśmiechem, chociaż raz partnerka została wyprowadzona z równowagi. Do Hansiego regularnie pisała hiszpańska groupie, aż w końcu wysłała mu nagie zdjęcia. Po wyjeździe do Włoch histeria na „indiańskiego Travoltę” minęła. Jakiś czas później stery przejął Mehmet Scholl…
– Na każdym treningu Bayernu zbierały się setki młodych fanek, które tylko krzyczały: Scholli, Scholli! Człowiek czuł się jak na koncercie Take That! – wspominał Karl-Heinz Rummenigge. Prezes mistrza Niemiec wie, co mówi. W końcu sam był niesamowicie popularny w latach 80. i zgarniał nagrody w „Bravo”. Brytyjski duet Alan i Denise nagrał nawet o nim piosenkę „Rummenigge, co za gość!”. Przed jednym z meczów z HSV Kalle zaczął rozgrzewkę, a kibice z Hamburga ciągle śpiewali ten kawałek. Po trzech minutach zszedł z boiska. Kiedy trener Udo Lattek zapytał, czemu się nie rozgrzewa, odparł: – Nie muszę, jestem gorący!
Bayern Monachium. FC Hollywood, Sodoma i Gomora. W latach 80. i 90. dziennikarze tabloidów codziennie dziękowali Bogu za ten dar z niebios. Nie było tygodnia, żeby jakaś plotka czy afera nie wypłynęła z klubu. Centralnym punktem był monachijski lokal P1, który zresztą funkcjonuje do dzisiaj. Jeśli ktoś chciał spotkać piłkarzy Bayernu, tam miał na to spore szanse. Ale dostać się na listę gości było bardzo trudno. Prym wiedli wspomniany Scholl, Stefan Effenberg, Mario Basler, Alex Zickler, Markus Babbel czy Hasan Salihamidzić – obecny dyrektor sportowy Bayernu umiał się dobrze bawić. Była też grupa, do tej której zaliczali się Thomas Helmer, Lothar Matthaeus i Giovane Elber. Ale oni mieli w zwyczaju tylko bywać i przede wszystkim być zobaczonym. Celebryci. Gdyby wtedy istniał Instagram, ta trójka niechybnie należałaby do pionierów.
Legendarny bramkarz P1 Damir Fister w jednym z wywiadów dzielił się anegdotami: – Scholl przychodził w dresie, zamawiał czerwone wino z colą i szedł pod drzwi wejściowe, bo tu działo się zawsze kino – opowiadał. 1 października 2000 roku Stefan Effenberg pokłócił się z 31-letnią lekarką o swoje stałe miejsce. Uderzył ją w twarz. Obok siedział Florian Ufer, syn najbardziej wziętego adwokata w całym Monachium – piłkarz dostał 50 tysięcy kary od klubu, sąd z kolei wymierzył 147 tysięcy za naruszenie nietykalności osobistej. Effenberg bronił się nieudolnie, że nieoczekiwanie został oblany szampanem i tylko próbował powstrzymać lekarkę, za co oczywiście przeprasza. Z kolei Ufer żartował potem, że to był najdroższy policzek w historii niemieckiego sądownictwa.
Monachium widziało wszystko, zdrady Ottmara Hitzfelda, Uliego Hoenessa i wielu innych. W 2004 roku Oliver Kahn poznał barmankę Verenę Kerth, dla której rzucił żonę będącą w ciąży. Sam związek potrwał cztery lata, ale Kerth wydatnie na nim skorzystała. Sesje w „Playboyu” z wielkim napisem „Ex-Kahn” na okładce, praca w telewizji i radiu (czym zresztą zajmuje się do dziś). Wielkim kobieciarzem był Scholl. Obecnie lubi chwalić się anegdotą, jak to w czasach gdy był singlem, przeprowadzono wśród kobiet w Monachium ankietę z pytaniem: – Czy wyobrażają sobie mieć do czynienia z Schollem? 70 procent odpowiedziało: nigdy więcej.
W 1994 roku wszystkich w DFB ogarnęła panika. Mario Basler ogłosił, że planuje nagrać płytę razem z aktorką porno Dolly Buster. Interweniowali najwyżsi rangą działacze, twierdzili, że może to zaszkodzić dobremu imieniu niemieckiej piłki. – Zawsze chciałem wydać płytę. Ale zanim jeszcze wszedłem z Dolly do studia, rozpętała się burza – tłumaczył Basler. Sporą winą za to obarcza szwagra i agenta piłkarskiego Rogera Wittmana. – Dostał tekst i od razu poleciał z tym do prasy. Ruszyła lawina. Szkoda, to byłby hit – żalił się Mario.
Swego czasu rozpowszechniano plotkę, że Juergen Klopp musiał odejść z Borussii Dortmund, bo miał romans z żoną jednego z piłkarzy. Okazało się to pomówieniem, ale jest też dobrą okazją, by przejść do znanej historii Effenberga i Thomasa Strunza. Razem grali w Bayernie Monachium, obaj byli reprezentantami kraju, a ich żony były przyjaciółkami. W 2002 roku Stefan zostawił swoją żonę i związał się z Claudią Strunz, a trzy lata później się pobrali. Całą historię opisał w autobiografii. Wspominał, że gdy jeszcze utrzymywali związek w tajemnicy, po jednej z nocy wysłał Claudii SMS-a, Thomas go przeczytał i wręcz oszalał. – Obrażał ją, rzucał szklankami i butelkami. Zadzwonił do mnie, krzyczał do telefonu: ty świnio, ukradłeś mi żonę! Mogłem go nawet zrozumieć, ale sam nie był święty. Miał romans. Jego związek z Claudią i tak by nie przetrwał – pisał Effenberg, który jest z nią do dziś.
Niektóre historie nie zakończyły się happy endem. Thomas Haessler był gwiazdą, a jego agentką żona Angela. Wszyscy w środowisku szanowali ją za nieustępliwy charakter. Po wielu latach małżeństwa w jednym z wywiadów oświadczyła, że w końcu chciałaby poznać ludzi z większym doświadczeniem życiowym, którzy są bardziej interesujący. – Zawsze ci sami ludzie, te same tematy. Jestem znudzona, moje życie musi mieć jeszcze inne aspekty – narzekała. Zakochała się w menedżerze TSV 1860 Monachium Edgarze Geenenie, a było to w czasach, gdy mąż grał w tym klubie. Przeniosła się do Norymbergi, Geenen kilka lat później się powiesił.
W ostatnim czasie gazety mają mniej tematów obyczajowych. Skandale naturalnie dalej się zdarzają, ale już rzadko powiązane są z relacjami damsko-męskimi. Ostatnimi głośnymi przypadkami były afery z Franckiem Riberym i małżeństwem Van der Vaartów. W 2009 roku francuskiego piłkarza Bayernu Monachium nakryto w luksusowym hotelu na seksie z nieletnią prostytutką. Groziło mu więzienie. Wykpił się tym, że nie miał pojęcia o jej wieku. Sąd mu uwierzył, żona wybaczyła, a dziewczyna zrobiła dzięki sprawie karierę i została projektantką bielizny.
W 2013 roku na imprezie sylwestrowej Rafael van der Vaart, ówczesny piłkarz HSV, uderzył żonę, co ostatecznie zakończyło małżeństwo. Jakiś czas później jej bliska przyjaciółka Sabia Boulahroz udzieliła wywiadu, w którym twierdziła, że Sylvia regularnie zdradzała męża, a ona dawała jej alibi.
Ale żeby zakończyć temat pozytywnie, w końcu walentynki to święto zakochanych, historia sprzed prawie 70 lat. 18 lutego 1951 w zimne, deszczowe popołudnie odbywał się sparing pomiędzy Schalke a Erkenschwick. Pod koniec spotkania zawodnik gospodarzy Paul Matzkowski bezpardonowo zaatakował Kalliego Matejkę i z premedytacją uderzył go w plecy. Po wszystkim tylko wzruszył ramionami. Wielki błąd. Na widowni była żona Matejki, która rozjuszona, z wielkim parasolem wbiegła na boisko, chcąc wymierzyć sprawiedliwość napastnikowi. Na jego szczęście sędzia w porę ją powstrzymał.
MACIEJ IWANOW
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 6/2020)