Przejdź do treści
Turecka mieszanka futbolu i polityki

Ligi w Europie Świat

Turecka mieszanka futbolu i polityki

Nie brakuje głosów nawołujących do przeniesienia najbliższego finału Ligi Mistrzów ze Stambułu. Ma to związek z operacją wojskową prowadzoną przez armię turecką na terenach Syrii zamieszkałych przez ludność kurdyjską.



Zbigniew Mroziński

Wiceprezydent UEFA, Włoch Michele Uva, przyznał, że sprawa meczu finałowego Champions League, który jest zaplanowany na 30 maja 2020 roku na pewno będzie rozpatrywana przez prezydenta tej organizacji Aleksandra Ceferina wspólnie z członkami Komitetu Wykonawczego. Nie można bowiem zignorować dużej liczby petycji wystosowanych w tej sprawie za pośrednictwem internetu. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że do odebrania Stambułowi roli gospodarza mogłoby dojść dopiero w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa uczestników meczu, a także przebywających na trybunach oficjeli, kibiców i dziennikarzy. Sprawa nabrałaby natomiast zupełnie innego wymiaru, gdyby sankcje wobec Turcji wprowadziła Organizacja Narodów Zjednoczonych, jak stało się w przypadku Jugosławii, która w 1992 roku, po agresji na Bośnię i Hercegowinę, została wykluczona z wszelkich rozgrywek międzynarodowych.

Salutujący piłkarze

W dwóch meczach rozegranych w październiku reprezentacja Turcji wywalczyła cztery punkty, czym bardzo zbliżyła się do awansu na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Z tym że więcej mówi się nie o grze podopiecznych Senola Gunesa, ale o tym w jaki sposób fetowali oni strzelenie goli. Zwycięstwo 1:0 nad Albanią w Stambule Turcy zapewnili sobie dopiero w 90 minucie, gdy piłkę głową do siatki skierował Cenk Tosun. Potem zawodnicy podbiegli w stronę trybuny, gdzie ustawili się w szeregu i zasalutowali w sposób wojskowy, co zostało odebrane jako wyraz poparcia dla prezydenta kraju Recepa Erdogana za działania militarne wobec Kurdów i wyraz hołdu wobec tureckich żołnierzy, którzy zginęli w Syrii. Rzecznik prasowy UEFA, Phil Townsend, po tym wydarzeniu zakomunikował, że w związku z takim specyficznym celebrowaniem zdobycia bramki zachowanie tureckich piłkarzy zostanie poddane dokładnej analizie.


Ci jednak niewiele sobie z tego zrobili, bo trzy dni później do takiej samej manifestacji doszło po zdobyciu bramki w spotkaniu z Francją w Saint-Denis. Po wyrównującym na 1:1 golu Kaana Ayhana pobiegli bowiem w stronę sektorów zajmowanych przez kibiców tureckich, zasalutowali, a ci odpowiedzieli im w taki sam sposób. Wiadomo, że UEFA zabrania wykonywania podczas meczów gestów o charakterze politycznym, ale takie intencje trzeba jeszcze udowodnić. Ta sprawa jest szczególnie drażliwa, bo na całym niemal świecie słychać protesty przeciwko zbrojnej akcji armii tureckiej.

Niemieckie problemy

W Niemczech zamieszkuje półtoramilionowa mniejszość turecka, a strzelcy obu wspomnianych goli urodzili się i wychowali właśnie nad Renem. Sprawa salutowania nabrała większego rozgłosu, gdy się okazało, że w mediach społecznościowych zdjęcie puszczone przez Tosuna po meczu z Albanią polubili dwaj reprezentanci Niemiec, ale mający tureckie pochodzenie – Emre Can i Ilkay Guendogan. Potem tłumaczyli się, że są kolegami strzelca gola i ich aktywność nie miała żadnego podtekstu politycznego, lecz internetowa machina szybko wzięła ich w obroty. Zresztą wystarczy przypomnieć jak szerokim echem półtora roku wcześniej odbiła się publikacja zdjęcia, które w trakcie kampanii wyborczej w Turcji z prezydentem Erdoganem podczas jego pobytu w Londynie, zrobili sobie grający w Anglii wspomniany Guendogan oraz jego słynniejszy kolega z niemieckiej kadry – Mesut Oezil (był tam też Tosun). Oezil po mistrzostwach świata w Rosji zrezygnował z gry w reprezentacji, a głównym powodem decyzji były złe stosunki z federacją piłkarską naszych zachodnich sąsiadów oraz rasistowskie ataki, jakich doświadczył po opublikowaniu zdjęcia z prezydentem Turcji.

Cana i Guendogana wziął w obronę selekcjoner Joachim Loew, a na Twitterze niemieckiej Die Mannschaft w ramach solidarności z nimi reszta kadrowiczów i ludzie związani z reprezentacją Niemiec zrobili sobie zdjęcie, a potem je opublikowali. Natomiast kibice drugoligowego klubu niemieckiego FC St. Pauli Hamburg zareagowali o wiele ostrzej, gdy się dowiedzieli, że grający w ich zespole mający tureckie pochodzenie Cenk Sahin poparł w mediach społecznościowych wkroczenie armii Erdogana do Syrii. Kibice na stronie oficjalnej opublikowali list, w którym wyrazili dezaprobatę wobec Sahina, pisząc, że już wcześniej solidaryzował się z polityką Turcji wobec ludności kurdyjskiej. Władze klubu z Hamburga odcięły się od słów, które napisał piłkarz, a potem rozwiązały z nim kontrakt.

PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024