Śląsk przystępował do tego spotkania po dwóch bardzo wysokich zwycięstwach z rzędu. Wrocławianie pokonali Piasta Gliwice 4:0 przed własną publicznością, a w delegacji rozgromili Jagiellonię Białystok 4:1. Legia z kolei nie przegrała czterech ostatnich meczów w Ekstraklasie, a na wyjazdach jeszcze nie przegrała.
Od pierwszych minut lepiej prezentowali się przyjezdni, którzy narzucili własny styl gry i dyktowali warunki. W 10. minucie do pierwszej poważnej interwencji został zmuszony Jakub Słowik, który odbił na rzut rożny groźny strzał Cafu. Trzy minuty później doskonałą szansę zmarnował Michał Kucharczyk, który otrzymał świetne podanie z lewego skrzydła od Sebastiana Szymańskiego, ale nieczysto trafił w piłkę i posłał ją obok bramki. Młodzieżowy reprezentant Polski dzielił i rządził w środku pola. Był bardzo aktywny, napędzał kolejne ataki legionistów.
W 23. minucie Szymański powinien wpisać się na listę strzelców i otworzyć wynik spotkania. Pomocnik mistrzów Polski oddał strzał głową, ale kapitalną interwencją i refleksem popisał się Słowik.
Wrocławianie zostali zepchnięci do defensywy i nie mieli pomysłu, jak odpowiedzieć Legii. A goście w 34. minucie objęli prowadzenie. Na strzał z 30 metrów z rzutu wolnego zdecydował się Szymański, piłka odbiła się od słupka, ale z dobitką zdążył Cafu. Inna sprawa, że dziwnie w tej sytuacji zachował się Słowik, który powinien sparować strzał Szymańskiego na rzut rożny lub po prostu złapać.
W końcówce pierwszej połowy Legia powinna prowadzić 2:0. Doskonałą sytuację zmarnował Kucharczyk, który uderzył głową obok bramki po pięknej solowej akcji Szymańskiego.
Po zmianie stron Śląsk w końcu się obudził i zaczął zagrażać bramce Legii. Wrocławianie oddalili grę od swojego pola karnego, ale brakowało konkretów w postaci dogodnych okazji.
Sytuacja gospodarzy mocno skomplikowała się w 60. minucie. Arkadiusz Piech zaatakował niebezpiecznie Artura Jędrzejczyka prostą nogą, sędzia Jarosław Przybył po wideoweryfikacji zdecydował się pokazać napastnikowi Śląska czerwoną kartkę.
Mistrzowie Polski spokojnie kontrolowali przebieg spotkania. Wrocławianie próbowali atakować, ale byli kompletnie bezradni. Strzał Cotry został zablokowany, a Robak uderzył daleko od bramki.
Legia powinna zamknąć to spotkanie w 86. minucie. Dominik Nagy wyszedł sam na sam ze Słowikiem, ale przegrał ten pojedynek. Sytuację próbował ratować jeszcze Szymański, który uderzył z 17. metrów tuż nad poprzeczką.