Transfer, który nie ma słabych stron
Legia Warszawa jest o krok od dopięcia kolejnego zimowego transferu. Od dzisiaj badania w stolicy przechodzi Bartosz Slisz, który ma trafić do ekipy Aleksandara Vukovicia za 1,5 miliona euro. Ta transakcja wydaje się nie mieć słabych stron.
SKORZYSTA PIŁKARZ
Pomocnik, który za miesiąc skończy 21 lat, od ponad roku był pewnym punktem Miedziowych. W Lubinie nikt nie skarżył się na przepis o młodzieżowcu, ponieważ Slisz sportowo bronił się w stu procentach. Jest to zawodnik z potencjałem, który harmonijnie się rozwija i stawia coraz odważniejsze kroki w piłkarskiej karierze.
Czy w Lubinie byłby w stanie wejść na kolejny szczebelek? Drużyna nie gra o najwyższe cele, walczy jedynie o wejście do grupy mistrzowskiej, a przecież każdy młody i ambitny zawodnik nie marzy o tym, aby zajmować siódme miejsce w lidze, ale sięgać po trofea, grać w najważniejszych meczach w kraju i wypromować się do zachodniego klubu. Z Legii na pewno będzie mu łatwiej niż z Zagłębia.
Oczywiście, w ekipie Miedziowych miałby pewne miejsce w składzie, a w Warszawie musi wejść na jeszcze wyższy poziom, aby wygryźć Andre Martinsa, Waleriana Gwilię czy Domagoja Antolicia. Ale czy nie o to w tym wszystkim chodzi, aby rywalizować z najlepszymi zawodnikami na swojej pozycji i przez to podnosić swój poziom?
SKORZYSTA ZAGŁĘBIE
Najbardziej niezadowoloną osobą przy tym transferze jest z pewnością trener Martin Sevela, bo to on teraz musi się głowić, jak zastąpić Slisza w jedenastce. Pomocnik grał u niego we wszystkich piętnastu spotkaniach ligowych praktycznie od deski do deski. Jedynym wyjątkiem było spotkanie wyjazdowe z Cracovią, kiedy 20-latek został ściągnięty po 84 minutach.
Prezesi Zagłębia jednak nie mają złych humorów. Udało się w końcu wytransferować zawodnika, którego wyszkolono w klubowej akademii i zarobiono na nim olbrzymie pieniądze. Artur Jankowski, prezes Miedziowych, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” stwierdził, że pieniądze z tej transakcji wystarczą praktycznie w całości na pokrycie kosztów funkcjonowania akademii.
Slisz pokazał młodszym kolegom, że w Lubinie można nauczyć się grać dobrze w piłkę i wywalczyć sportowy awans, bo takim niewątpliwie jest przeprowadzka do Warszawy. W kolejce czekają następni.
SKORZYSTA LEGIA
Aleksandar Vuković ma obecnie trzech nominalnych pomocników, których może obsadzić na pozycjach numer sześć i osiem. Mowa o Andre Martisie, Domagoju Antoliciu i Walerianie Gwilii. Zimą Legię opuścił Cafu i właśnie w jego miejsce został sprowadzony Slisz.
Polak ma jednak jedną bardzo mocną zaletę – w przyszłym sezonie nadal będzie spełniał przepis o młodzieżowcu. Ilu jest w tej chwili zawodników z rocznika 1999 lub młodszych, którzy mają na koncie 48 spotkań w PKO Bank Polski Ekstraklasie? Nie ma ani jednego. To mówi samo za siebie.
Sprawa sportowa to jedna strona medalu, natomiast druga to inwestycja Legii w przyszłość. Prezes Jankowski mówił w rozmowie dla „PS”, że Slisz był już szykowany pod kątem transferu poza Polskę, więc zagraniczne kluby uważnie obserwują jego rozwój. A jeśli zawodnik utrzyma takie tempo rozwoju, to za chwilę Legia pomnoży to zainwestowane 1,5 mln euro i zarobi na nim znacznie więcej. W biznesie przecież o to chodzi.
SKORZYSTA LIGA
Tak duże transakcje pomiędzy polskimi klubami nie są w naszym kraju codziennością. Odważny ruch Legii jednak pokazuje, że wyróżniający młodzi Polacy nie muszą wyjeżdżać ze słabszych zespołów od razu za granicę, ale spokojnie mogą wskoczyć o szczebelek wyżej w lepszej polskiej drużynie.
W ostatnich latach takie ruchy to była prawdziwa rzadkość. Jeśli już do nich dochodziło, to zazwyczaj byli to zawodnicy, którym kończył się kontrakt za kilka miesięcy (np. Arvydas Novikovas) albo rozwiązali umowę z wcześniejszym pracodawcą (np. Zoran Arsenić) i bezgotówkowo mogli zmienić pracodawcę. Zresztą transfer Daniego Ramireza z ŁKS do Lecha Poznań również pokazuje, że polskie kluby potrafią się między sobą dogadać i dopiąć transakcję.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI