Miało być lekko, łatwo i przyjemnie. Okazało się, że jest zupełnie inaczej. Fiasko wyprawy do Rosji, klęska w europejskich pucharach, rosnąca liczba obcokrajowców w Ekstraklasie oraz kłopoty z niej wyjeżdżających sprawiają, że wyłonić 77 polskich piłkarzy najlepszych na swoich pozycjach jest coraz trudniej.
ZESPÓŁ „PIŁKI NOŻNEJ”
Tam, gdzie się dało, sytuację ratowali młodzieżowcy Czesława Michniewicza. Ale nie wszędzie się dało. Ameryki nie odkryjemy, konstatując, że największe kłopoty towarzyszyły w redakcyjnej robocie skompletowaniu listy siedmiu lewych obrońców, 14 środkowych i tyluż samo skrzydłowych, względnie bocznych pomocników. Zmierzyliśmy się zatem z identycznymi problemami, z jakimi mierzyć się musiał jesienią selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek.
Najłatwiej było wytypować komplet napastników, choć w przypadku samej kolejności można było się pokłócić. Przyzwoicie wygląda obsada rankingu bramkarzy (tego należało się spodziewać), aczkolwiek siedmioosobową stawkę tworzy sześciu stranierich i jeden tylko zawodnik z polskiej ligi, akurat w niej, w końcówce jesieni, niegrający.
Mimo kryzysu, z jakim niewątpliwie przyszło się mierzyć polskiemu futbolowi w mijającym roku, zdecydowaliśmy się przyznać aż pięć klas międzynarodowych, tylko jedną mniej niż rok temu, a także aż 12 reprezentacyjnych – wobec ośmiu za rok 2017. Różnica wzięła się między innymi z eksplozji naszych napastników. Wówczas za „międzynarodowym” Robertem Lewandowskim umieściliśmy wyłącznie „stawkę krajową”, dziś zaś zastanawialiśmy się, czy z trójki „reprezentacyjnych” nie należałoby kogoś (Krzysztof Piątka) awansować do tej samej kategorii co Lewego. Klasą Piątek Lewemu nie dorównuje, ale czy powinien czuć się w tym aspekcie gorszy od innych naszych piłkarzy opatrzonych najwyższą klasą? Jak zwykle też musieliśmy zważyć i rozstrzygnąć – czy wyżej honorować regularną i dobrą grę w Lotto Ekstraklasie, czy na przykład w Serie B?
(…)
ŚRODKOWI OBROŃCY
Przed rokiem było na tej pozycji trochę weselej, bo oprócz Kamila Glika z klasą międzynarodową mieliśmy jeszcze Marcina Kamińskiego i Michała Pazdana z klasą reprezentacyjną. Tak więc środek obrony wydawał się dobrze zabezpieczony. Dziś jest Glik, który też zresztą może być mijającymi miesiącami mocno rozczarowany, i wielka dziura obok niego. Kamiński mógł zostać w VfB Stuttgart, ale bez dużych nadziei na granie w wyjściowym składzie, więc wybrał przenosiny do Fortuny Duesseldorf. Pazdan na dwa lata został zamieniony z żaby w księżniczkę, ale teraz wrócił do dawnej postaci. Oni przeminęli, a Jan Bednarek jeszcze nie nadszedł. Kilka udanych meczów w Southampton, gol w debiucie – to jego aktywa, ale mundial w Rosji i brak stałego miejsca w zespole klubowym przemawiają przeciwko przyznaniu mu wyższego zaszeregowania. Ulokowaliśmy w tym zawodniku wielkie nadzieje, ciekawe, czy w 2019 roku zacznie je spełniać.
Być może Kamińskiego i Bednarka talentem przewyższa młodziutki Sebastian Walukiewicz. W związku z nastoletnimi stoperami zapadamy wszyscy w Polsce na swoisty rodzaj fascynacji, ale w przypadku piłkarza Pogoni akurat to oczarowanie wydaje się uzasadnione, bo wygląda na to, że umie wszystko, co trzeba. Już go chce zagranica i tylko nie wiadomo, co należałoby mu doradzić. Jeśliby wśród pozostałych zawodników przez nas wyróżnionych szukać partnera dla Glika na dłużej, na pewno warto spróbować w tej roli zarówno ładnie się rozwijającego na krajowych boiskach Mateusza Wieteskę, jak i powoli dorastającego w Anglii Krystiana Bielika. Pozostali, jak by to powiedzieć, Messiego już raczej nie zatrzymają (chyba że faulem), więc szkoda w nich inwestować czas i pieniądze na lotnicze bilety. To po prostu solidni rzemieślnicy, ale raczej nadający się na Marcina Robaka niż na gwiazdy światowego futbolu. Oczywiście, cieszymy się, że Maciej Wilusz ma solidną pozycję w Rosji, a Bartosz Salamon oraz wielka pomyłka Brzęczka, czyli Tiago Cionek, we Włoszech i kibicujemy im, by jak najdłużej nie przynosili na obczyźnie ujmy imieniu Rzeczypospolitej, ale zgódźmy się, że reprezentacja to już za wysokie dla nich progi.
Adama Dźwigałę umieszczamy na ostatnim miejscu naszej listy, bo selekcjoner nie może się aż tak strasznie mylić, dostrzegając w nim kandydata na reprezentanta.
Szczerze mówiąc, bardzo liczymy na to, że za rok lista najlepszych polskich stoperów będzie mocno przewietrzona.
(…)
CAŁE ZESTAWIENIE MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (51-52 / 20018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”