Przejdź do treści
TOP 55: Ranking ligowców za sezon 16/17

Polska Ekstraklasa

TOP 55: Ranking ligowców za sezon 16/17

Emocje w walce o mistrzostwo Polski trwały nie tyle do ostatniej kolejki, ile wręcz do ostatniej sekundy meczu Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań. Cztery zespoły: Legia Warszawa, Jaga, Kolejorz oraz Lechia Gdańsk zdecydowanie odjechały reszcie stawki, której nie pomógł nawet podział punktów po 30 kolejce. Były zdecydowanie najsilniejsze, więc jedenastka sezonu zasłużenie złożona jest wyłącznie z ich zawodników.

ZESPÓŁ „PN”

Wśród najlepszych znalazło się miejsce dla czterech mistrzów Polski, czterech wicemistrzów, kolejne dwie pozycje zgarnęli piłkarze Lecha, a jedną gracz Lechii Gdańsk. Dopiero w jedenastce dublerów pojawiają się pierwsze nazwiska zawodników spoza wielkiej czwórki sezonu 2016-17. Ale nie ma ich znowu tak dużo, bo zaledwie trzy, co w dużej mierze pokazuje, jak nierówne były to rozgrywki. Pytanie, czy identycznie będzie w kolejnym sezonie, czy znów zobaczymy ligę dwóch prędkości, pozostaje otwarte, do gry o czołowe lokaty zamierzają bowiem wrócić Cracovia i Zagłębie Lubin, a po zatrudnieniu w roli trenera Macieja Skorży realnych kształtów nabierają też plany o grze w Europie Pogoni Szczecin.

Wracając jednak do rozgrywek 2016-17, nieco martwi fakt, że na czołowych piłkarzy ligi wykreowały tylko dwóch młodych Polaków – Jana Bednarka i Jarosława Niezgodę. Oczywiście, kilku innych zawodników spełniających te warunki grało główne role, tyle że znaliśmy ich już wcześniej.

21-letni obrońca Lecha jest najmłodszym piłkarzem na całej liście, co nie świadczy najlepiej o graczach 18- i 19-letnich pukających do ekstraklasy, albo pokazuje brak odwagi trenerów. Choć zaistnienia jednego z drugim w jednym czasie nie można wykluczyć.

W elektorskim składzie znaleźli się: Michał Czechowicz, Adam Godlewski, Zbigniew Mroziński, Zbigniew Mucha, Leszek Orłowski oraz Przemysław Pawlak – sekretarz jury. Po imieniu i nazwisku w nawiasie podajemy miejsce z topu 55 po jesiennej części sezonu 2016-17, następnie narodowość w przypadku obcokrajowców, wiek zgodny z rocznikiem, klub oraz liczbę występów i strzelonych goli.

BRAMKARZE

1. Arkadiusz MALARZ (2) – 37/Legia Warszawa/36, 0

2. Matus PUTNOCKY (3) Słowacja – 33/Lech Poznań/30, 0

3. Marian KELEMEN (1) Słowacja – 38/Jagiellonia Białystok/36, 0

4. Dusan KUCIAK (-) Słowacja – 32/Lechia Gdańsk/17, 0

5. Milan BORJAN (-) Kanada – 30/Korona Kielce/14, 0

Najpierw uwaga generalna – ligę opanowali słowaccy bramkarze. To po pierwsze, a po drugie – brakuje młodych zdolnych. Cała piątka wyróżnionych jest właściwie po trzydziestce, a Marian Kelemen i Arkadiusz Malarz wręcz w wieku… podeszłym. Bramkarz Legii po rundzie jesiennej był na drugim miejscu, ustępował – zasłużenie – Kelemenowi. Teraz awansował na pierwsze i choć Legia oczywiście dysponowała solidną linią defensywną, Malarz był jej podporą. Kiedy Legii na początku szło jak po grudzie, on brylował. Potem trzymał równy poziom, nie pozwalał na chwilę słabości ani sobie, ani kolegom (pamiętny wywiad mobilizacyjny po meczu z Łęczną), a w końcówce znów był zaporą nie do przejścia. Sześć ostatnich meczów sezonu Legia skończyła z czystym kontem. W tym ostatnim, po strzale Marco Paixao, być może Malowany zaliczył kluczową dla losów rozgrywek interwencję. I właśnie dlatego sytuujemy go wyżej niż Matusa Putnockiego, który znakomicie broni rzuty karne i generalnie rozegrał najwięcej – 18 – meczów bez straty gola w sezonie 2016-17, ale… nic Lechowi nie wybronił. Jego fantastyczna dyspozycja nie przełożyła się na wymierne sukcesy Kolejorza, a średnią not również miał niższą niż Malarz.

Za to Dusan Kuciak w tym zestawie pod względem not był nie do prześcignięcia – 3,38! Nie puścił też gola w całej fazie play-off, nic nie stracił z umiejętności, a może nawet jest dojrzalszym bramkarzem niż przed wyjazdem z Polski. Dlaczego zatem nie wygrał? Dlatego że Lechia zajęła dopiero czwarte miejsce, a poza tym Kuciak rozegrał tylko 17 spotkań. Podobnie jak on przebojem wdarł się również na listę nieco nieobliczalny bramkarz reprezentacji Kanady – Milan Borjan. Już w debiucie w Koronie, mimo puszczenia czterech bramek w Gdyni, pokazał, że ma to coś. Potem pokazywał to znacznie częściej, a i goli puszczał mniej. Po sezonie odszedł z Korony i niewątpliwie jest to strata dla kieleckiej drużyny. Na trzecie miejsce spadł Kelemen, ale trudno cokolwiek mu zarzucić. Przez cały sezon był znakomity, nigdy nie zawiódł, a broniąc rzut karny w Niecieczy, utrzymał Jagę w grze o mistrzostwo Polski do ostatniej serii.

Poza piątką znaleźli się: kolejny Słowak – Martin Polacek, Krzysztof Pilarz i Łukasz Załuska. Z listy wypadli wyróżnieni za jesień Grzegorz Sandomierski oraz przede wszystkim Konrad Jałocha.

PRAWI OBROŃCY

1. Tomasz KĘDZIORA (5) 23/Lech Poznań/36, 1

2. Przemysław FRANKOWSKI (6) 22/Jagiellonia Białystok/35, 8

3. Artur JĘDRZEJCZYK (-) 30/Legia Warszawa/16, 1

4. Tomasz CYWKA (-) 29/Wisła Kraków/25, 0

5. Cornel RAPA (4) Rumunia – 27/Pogoń Szczecin/24, 1

Na prawej obronie doszło do sporych przetasowań w porównaniu do jedenastki podsumowującej jesień 2016 roku. Przede wszystkim do wysokiej dyspozycji powrócił Tomasz Kędziora. To znaczy już w pierwszej części sezonu prezentował się solidnie, poniżej zadowalającego poziomu nie schodził, wiosną było jednak lepiej. Jeśli Kędziorze czegoś brakuje, to na pewno lepszych liczb w ofensywie – gol i cztery asysty na kolana nie rzucają, choć swoją wymowę mają.

Po jesiennej części sezonu sklasyfikowaliśmy Przemysława Frankowskiego na miejscu szóstym wśród bocznych pomocników. Teraz przesuwamy go do obrony, bo coraz więcej wskazuje, że prawa strona defensywy jest dla niego najlepszą pozycją. Na pewno jednak musi poprawić drybling, co zresztą jest wymagane u bocznych obrońców oraz pomocników. Artur Jędrzejczyk po powrocie do ekstraklasy nie grał olśniewająco, gwarantował jednak solidność – generalnie lepiej prezentował się przed rokiem, kiedy Legia sięgała po mistrzostwo Polski, a trenerem był Stanisław Czerczesow. O zawodnika reprezentacji Polski można być jednak spokojnym, w przyszłym sezonie znów będzie wysoko w klasyfikacji „PN”, bo to dobry piłkarz, po prostu wiosną nie osiągnął najwyższej dyspozycji. Tomaszowi Cywce na zdrowie wyszło przesunięcie z pomocy na bok obrony. Na pewno nie jest to idealny defensor, niemniej dało się zauważyć jego aktywność w ofensywie, cztery asysty to przyzwoity wynik, Cywka dysponuje również dobrym dośrodkowaniem. Listę zamyka Cornel Rapa z Pogoni Szczecin, który – mimo spadku o jedną pozycję w rankingu – nie obniżył lotów, krótko mówiąc, pozostali byli lepsi od reprezentanta Rumunii.

Z listy wypadli, choć braliśmy ich pod uwagę, Martin Konczkowski, Jakub Wójcicki oraz Bartosz Bereszyński. W przypadku dwóch pierwszych odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stało, jest prosta – nie grali tak dobrze jak jesienią, poza tym ich zespoły również prezentowały się miernie. Niemniej dużym zaskoczeniem byłoby, gdyby Konczkowski nie zakotwiczył w innym klubie ekstraklasy po spadku Ruchu Chorzów. Z kolei Bereszyński jesienią liderował klasyfikacji, spisywał się na tyle dobrze, że zapracował na transfer do Sampdorii Genua. Co zaważyło na tym, że w ostatecznym rozrachunku na liście się nie znalazł? Liczba meczów; o ile po udanej jesieni, kiedy w ekstraklasie rozegrano 20 kolejek, 11 występów Bereszyńskiego broniło się, o tyle już w perspektywie całego sezonu niekoniecznie.

ŚRODKOWI OBROŃCY

1. Michał PAZDAN (5) 30/Legia Warszawa/28, 0

2. Jan BEDNAREK (2) 21/Lech Poznań/27, 1

3. Ivan RUNJE (1) Chorwacja – 27/Jagiellonia Białystok/32, 2

4. Maciej DĄBROWSKI (-) 30/Zagłębie Lubin/Legia Warszawa/21, 3

5. Mario MALOCA (4) Chorwacja – 28/Lechia Gdańsk/31, 1

6. GUTI (7) Brazylia – 26/Jagiellonia Białystok/34, 1

7. Artem PUTIWCEW (6) Ukraina – 29/Bruk-Bet Termalica Nieciecza/34, 2

8. Jarosław JACH (3) 23/Zagłębie Lubin/23, 1

9. Maciej WILUSZ (-) 29/Lech Poznań/20, 0

10. Rafał JANICKI (10) 25/Lechia Gdańsk/28, 1

Przypadku w tym nie ma, że w dziesiątce najlepszych środkowych obrońców minionego sezonu w komplecie znalazły się duety stoperów wywodzące się z czterech najlepszych klubów i uzupełnione Jarosławem Jachem oraz Artemem Putiwcewem. Polski młodzieżowiec jesienią był nawet na trzecim miejscu, wydawało się, że godnie zastąpi Macieja Dąbrowskiego w Lubinie, ale kontuzja mocno pokrzyżowała mu plany. Także transferowe, bo już zimą przy nazwisku młodego Polaka pojawiały się nazwy takich klubów jak Betis Sewilla, FK Rostów, Borussia Moenchengladbach czy Montpellier. Z kolei Ukrainiec był filarem Bruk-Betu Termaliki. Jednym z niewielu w Niecieczy, którzy rozegrali równy sezon, bez większych zachwiań.

Wciąż podtrzymujemy tezę, że Michał Pazdan efektowniej, pewniej, wyraziściej spisuje się w reprezentacji Polski niż w drużynie klubowej, niemniej trudno zgłaszać do niego jakiekolwiek zastrzeżenia. Wraz z Dąbrowskim stworzyli najlepszy środek obrony w Lotto Ekstraklasie. Jego partner miał dziwny sezon. Kapitalny początek w Zagłębiu Lubin znaczony grami pucharowymi, później transfer do Legii i wyraźna zadyszka spowodowana ogromnym zmęczeniem, nieustannymi podróżami i transferowym zamieszaniem, i w końcu – mniej więcej od lutego, czyli rewanżowego meczu z Ajaksem Amsterdam – wystrzał formy. Od tego czasu Dąbrowski był niemal bezbłędny i niezawodny.

Jan Bednarek to inne pokolenie, ale na boisku sprawia wrażenie 30-latka. Spokojny, wyważony w ruchach i decyzjach, ma dobry wpływ nawet na starszych kolegów, poza tym umiejętnie wyprowadza piłkę ze swojej połowy. 

Bardzo ładnie, ładniej niż się spodziewano, spisywał się Maciej Wilusz. Wcześniej dość nieobliczalny, nagle okazało się, że nie pozwolił wskoczyć do składu Lasse Nielsenowi. Wilusza w przyszłym sezonie w Lechu nie będzie, a Pazdana może nie być w Legii, natomiast stan posiadania powinna utrzymać Jagiellonia. A jest co utrzymywać, bo chorwacko-brazylijski duet wieżowców, który wykształcił się na początku rozgrywek, był nie do ruszenia; często także przez rywali. Runje jest wszechstronniejszy, dobrze wyszkolony technicznie i bardziej bramkostrzelny, stąd i wyższa pozycja. Trzeba przyznać, że Jagiellonia przeprowadzała w ostatnim czasie (wice)mistrzowskie transfery. Guti przyszedł wcześniej od Runje, kosztował około miliona złotych, i na początku wydawało się, że to nie był udany ruch. Dopiero kiedy dołączył wychowanek Hajduka Split, dzieło można było uznać za skończone.

Niezależnie od tego, czy Piotr Nowak ustawiał Lechię trójką, czy też czwórką obrońców, Mario Maloca i Rafał Janicki mieli niepodważalne pozycje. Tuż poza listą znaleźli się dwaj środkowi obrońcy Wisły Kraków – Arkadiusz Głowacki i Ivan Gonzalez. Zwróciliśmy również uwagę na udane eksperymenty Franciszka Smudy z przekwalifikowaniem Przemysława Pitrego i w końcówce nawet Pawła Sasina. W porównaniu z rundą jesienną pozycji w zestawieniu nie utrzymali Jarosław Fojut i Paulus Arajuuri, który odszedł z polskiej ligi.

LEWI OBROŃCY

1. Piotr Tomasik (1) 30/Jagiellonia Białystok/33, 0

2. Adam Hlousek (5) Czechy – 29/Legia Warszawa/31, 0

3. Jakub Wawrzyniak (3) 34/Lechia Gdańsk/35, 0

4. Maciej Sadlok (4) 28/Wisła Kraków/29, 0

5. Wołodymyr Kostewycz (-) Ukraina – 25/Lech Poznań/17, 0

Nawet w okolice rankingu nie wrócił zwycięzca z ubiegłego sezonu, i wydawało się czołowy lewy obrońca ekstraklasy na lata, Patrik Mraz. Formę utrzymał zwycięzca po pierwszej części sezonu, Piotr Tomasik. Defensor jest kolejnym przykładem na trenerską rękę Michała Probierza do piłkarzy, którzy wcześniej na poziomie ekstraklasy rzadko wznosili się ponad przeciętność. Wiosną pojawiły się głosy, że Tomasik mógł formą w minionym sezonie zapracować na zagraniczny transfer. Czy dlatego w Białymstoku zabezpieczyli się na taką ewentualność, kontraktując już dzień po zakończeniu sezonu Guilherme II z Bruk-Betu Termaliki?

Dalej nie doczekaliśmy się powrotu dyspozycji Adama Hlouska z wiosny 2016 roku. Obrońca zaliczył zdecydowanie lepszą drugą część sezonu i wrócił do reprezentacji Czech (ostatnio był na liście rezerwowej). 29- latek ustabilizował formę i potrafił dać warszawskiej Legii coś ekstra, patrz: asysta przy zwycięskiej bramce Kaspra Hamalainena w Poznaniu z Lechem.

Jakub Wawrzyniak dalej utrzymuje formę na niezłym poziomie. Jeśli w reprezentacji Polski zastępował na lewej obronie przez wiele lat piłkarza, którego nie było, to w ekstraklasie nie musiałby się silić na tak daleko idącą dyplomację w swojej ocenie. Liczbą rozegranych meczów może zawstydzić niejednego młodszego piłkarza. Jeden z niewielu, do których za finalnie czwarte miejsce na mecie sezonu Lechii Gdańsk można nie mieć pretensji. Maciej Sadlok zbliża się już do trzydziestki, a dalej na ogólnej ocenie sezonu zawodnika ważą głupio łapane żółte kartki. Obrońca na boisku czasem nie potrafi utrzymać emocji na wodzy, przez co cierpi drużyna. Gdyby poprawił ten element, mógłby znaleźć się wyżej, bo ma wiele atutów piłkarskich do zaproponowania.

Wołodymyr Kostewycz jest jednym z odkryć rundy wiosennej w ekstraklasie, głównie jednak początku piłkarskiego roku. Potem popadał coraz bardziej w przeciętność i można było więcej się po nim spodziewać w najważniejszej części sezonu, czyli rundzie finałowej.

Blisko rankingu znaleźli się: Guilherme II (numer dwa zestawienia po jesiennej części sezonu), Mateusz Lewandowski (Pogoń Szczecin, wiosną wypożyczenie do Śląska Wrocław, od lipca piłkarz Lechii Gdańsk), Tamas Kadar (Lech Poznań, zimą odszedł do Dynama Kijów) oraz Ricardo Nunes (Pogoń Szczecin).

DEFENSYWNI POMOCNICY

1. Jacek GÓRALSKI (-) 25/Jagiellonia Białystok/29, 3

2. Taras ROMANCZUK (2) Ukraina – 26/Jagiellonia Białystok/33, 5

3. Simeon SŁAWCZEW (-) Bułgaria – 24/Lechia Gdańsk/23, 0

4. Damian DĄBROWSKI (4) 25/Cracovia/31, 4

5. Miroslav COVILO (1) Bośnia i Hercegowina – 31/Cracovia/21, 7

Było pięć miejsc do obsadzenia, a sklasyfikowaliśmy zawodników z trzech tylko zespołów. Dwa kluby mają bowiem na tej pozycji aż po dwóch przedstawicieli. Wielka dominacja Jagiellonii, bo na pierwszej i drugiej pozycji umieściliśmy piłkarzy właśnie tej drużyny. Wygrał Jacek Góralski, który jesienią zadebiutował w reprezentacji Polski, ale mimo to na miejsce w pierwszej piątce rankingu wtedy nie zasłużył, bo wcześniej na kilka tygodni wypadł z kadry pierwszego zespołu białostoczan. Natomiast w tym roku był już w ekstraklasie najlepszy i wysforował się na pierwsze miejsce wśród defensywnych pomocników. Zapamiętamy go jako specjalistę od powstrzymania najlepszego piłkarza ekstraklasy Vadisa Odjidji-Ofoe. Na drugiej pozycji jego klubowy kolega Taras Romanczuk. Ukraiński pomocnik w równej formie był przez cały sezon i utrzymał drugą pozycję z jesieni. Wtedy przegrał rywalizację z Miroslavem Covilo z Cracovii. Piłkarz rodem z Bośni i Hercegowiny zaraz na początku rundy rewanżowej doznał poważnej kontuzji i w tym roku grał bardzo mało. Przez to spadł na piąte miejsce. Wyprzedził go też kolega klubowy Damian Dąbrowski, który tak jak Góralski dzięki dobrej postawie w lidze został dostrzeżony przez selekcjonera biało-czerwonych. Warto zauważyć, że zawodnik Pasów miał siedem asyst. Piłkarzy Jagiellonii i Cracovii rozdzielił Simeon Sławczew z Lechii Gdańsk. Potrafi nie tylko zatrzymać akcję rywali, ale i zainicjować atak drużyny. Jego dobrą postawę docenił selekcjoner, powołując na czerwcowe mecze. Bułgar mógłby jeszcze popracować nad umiejętnością strzelania goli. Blisko listy znaleźli się Bośniak Vlastimir Jovanović z Bruk-Betu Termaliki, który po jesieni był piąty na tej pozycji, ale stracił jednak kilka tygodni w marcu z powodu kontuzji. Trzeci po jesieni Ghańczyk Abdul Aziz Tetteh z Lecha Poznań wiosną grał mało i też wypadł z listy. A blisko niej znaleźli się dobrze rokujący Polacy: Jarosław Kubicki z Zagłębia Lubin i Michał Kopczyński z Legii Warszawa.

ŚRODKOWI I OFENSYWNI POMOCNICY

1. Vadis ODJIDJA-OFOE (2) Belgia – 28/Legia Warszawa/31, 4

2. Konstantin VASSILJEV (1) Estonia – 33/Jagiellonia Białystok/32, 13

3. Radosław MAJEWSKI (-) 31/Lech Poznań/37, 8

4. Filip STARZYŃSKI (-) 26/Zagłębie Lubin/25, 7

5. Milos KRASIĆ (1) Serbia – 33/Lechia Gdańsk/34, 2

6. Rafał MURAWSKI (3) 36/Pogoń Szczecin/30, 7

7. Rafał WOLSKI (-) 25/Lechia Gdańsk/34, 2

8. Krzysztof MĄCZYŃSKI (4) 30/Wisła Kraków/31, 1

9. Patryk LIPSKI (4) 23/Ruch Chorzów/29, 5

10. Petar BRLEK (-) Chorwacja – 23/Wisła Kraków/31, 8

Po jesiennej części sezonu zdecydowaliśmy się osobno klasyfikować pomocników środkowych oraz ofensywnych. Teraz odeszliśmy od tego pomysłu. Z prozaicznego powodu, musiało znaleźć się miejsce w jedenastce dla Vadisa Odjidji-Ofoe oraz Konstantina Vassiljeva. Belga nie bronią liczby, ale każdy zgodzi się, że jego wkład w tytuł mistrza Polski dla Legii był ogromny. Estończyk z kolei jesień miał kapitalną, wiosnę zaczął również od mocnego uderzenia, ale potem doznał kontuzji, po której nie wrócił już do najwyższej dyspozycji. Niemniej Kosta zakończył sezon z drugim wynikiem pod względem zdobytych bramek (13), był też najlepszym asystentem (14). Pominięcie gracza Jagiellonii w jedenastce sezonu byłoby po prostu nietaktem. Jako że pozycje zostały połączone, w nawiasach po nazwiskach podajemy miejsca, które zajęli poszczególni piłkarze w klasyfikacji po jesieni, ale odpowiednio jako środkowi i ofensywni pomocnicy, dlatego właśnie niektóre pozycje się dublują.

Generalnie w środku drugiej linii mieliśmy kłopot bogactwa, to bowiem jedno z najlepiej zabezpieczonych miejsc w ekstraklasie, choć nie tylko zawodnikami wywodzącymi się z Polski. Dlatego na liście nie znalazły się takie nazwiska jak Marcin Budziński, Ryota Morioka, a przede wszystkim Thibault Moulin. Długo zastanawialiśmy się, czy Francuz powinien mieć miejsce w rankingu. Po jesieni wśród środkowych pomocników sklasyfikowany był na piątym miejscu, jednak wobec eksplozji formy Radosława Majewskiego, a także skutecznej gry Petara Brleka, musiał z niego wypaść. Nie dlatego że go nie cenimy, dlatego iż inni zasłużyli na wyróżnienie w większym stopniu. Duży skok wykonał właśnie Majewski. Jesienią wiodło mu się tak sobie, wiosną grał znakomicie. Nie będzie chyba przesadą stwierdzić, że był najważniejszym zawodnikiem drugiej linii Lecha. Tylko wiosną zdobył na poziomie ekstraklasy siedem bramek (w całym sezonie osiem) w 17 meczach, co jak na ofensywnego pomocnika wynikiem jest bardzo dobrym, w rozgrywkach 2016-17 zaliczył również osiem asyst. Gdyby nie zmarnowana sytuacja z finału Pucharu Polski, kiedy mógł przesądzić w końcówce o triumfie Kolejorza, można by uznać, że rozegrał rundę kompletną.

Filip Starzyński jesienią sporo nie grał, ale wiosną decydował o ofensywnym obliczu Zagłębia Lubin, aby sezon zamknąć bilansem siedmiu goli i ośmiu asyst, a wystąpił tylko w 25 meczach. Na liście pojawił się Rafał Wolski, co jest dobrą informacją dla całego polskiego futbolu, bo to oznacza, że ten bez wątpienia utalentowany piłkarz wraca na właściwe tory. Co prawda liczbami na kolana nie rzucił (dwa gole, sześć asyst), niemniej należy do grona tych zawodników, którzy na boisku robią różnicę, potrafią dać coś ekstra. Zresztą jego dobra dyspozycja została dostrzeżona także przez selekcjonera Adama Nawałkę – Wolski otrzymał powołanie na mecz eliminacji mistrzostw świata z Rumunią.

BOCZNI POMOCNICY

1. Fiodor CERNYCH (2) Litwa – 26/Jagiellonia Białystok/ 34, 12

2. Miroslav RADOVIĆ (1) Serbia – 33/Legia Warszawa/ 29, 11

3. Spas DELEW (-) Bułgaria – 27/Pogoń Szczecin/30, 4

4. Gerard BADIA (-) Hiszpania – 27/Piast Gliwice/32, 9

5. Darko JEVTIĆ (3) Szwajcaria – 24/Lech Poznań/31, 8

6. Flavio PAIXAO (5) Portugalia – 32/Lechia Gdańsk/33, 10

7. Rafał BOGUSKI (8) 33/Wisła Kraków/36, 12

8. Adam FRĄCZCZAK (5) 29/Pogoń Szczecin/31, 12

9. Sławomir PESZKO (2) 32/Lechia Gdańsk/29, 3

10. Patryk MAŁECKI (3) 28/Wisła Kraków/35, 8

Na pierwszych sześciu miejscach obcokrajowcy, a czterej sklasyfikowani niżej Polacy są zawodnikami, których kariery przekroczyły już smugę cienia. Ten stan rzeczy martwi. W naszej ekstraklasie po prostu nie ma kandydatów na tę pozycję w reprezentacji; najbardziej utalentowany zawodnik, Przemysław Frankowski, był ustawiany przez Michała Probierza na prawej obronie, gdyż tam okazywał się pożyteczniejszy dla zespołu. Trudno międzynarodową karierę wróżyć sklasyfikowanym tuż za dziesiątką Maciejowi Makuszewskiemu, Arkadiuszowi Woźniakowi czy nawet mającemu sekretnych wielbicieli Michałowi Kucharczykowi, o Grzegorzu Boninie i Jacku Kiełbie nie wspominając. Zdumiewający fakt, że w zespole Adama Nawałki nadal występuje bliski emerytury Sławomir Peszko, znajduje wytłumaczenie w wyglądzie niniejszego rankingu.

Zagraniczni skrzydłowi (prócz sklasyfikowanych także: Guilherme, Dominik Nagy z Legii, Giorgi Merebaszwili z Wisły Płock, Adam Gyurcso z Pogoni) nakręcali grę czołowych polskich zespołów, byli ich gwiazdami. Każda z czterech najlepszych drużyn miała na tej pozycji świetnego gracza z innego kraju. Są to zresztą przeważnie zawodnicy podobnego typu: wszechstronni, którzy mogli wystąpić także na środku ataku albo na pozycji cofniętego napastnika. Idealnie uosabia cechy wymagane od skrzydłowego w polskiej lidze zwycięzca rankingu. Cernych stale atakował pole karne, zmieniał pozycję, przestrzeń wzdłuż linii bocznej zostawiając lewemu obrońcy Piotrowi Tomasikowi. Jego nieprzewidywalność była wielkim atutem Jagiellonii, choć trzeba pamiętać, że w pierwszej części sezonu pełnił rolę środkowego napastnika i tak też wówczas, na drugim miejscu, go klasyfikowaliśmy (podobnych roszad jest zresztą więcej, a dotyczą choćby Darko Jevticia czy Adama Frączczaka). Także Radović grał na różnych pozycjach i generalnie więcej myślał, niż biegał, co dawniej u skrzydłowego byłoby nie do… pomyślenia. Wyłamuje się z tego schematu trochę Delew, skrzydłowy najbardziej klasyczny ze sklasyfikowanych. O tym, że jego akurat bardziej interesowały skrzydła niż pole karne przeciwnika, świadczy znikoma w porównaniu ze wszystkimi innymi futbolistami liczba strzelonych goli. Badia jest zawodnikiem, który się na boisku nie zatrzymuje i ciągle przebywa gdzie indziej. Jevtić to playmaker ustawiany z boku, by mieć więcej przestrzeni do rozgrywania. Po Flavio Paixao widać, że życie płodowe spędził blisko króla strzelców ekstraklasy: w każdej chwili gotów jest zastąpić Marco na środku ataku.

Rafał Boguski i Patryk Małecki byli największymi atutami Wisły. Pierwszy gra od lat bardziej statycznie, w sposób wyrozumowany. Często odnosiło się wrażenie, że nie ma go na boisku, ale nagle strzelał gola, asystował. To zawodnik, który umie mądrze biegać. Inaczej Małecki – tego zawsze jest wszędzie pełno, czasami biega głupio, ale nierzadko jednak z tego połykania przestrzeni rodzi się piękny gol. Frączczak mógłby być „trzecim bliźniakiem” Paixao. Też gdziekolwiek by się go na boisku ustawiło, nagle pojawia się w polu karnym rywala i strzela nogą bądź głową. Peszko grał zrywami. Raz, góra dwa na mecz pokazywał niebanalną akcję. Właśnie dlatego, licząc na takie przebłyski, selekcjoner wciąż go bierze do kadry, by wpuszczać na końcowe minuty meczów.

NAPASTNICY

1. Marco PAIXAO (-) Portugalia – 33/Lechia Gdańsk/35, 18

2. Nemanja NIKOLIĆ (1) Węgry – 30/Legia Warszawa/19, 13

3. Marcin ROBAK (3) 35/Lech Poznań/37, 18

4. Cillian SHERIDAN Irlandia – 28/Jagiellonia Białystok/14, 8

5. Jarosław NIEZGODA (4) 22/Legia Warszawa/Ruch Chorzów/27, 10

Marco Paixao wiosną strzelił 12 ze swoich 18 goli, które dały mu wspólnie z Marcinem Robakiem tytuł najlepszego strzelca ekstraklasy. Napastnik Lechii w play-offach popisał się dwoma hat-trickami: w meczach z Pogonią i Jagiellonią. Dwa lata temu rywalizację przegrał z Kamilem Wilczkiem. Natomiast tym razem szansy nie zmarnował, chociaż nie udało się zostać samodzielnym królem strzelców. Gdyby połączyć walory obu braci Paixao, powstałby piłkarz klasy reprezentacyjnej, a tak Marco i Flavio zostali gwiazdami tylko naszej ekstraklasy. Na dodatek najlepiej chyba im się gra, gdy tylko jeden z nich jest na boisku.

Najlepszych snajperów ekstraklasy przedzielił Nemanja Nikolić. Gdy zimą wyjeżdżał do Chicago Fire, przewodził w tabeli strzelców i pewnie gdyby został, nie oddałby korony zdobytej w sezonie 2015-16. W MLS spisuje się bowiem znakomicie. Robak aż osiem goli strzelił z rzutów karnych, Marco trzy razy pokonał bramkarzy z wapna, a Niko żadnego nie strzelił z jedenastki, chociaż jedną zmarnował. Objawieniem rundy wiosennej był Irlandczyk Cillian Sheridan, który strzelił osiem goli dla Jagiellonii. W rankingu napastników za cały sezon zajął miejsce klubowego kolegi Fiodora Cernycha, który po jesieni był na trzeciej pozycji, a teraz został sklasyfikowany na skrzydle. Jarosław Niezgoda po rozegraniu zaledwie jednego meczu w Legii przeszedł do Ruchu i zdobył 10 bramek w ekstraklasie. Teraz wrócił na Łazienkowską, żeby walczyć o miejsce w składzie mistrzów Polski.

Zaraz za listą znalazł się utalentowany Krzysztof Piątek – zdobywca 11 bramek dla słabej Cracovii. Zanim przeniósł się pod Wawel, zdążył jeszcze jedną bramkę zdobyć dla Zagłębia. Opinię na temat Rafała Siemaszki popsuł gol strzelony przez niego ręką w meczu z Ruchem Chorzów, a przecież napastnik Arki miał udany sezon (11 bramek), był jednym z bohaterów meczu finałowego Pucharu Polski z Lechem Poznań.

TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (NR 24/2017)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024