Sezon 2021/22 PKO Bank Polski Ekstraklasy niewątpliwie był wyjątkowy. Za co go zapamiętamy?
Sezon 2021/22 PKO Bank Polski Ekstraklasy właśnie dobiegł końca. Z wielu powodów była to wyjątkowa kampania ligowa, którą kibice i obserwatorzy piłki nożnej z pewnością zapamiętają na długo. A oto trzy najważniejsze z nich:
LECH MISTRZEM
Na ten moment Kolejorz czekał długo. Bardzo długo. Po latach niepowodzeń i rozczarowań Lech wreszcie został mistrzem Polski. To pierwsze trofeum w klubowej gablocie poznaniaków od… 2016 roku. Sukces smakuje jeszcze lepiej, bo przecież przy Bułgarskiej świętują okrągłe stulecie istnienia klubu.
Podopieczni Macieja Skorży w pełni zasłużyli na tytuł najlepszego zespołu w kraju. Średnia wynosząca 2,18 punktów na mecz mówi sama za siebie. Dodatkowo aż przez 25. kolejek ze wszystkich 34. zasiadali na fotelu lidera. To po prostu im się należało.
Choć oczywiście mistrzostwo nie przyszło Lechowi bez jakiegokolwiek trudu. Złoty medal oficjalnie przyklepali sobie dopiero w przedostatniej serii gier. Wcześniej Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin nieustannie dreptali po piętach Kolejorza, ale potknięcia na finiszu wyeliminowały ich z wyścigu.
KRYZYS LEGII
Legioniści przeszli drogę z nieba do piekła. Bo choć w imponującym stylu awansowali do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie potrafili ograć takie firmy jak Leicester City i Spartak Moskwa, to jednocześnie zawodzili w rozgrywkach ligowych.
Zawodzili to wręcz mało powiedziane. Legia przegrała aż 17 spotkań ligowych. Dla porównania – w dwóch poprzednich sezonach łącznie była zmuszona uznać wyższość rywali tylko… 14 razy. To pokazuje skalę kryzysu.
Kryzysu nie tylko sportowego, ale również wizerunkowego, po tym jak wściekli kibole zaatakowali autobus z piłkarzami Wojskowych, kilku z nich pobito, co stało się bezpośrednią przyczyną odejść gwiazd takich jak Mahir Emreli.
Wszyscy pamiętają także skandaliczne uderzenie przez Artura Boruca Bogu ducha winnego zawodnika Warty Poznań. Legendarny bramkarz w wyjątkowo brzydki sposób pożegnał się przy Łazienkowskiej. Od tamtego momentu już nie wystąpił ani razu.
W międzyczasie doszło do trenerskiego rollercoasteru. Pracę stracił Czesław Michniewicz, przez chwilę bez powodzenia drużyną sterował Marek Gołębiewski, i dopiero pod wodzą Aleksandara Vukovicia warszawiacy mniej więcej ustabilizowali formę, co pozwoliło im finiszować w środku stawki na 10 miejscu.
Podsumowując: wokół Legii działo się dużo i przeważnie złego niż dobrego.
SPADEK WISŁY
Katastrofa stała się faktem. Wisła Kraków po 26 latach nieprzerwanej obecności w Ekstraklasie spadła do I ligi. Biała Gwiazda już od kilku lat dryfowała ku degradacji, ale jakoś udawało jej się wywinąć, jednak teraz to nie mogło wyglądać inaczej.
Przypadkowa drużyna złożona niemal wyłącznie z zagranicznych piłkarzy wątpliwej jakości w połączeniu z błędnymi decyzjami zupełnie pogubionego zarządu (skądinąd mimo to przekonanego o własnej wyjątkowości) okazały się przepisem na katastrofę.
Wiślaków nie uratował nawet były selekcjoner reprezentacji Polski. Z Jerzym Brzęczkiem na ławce trenerskiej zespół z Reymonta wygrał tylko 1 z 14 meczów. Komentarz zbędny.
Można rozważać, że gdyby Biała Gwiazda doświadczyła mniej pomyłek sędziowskich na swoją niekorzyść i gdyby bardziej sprzyjało jej szczęście, wówczas utrzymałaby się w Ekstraklasie. Ale prawda jest taka, że na tę Ekstraklasę po prostu nie zasłużyła.
*****
Jan Broda