Poziom sportowy ekstraklasy podobno znów się obniżył, ale poziom wynagrodzeń trzyma się całkiem nieźle. Od kilkunastu lat regularnie zaglądamy do portfeli naszych ligowców – czasami wiedząc, a w niektórych przypadkach tylko szacując, opierając się na rozmaitych źródłach. Pewne jest jedno: zarobki nie zawsze przekładają się na piłkarską jakość. W kadrze Górnika Zabrze jest sporo młodych piłkarzy z kontraktami w wysokości kilku czy kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, z kolei Legia Warszawa gotowa jest płacić, i robi to, swoim gwiazdom nawet po 2 miliony rocznie. Kwoty dla beniaminka z Zabrza nieosiągalne, a i tak obie drużyny idą w lidze łeb w łeb.
ZBIGNIEW MUCHA, PRZEMYSŁAW PAWLAK
Tradycyjnie na początek kilka słów o metodyce pozyskiwania informacji. Przewertowaliśmy sporo źródeł, codziennej prasy, witryn internetowych, skorzystaliśmy z wiedzy naszych terenowych współpracowników, wreszcie ufaliśmy uchu lepiej bądź gorzej przystawionemu. Oczywiście zdecydowana większość kwot nie została – bo nie mogła z uwagi na klauzulę poufności – nigdzie oficjalnie potwierdzona, należy więc odbierać je jako mocno prawdopodobne, ale jednak szacunkowe. Roczne kontrakty podawane z reguły i zapisywane w euro zamienialiśmy na złotówkowe miesięczne pobory, stosując przelicznik według kursu NBP z 15 listopada 2017 roku: 1 euro – 4,25 PLN. Kwoty podajemy brutto, a w uzasadnionych wypadkach zaznaczamy sumę netto.
Sam tytuł może wydać się przewrotny. O ile Legia jako klub profesjonalnie zarządzany i będący dużym biznesowym projektem, w założeniu zarabiającym na siebie, jest gotowa płacić bardzo wysokie wynagrodzenia pracownikom, to zakładamy, że ktoś to policzył i zbilansował. Stąd ponownie pierwsze miejsce na liście ekstraklasowych płac dla zawodnika warszawskiego klubu nikogo już nie powinno dziwić. Drugi człon również jest umowny, bo trudno spodziewać się, byśmy w piłkarskim biznesie mieli do czynienia z – sensu stricto – nędzą. A już na pewno nie na poziomie piłki zawodowej. Ale zerknijmy na futbolowe doły, otchłanie i czeluście, gdzie dzięki piłce – jej kopaniu albo trenowaniu – nikt by nie przeżył, gdzie praca na boisku jest bardziej hobbystyczna i zasadza się na pasji, a nie chęci zarobku. To kompletnie inna rzeczywistość od tej ekstraklasowej, którą kolejny raz staraliśmy się nieco naświetlić. A zatem…
1 500. Najniższe kontrakty, a właściwie stypendia dla młodych zawodników beniaminka ekstraklasy Sandecji Nowy Sącz. Co ważne, ci zawodnicy znajdują się w kadrze pierwszego zespołu.
4 500. Ruch Chorzów w czerwcu spadł do I ligi. Na degradację zasłużonego klubu złożyło się zapewne wiele przyczyn. Dziś marnie poczyna sobie na zapleczu ekstrakalsy (co nie zmienia faktu, że ustalona została premia za awans w wysokości 800 tysięcy złotych – informuje katowickisport.pl) i będzie musiał bronić się przed spadkiem jeszcze niżej. W każdym razie jeszcze w najwyższej klasie rozgrywkowej zarobkowe widełki w ekipie Niebieskich szacowane były na 4,5-30 tysięcy złotych. A wspomniana premia za awans to nic niezwykłego, zwyczajna przedsezonowa praktyka. W sezonie 2016-17, kiedy Ruch pożegnał się z elitą, piłkarze mieli ustaloną nagrodę za ewentualne zdobycie tytułu w wysokości 2 milionów złotych. A propos premii, to za awans do ekstraklasy piłkarze Sandecji – według krakow.wyborcza.pl – mieli obiecany milion złotych do podziału.
6 375. Mówiąc inaczej 1500 euro. Nieźle zazwyczaj poinformowany „Super Express” zdradza, że tyle wynosi tak zwana wyjściówka w pierwszym składzie Legii Warszawa. Ci, którzy pojawiają się na boisku po wejściu z ławki, mogą liczyć na 1000 euro.
10 000. Mniej więcej takiej pensji może spodziewać się młody obrońca Korony Kielce, o którym jeszcze nie można wprost powiedzieć, że jest podstawowym graczem u Gino Lettieriego, ale z pewnością do wyjściowej jedenastki puka. Bo kilka meczów na poziomie ekstraklasy już w tym sezonie rozegrał.
25 000. To zaś może być średnie wynagrodzenie w rewelacyjnej jesienią Koronie, oczywiście wśród zawodników. Pensji włosko-niemieckiego trenera nie znamy. Ale kiedy były przymiarki do jego osoby, krążyła plotka o kwocie 10 tysięcy euro. Zaznaczamy – to tylko domysły. 25 kawałków to również prawdopodobne pobory najskuteczniejszego w Legii Jarosława Niezgody. Zarabia nieporównywalnie mniej od innych napastników z Ł3, ale na boisku tej różnicy na pewno nie widać. Taką kwotę, choć być może jest to nawet 30 tysięcy złotych brutto, prawdopodobnie wypłaca Kamilowi Wojtkowskiemu Wisła Kraków, a przynajmniej w trakcie letnich poszukiwań pracodawcy na polskim terenie takie były oczekiwania zawodnika.
Na takie pobory, ale netto, może liczyć również pomocnik Arki Gdynia, który latem trafił do klubu po tym, jak jego poprzedni zespół opuścił szeregi ekstraklasy. 25 tysięcy na rękę ma otrzymywać również zawodnik Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, sprowadzony do klubu latem, a w zeszłym sezonie z sukcesami grający na poziomie pierwszej ligi. Rzecz jasna piłkarz ma też w kontrakcie zapisane dodatkowe premie, podobno również umowa jest tak skonstruowana, że z każdym sezonem spędzonym w Niecieczy jego wynagrodzenie będzie wzrastać.
26 000. Miesięczne zarobki Jakuba Słowika, rezerwowego bramkarza Śląska Wrocław. Skąd o tym wiadomo? W lipcu wyciekły pobory nowych piłkarzy, których zatrudnił klub ze stolicy Dolnego Śląska. Informacje na Twitterze opublikował Sylwester Latkowski, redaktor naczelny serwisu Kulisy24, a wcześniej „Wprostu”. Pojawiły się tam nazwiska Oktawiana Skrzecza (10 tysięcy), Michała Chrapka, Arkadiusza Piecha, Igorsa Tarasovsa, Dorde Cotry i Jakuba Koseckiego. Ich poborów należy szukać więc na wyższych miejscach naszej listy, a źródło każdorazowo jest takie samo jak w przypadku Słowika.
30 000. Uwaga – pobory, netto, najlepszego snajpera ekstraklasy, Igora Angulo – utrzymuje Piotr Koźmiński z „SE”. To solidna wypłata, ale przecież nijak mająca się do ligowych krezusów. Co więcej, Angulo na pobory tej wysokości może liczyć od niedawna, bo kiedy trafił na Roosevelta, wyceniony został niżej, konkretnie na 15 tysięcy złotych. W tej chwili prawdopodobnie jest najlepiej zarabiającym zawodnikiem w ekipie rewelacyjnego beniaminka. Na podobnym, i również netto, poziomie szacowana jest pensja innej hiszpańskiej gwiazdy LE, czyli Carlitosa z Wisły Kraków. Jeżeli te sumy polegają na prawdzie, to są to najlepiej wydawane pieniądze w lidze, bo dwaj Hiszpanie to jej największe gwiazdy.
Na podobną kasę może liczyć również pomocnik Pogoni Szczecin, grający w środku i potrafiący strzelać gole, ale nie chodzi o Rafała Murawskiego.
A 30 tysięcy to jednocześnie możliwe pobory wciąż solidnego, ale już nie gracza pierwszego wyboru w Zagłębiu Lubin, czyli Łukasza Janoszki, a także Cotry, do niedawna kapitana tegoż Zagłębia, od lata zaś piłkarza Śląska. A skoro przewija się tu wątek lubiński, mniej więcej 30 patyków netto ma trafiać co miesiąc na konto Kamila Mazka, który do Lubina przeniósł się z biednego jak mysz kościelna Ruchu Chorzów. To również prawdopodobnie najwyższe kontrakty (nie wliczając premii) dla zawodników Korony. O takiej kwocie brutto wróble ćwierkają w przypadku Mateusza Możdżenia.
32 000. Nieco wyżej niż Cotry wycenione zostały we Wrocławiu umiejętności Tarasovsa. Przebieg rundy jesiennej wskazuje jednak, że znacznie więcej Śląskowi daje Serb.
33 300. We wrześniu Legia wypożyczyła do słowackiego MFK Zemplin Michalovce ghańskiego napastnika Sadama Sulleya. Był w Legii przez sezon, grał w trzecioligowych rezerwach, w 15 meczach zdobył jedną bramkę. Serwis sport.pl dotarł do informacji, że Sulley kosztował warszawski klub pół miliona złotych, a wynegocjował roczny kontrakt na niewiele niższym poziomie, bo 400 tysięcy!
35 000. Raczej powyżej tej granicy trudno spodziewać się kontraktów w Wiśle Płock, co nie znaczy, że nie istnieją, gdyż w zeszłym sezonie około 40 tysięcy złotych brutto inkasowali Dominik Furman oraz Siergiej Kriwiec. Polak został wykupiony przez Wisłę latem – nie można wykluczyć, że przy okazji wywalczył podwyżkę. Białorusin w Płocku się nie sprawdził, więc klub budżet odciążył. To też najwyższe pensje w beniaminku ekstraklasy z Nowego Sącza. Co ważne jednak – gołe pensje, ponieważ piłkarze Sandecji mogą jeszcze podnieść sporo grosza z boiska, ile konkretnie – to zależy rzecz jasna od ich kontraktów. W każdym razie można spotkać się z informacją, że łącznie beniaminek na pobory dla zawodników i sztabu szkoleniowego w sezonie 2017-18 przeznaczy 7,5 miliona złotych.
38 000. To dość wysokie pobory Heberta – podstawowego obrońcy Piasta Gliwice. A warto dodać, że mówimy o kwocie netto. Dokładnie chodzi o 9 tysięcy euro na rękę.
40 000. Taką kwotę zaproponował również Lech Poznań w ofercie pracy dla zawodnika spoza Unii Europejskiej zamieszczonej w urzędzie pracy. Również pensja Piecha, napastnika Śląska, na razie pozostającego w cieniu Marcina Robaka. Dotychczas mało było o trenerach, więc można spotkać się z informacją, że właśnie taką kwotę co miesiąc inkasuje szkoleniowiec Sandecji Radosław Mroczkowski i w związku z tym jest najlepiej opłacanym pracownikiem klubu. Podobnie w zeszłym sezonie wyglądała sytuacja w Jagiellonii Białystok z Michałem Probierzem. W każdym razie szkoleniowiec beniaminka ma podobno tak skonstruowaną umowę, że za wywalczone punkty dostaje premie. Niektórzy twierdzą, że jeśli Sandecja zaliczyłaby udany miesiąc (komplet zwycięstw w lidze), trener mógłby dorzucić do podstawowego wynagrodzenia nawet drugą pensję.
42 500. Kiedy pojawił się w Wiśle Kraków Zdenek Ondrasek, kontrakt w wysokości 10 tysięcy euro miesięcznie nie wydawał się przesadzony. Z różnych powodów jednak czeski napastnik spuścił z tonu.
43 000. Miesięczna gaża Chrapka, czołowego pomocnika ekstraklasy, jednego z liderów Śląska.
48 000. O ile pensje w Koronie Kielce oscylują między 20 a 30 tysięcy złotych, o tyle nowi zawodnicy z reguły mają trochę więcej. I reguła ta dotyczy Gorana Cvijanovicia. Doświadczony Słoweniec, pięciokrotny mistrz swojego kraju, gwiazda Mariboru, może liczyć – tak przynajmniej zeznają nam kieleckie źródła – na około 48 tysięcy, z tym że zawarta w tym jest prowizja menedżerska. Jeśli to kwota prawdziwa, to wysoka, ale też trzeba przyznać, że pomocnik solidnie na nią pracuje.
50 000. Około. Jak ćwierkają wróble, to może być górny poziom zarobków w Pogoni Szczecin. Jeśli zaś to prawda, to oglądając tabelę, niejeden z kibiców Portowców stwierdzi, że i tak za wysoki. Inna sprawa, że można też usłyszeć wersję, według której Adam Gyurcso pobiera z kasy szczecińskiego klubu znacznie więcej. Spekuluje się też, że na około 50 patyków może liczyć napastnik Bruk-Betu Termaliki, który latem trafił do Niecieczy za 180 tysięcy euro. Mówi się też, że mniej więcej tyle wynosi gaża pomocnika, który kilka miesięcy temu trafił do Jagiellonii. A to oznacza z kolei, że klub z Białegostoku podniósł górny próg wynagrodzeń dla zawodników w porównaniu z poprzednim sezonem. W rozgrywkach 2015-16 Jaga na wynagrodzenia piłkarzy i sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu zabudżetowane miała 8 milionów złotych. Obecnie klub z Podlasia na pensje wydaje okrągły milion złotych brutto miesięcznie, czyli w skali sezonu mowa o 12 milionach złotych. To pokazuje, że Jagiellonia cały czas idzie do przodu, jest rozsądnie zarządzana i oczywiście zbiega się to z dobrymi wynikami sportowymi – w zeszłym sezonie wywalczyła przecież wicemistrzostwo Polski.
53 750. Tak o dłuższego czasu kształtują się prawdopodobne pobory Piotra Celebana. Kapitan Śląska Wrocław otrzymał wysoki kontrakt i trzeba przyznać, że momentami mocno na niego pracował.
62 000. Pensja prawdziwego weterana i symbolu Wisły Kraków. Paweł Brożek może cieszyć się kontraktem w wysokości 175 tysięcy euro rocznie. Lata jednak lecą nieubłaganie i zapewne nowej umowy już Broziu pod Wawelem nie podpisze.
64 500. Zarobki netto Marcina Robaka (za „SE”), najlepszego piłkarza Śląska Wrocław i najskuteczniejszego Polaka w ekstraklasie. Czas się go nie ima. Mimo upływu lat wciąż jest w cenie, o czym świadczy nie tylko wysokość pensji, ale i boiskowe wyczyny. Około 64 tysięcy wynosić mają miesięczne zarobki jego klubowego kolegi – Koseckiego.
70 000. Szacowane uposażenie Jakuba Wawrzyniaka, jednego z gdańskich weteranów. Także tyle zarabia czołowy pomocnik Zagłębia Lubin.
80 000. Plotkowano, że w Szczecinie mniej więcej taką pensję wynegocjował sobie Maciej Skorża. Nie są to małe pieniądze, zwłaszcza w kontekście wyników, które zespół uzyskiwał pod jego wodzą, niemniej wcale nie muszą być nierealne. Szkoleniowiec ten bowiem ceni się, co więcej – do momentu pracy z Pogonią wydawało się, że całkiem słusznie. Przy następnym podejściu do ekstraklasy będzie chyba jednak musiał nieco spuścić z tonu.
83 000. I tu mamy pewien problem. Otóż wydawało nam się, że Flavio i Marco, czyli bracia Paixao, w Lechii Gdańsk zarabiają po mniej więcej 60 tysięcy złotych. To chyba jednak nie były dobre rachuby. Trudno powiedzieć, jak jest w przypadku Flavio, ale Marco – według doniesień „Super Expressu” – pobiera co miesiąc 83 tysiące złotych netto! Sporo, ale przecież jako jedyny bodaj nie obniżył piłkarskich notowań. Jest wciąż tak samo efektowny i efektywny jak w poprzednim sezonie, kiedy z Robakiem ścigał się po snajperską koronę, a nawet jak wówczas, gdy zdobywał jeszcze bramki dla Śląska.
85 000. Nie tylko starszy, ale i lepiej zarobkujący. Chodzi o wciąż jednego z najlepszych obrońców w ekstraklasie, czyli Arkadiusza Głowackiego. Jeżeli nic się nie zmieniło w zapisie nowego kontraktu (prolongowany w maju obowiązuje czerwca 2018 roku), Głowa wciąż sytuuje się na poziomie 240 tysięcy euro rocznie. Czyli identycznie jak Romeo Jozak (za „SE”). Chorwat, który miał Legii przywrócić blask i to niemal na każdym polu, jest ponoć o jedną trzecią gorzej wynagradzany od Nenada Bjelicy, zatem pozostaje mu tylko marne 20 tysięcy euro miesięcznie. Natomiast zgodnie z doniesieniami dziennika na cały chorwacki zaciąg, na który składają się przecież między innymi i trener przygotowania fizycznego Kresimir Sos, i dyrektor techniczny Ivan Kepcija, mistrzowie Polski muszą przeznaczać około 50 tysięcy euro miesięcznie. To ogromna kwota, ale warto pamiętać, że zaczynający poprzedni sezon w roli I trenera Legii Besnik Hasi miał inkasować 40 tysięcy euro co miesiąc. Fakt, że za wiele miesięcy nie popracował, ale odszkodowanie otrzymał. 20 tysięcy euro wynosił również kontrakt Steevena Langila, który szczęśliwie udało się Legii rozwiązać.
100 000. Nawet jeśli to kwota prawdziwa, to i tak już nieaktualna. Według „Dziennika Bałtyckiego” na tyle wyceniony został szkoleniowy warsztat Piotra Nowaka przez właścicieli Lechii Gdańsk. Nowak, jak wiadomo, niedawno poszedł „w dyrektory”, ale jak, i czy, wpłynęło to na jego zarobki, tego nie wiemy. Stówka to było także uposażenie Jacka Magiery, do niedawna trenera Legii, a informuje o tym uprzejmie „Super Express”. W Legii nie ma już jednak ani Magiery, ani oczywiście jego poprzednika Besnika Hasiego, jest natomiast wspomniany Jozak. Na tym poziomie sytuować należy również brazylijskiego pomocnika klubu z Ł3 – Guilherme.
106 250. Konkretnie 300 tysięcy euro. Być może właśnie aż tyle mogą wyciągnąć Sebastian Mila i Sławomir Peszko jako zawodnicy Lechii Gdańsk. O ile ten drugi wciąż mocno dobija się do reprezentacji i z gry w lidze eliminować może go tylko kontuzja (jak ostatnio), to doświadczony Mila przegrywa sportową rywalizację o miejsce w składzie. Na podobnym poziomie kontrakty mieli byli już stoperzy Lechii – Rafał Janicki i Mario Maloca.
120 000. Tu również trzy gorsze wtrąca nieoceniony „SE”: to poziom zarobków całej plejady legionistów, a więc Kaspra Hamalainena, Miroslava Radovicia (nie tak dawno jeszcze najlepiej – zasłużenie – opłacanego piłkarza ligi), Adama Hlouska i Daniela Chimy Chukwu. Wygląda na to, że Nigeryjczyk to jeden z najbardziej przepłaconych piłkarzy ekstraklasy. W poprzednim sezonie jego wiosenny wkład w tytuł mistrzowski dla Legii wynosił 22 minuty. W tym jest poprawa – Chukwu na boisku przebywał już 135 minut, wciąż jednak bez efektu bramkowego. Na podobną kasę może liczyć też pomocnik Legii, który jeszcze niedawno brał udział w finałach mistrzostw Europy we Francji, a potem znacznie obniżył sportowe loty. Choć zdaje się, że właśnie zaczął wracać do formy.
141 600. Podbijamy stawkę, a właściwie skutecznie czyni to Legia Warszawa. 400 tysięcy euro to kwota, jaką w Sampdorii Genua rocznie inkasuje Bartosz Bereszyński, były obrońca Legii. I na taką również sumkę zgodził się – podobno – Michał Pazdan, obecny filar Legii i reprezentacji Polski.
150 000. To podobno z grubsza porachowana średnia pensja w I zespole Legii. W tę średnią niemal doskonale wpisuje się sprowadzony za 500 tysięcy euro ze Szwajcarii Armando Sadiku, albański snajper, który w Legii się na razie nie sprawdza, ale kontrakt ma godny, bo przekraczający ponoć 400 tysięcy euro rocznie. Podobnie wyceniony został również reprezentant Polski Krzysztof Mączyński, za którego, nawiasem mówiąc, Legia musiała zapłacić poważną sumę Wiśle Kraków.
170 000. W „Superaku” czytamy, że tyle mogli zarobić piłkarze Lecha (na głowę) z tytułu premii, gdyby w czerwcu udało im się zdobyć mistrzostwo Polski. To, jak wiadomo, przypadło w udziale Legii, zatem jej piłkarze zainkasowali po około 200 tysięcy. 170 tysięcy to może być także nowy rekord Kolejorza. W założeniu, o czym pisaliśmy, najwięcej na Bułgarskiej powinien zarabiać trener Bjelica, ale kiedy latem KKS dopinał angaż Christiana Gytkjaera (wolny transfer), „Przegląd Sportowy” podał, że Duńczyk będzie mógł liczyć na kontrakt w wysokości 40 tysięcy euro miesięcznie. Inna sprawa, że według najświeższych doniesień portalu sport.pl napastnik Lecha musi zadowalać się kwotą 20 tysięcy euro netto, plus oczywiście wyjściówki i bonusy.
212 500. Latem ekstraklasa straciła gwiazdę, Legia Warszawa człowieka, dzięki któremu sięgnęła po tytuł, a my straciliśmy ubiegłorocznego lidera rankingu. Vadis Odjidja-Ofoe nie był zainteresowany kontynuowaniem kariery w Polsce ani nawet podwyżką kontraktu, który wynosił 600 tysięcy euro, a ponoć warszawski klub skłonny był rozważyć niemal dwukrotną podwyżkę. VOO wybrał jednak jeszcze bardziej lukratywną ofertę i wyjechał do Grecji. Teraz podobną kwotę, albo nawet wyższą, Legia wydaje na cały sztab szkoleniowy.
283 000. Czyżby? Jeśli wierzyć źródłom, to Artur Jędrzejczyk (na zdjęciu) przejął po Odjidji-Ofoe miano najlepiej opłacanego polskiego ligowca. Kontrakt reprezentanta Polski szacowany jest na 800 tysięcy euro w skali roku – taką właśnie kwotę ujawnił Roman Kołtoń, dziennikarz Polsatu Sport („Super Express” podaje 600 tysięcy euro netto). Do tego zapewne dochodzą premie. Przypomnijmy, że 30-letni obecnie Jędza do Legii trafił właściwie już po raz piąty w karierze. Pierwszy raz w 2006 roku, ale szybko został wypożyczony do niższych lig. Wrócił na Łazienkowską na rundę jesienną sezonu 2009-10, a wiosnę już spędził w Kielcach. W końcu jednak zadomowił się na dobre, stał się gwiazdą drużyny z Warszawy, zapracował na transfer do Krasnodaru. Przed Euro 2016 znów założył koszulkę z literą L, pomógł zdobyć dublet, po czym wrócił do Rosji. Ostatecznie Legia wykupiła Jędrzejczyka za milion euro rok temu zimą, jednocześnie podpisując z nim niezwykle lukratywny kontrakt.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W OSTATNIM (47/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”