Temat tygodnia: coraz bliżej gry o mundial
Choć nie było już czego, FIFA postanowiła ratować resztki twarzy i zawiesiła Rosję we wszystkich rozgrywkach prowadzonych pod jej egidą. W sportowych przygotowaniach reprezentacji Polski do walki o awans do finałów mistrzostw świata decyzja ta niespecjalnie pomogła, wręcz przeciwnie – przeszkodziła.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
Pewne jest, że reprezentacja Polski nie rozegra barażu o awans do finałów mistrzostw świata z drużyną Walerija Karpina, natomiast prawdopodobne – zatem nieprzesądzone – w zeszłym tygodniu było, że biało-czerwoni otrzymają wolny los i 29 marca w finale walki o mundial zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji Szwedów z Czechami. Nieprzesądzone, gdyż FIFA długo zwlekała z wyborem scenariusza dla polskiej ścieżki barażowej. W grę wchodziło kilka rozwiązań, między innymi włączenie do gry Węgrów, co miało wynikać z ich wysokiego rankingu wśród zwycięzców grup Ligi Narodów, albo Słowacji – w grupowej fazie kwalifikacji mistrzostw świata znalazła się za Rosją. Rzecz w tym, że regulamin nie precyzuje postępowania w zaistniałej sytuacji, zatem wybór Słowacji spotkałby się z pretensjami strony węgierskiej i odwrotnie. Krótko mówiąc – temat nie zostałby zamknięty. A przecież zastrzeżenia zgłasza również federacja rosyjska, czyli FIFA rozwiązując jeden problem, otwarte miałaby jeszcze dwa, w tym jeden nowy, bo musiałaby prowadzić rozmowy z dwoma petentami. Przyznanie Polsce walkowera z automatu zdjęłoby z głowy Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej problem z niezadowolonymi Węgrami bądź Słowakami, FIFA ma bowiem to do siebie, że najczęściej podejmuje decyzje minimalizujące ryzyko.
Motywy scenariuszy
Istniała również kwestia rywalizacji wewnątrz polskiej ścieżki barażowej. Walkower dla Polski oznaczałby w teorii łatwiejszą drogę do Kataru dla biało-czerwonych. Szwedzi z Czechami zagrają mecz o stawkę, piłkarze narażeni będą na kontuzje, kartki, zmęczenie, co stawiałoby nasz zespół w korzystniejszej sytuacji przed finałem barażu – gry o mundial nie można przecież porównywać z ewentualnym towarzyskim spotkaniem reprezentacji Polski, które może się odbyć zamiast meczu z Rosją. Dlatego rozważany był scenariusz, według którego mogłoby dojść do losowania drużyny, która nie musiałaby grać w barażu, ale tu z kolei poszkodowani mogliby być biało-czerwoni – przecież to nie Polska wywołała wojnę na Ukrainie.
Inna wersja wydarzeń zakładała, że drużyna Czesława Michniewicza otrzymałaby walkower za mecz z Rosją, ale finał baraży rozegrałaby na wyjeździe, a nie jak pierwotnie planowano – w roli gospodarza, co miałoby zwiększyć poczucie sprawiedliwości Czechów i Szwedów. Rzecz w tym, że taka decyzja oparta byłaby na emocjach, a nie na regulaminie, bo w nim nie ma zapisów na wypadek sytuacji, w której znalazła się reprezentacja Polski. Krótko mówiąc – prawdopodobny, najbardziej logiczny scenariusz wydarzeń wskazywał na awans biało-czerwonych do finału baraży i rozegranie meczu na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Na początku zeszłego tygodnia do PZPN dotarły nieoficjalne wieści, że FIFA podejmie decyzję dotyczącą polskiej ścieżki barażowej do jego końca. Tyle że federacja rosyjska zapowiedziała odwołanie się od zawieszenia jej w rozgrywkach – sprawa ma trafić do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu (CAS). To wyhamowało działanie FIFA, więc żadna oficjalna decyzja nie została przekazana. Najpewniej Międzynarodowa Federacja Piłkarska nie chciała stworzyć wrażenia, że bagatelizuje odwołanie strony rosyjskiej i podejmuje decyzję bez analizy. PZPN argumentował, że na początku obecnego tygodnia musi rozesłać powołania dla zawodników reprezentacji występujących za granicą, przepisy ściśle bowiem określają (minimalna liczba dni przed rozpoczęciem zgrupowania), kiedy należy poinformować kluby o zwolnieniu ich zawodników na mecze międzypaństwowe. Wiele wskazywało zatem na to, że FIFA przekaże decyzję na początku trwającego tygodnia, czyli już po oddaniu tego numeru „PN” do druku.
(…)
Najgorsza decyzja
Wśród powołanych zawodników z Ekstraklasy może znaleźć się jeszcze Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin. Michniewicz pozostawał również w kontakcie z Tomaszem Kędziorą, który w związku z agresją Rosji na Ukrainę nie mógł wznowić rozgrywek z Dynamem Kijów. Prawy obrońca przebywa już w Poznaniu, a w poniedziałek miał rozpocząć treningi z pierwszym zespołem Lecha. Pytanie, czy fakt, że nie będzie grał regularnie o stawkę nie ogranicza jego szans na występy w wyjściowej jedenastce reprezentacji – z tego względu wydaje się, że w marcu większe szanse na grę z prawej strony boiska mają Cash i Bartosz Bereszyński.
Na marcowym zgrupowaniu łącznie pojawi się najpewniej 30 zawodników – 26 z pola i czterech bramkarzy. Spore szanse na otrzymanie powołania mieli Kamil Grabara i Szymon Żurkowski, których Michniewicz świetnie zna ze wspólnej pracy w kadrze do lat 21. Niejasna była natomiast sytuacja Mateusza Klicha. Pomocnik Leeds United w związku z nadmiarem żółtych kartek nie może zagrać w pierwszym etapie baraży, jeśli FIFA orzeknie, iż Polska otrzyma walkower za mecz z Rosją, absencja przeniesie się na mecz rozgrywany 29 marca. Brak powodzenia w organizacji spotkania towarzyskiego przyjazd Klicha uczyni pozbawionym większego sensu, co wcale nie musiało oznaczać, że nie otrzyma powołania. Bo tylko wysłanie informacji do klubu w odpowiednim terminie jest gwarancją zwolnienia go przez pracodawcę na mecze reprezentacyjne. Tymczasem do końca tygodnia FIFA nie poinformowała o tym, w jaki sposób rozwiąże problem polskiej ścieżki barażowej, co utrudniało pracę selekcjonerowi i PZPN nie tylko w kontekście powołań i organizacji zgrupowania, ale można sobie wyobrazić, że także w przypadku rozpisania planu treningowego. W tym kontekście brak decyzji FIFA był dla reprezentacji Polski najgorszą decyzją.
CAŁY TEKST ZNAJDUJE SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”