Piłkarski świat znalazł się w zawieszeniu, z którym – nie licząc szczególnych lat działań wojennych – jeszcze się nie zmagał. W całej Europie trwa walka z koronawirusem i nie wiadomo, kiedy piłkarze będą mogli wrócić na boiska. Skoro więc nie możemy śledzić zmagań futbolowych na żywo, to warto nieco powspominać.
To była naprawdę gorąca noc w Dreźnie (fot. Reuters)
Każdego dnia będziemy przypominać na PiłkaNożna.pl jedno piłkarskie wydarzenie, ważny mecze, urodziny wybitnego gracza lub inne zdarzenia, które odcisnęły swoje piętno na futbolu.
***
Odcinek #1: Gorąca noc w Dreźnie
Blisko trzy dekady temu w ćwierćfinale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, poprzednika Champions League, spotkały się ze sobą Crvena Zvezda Belgrad i Dynamo Drezno. Dziś taki zestaw w tak zaawansowanej fazie rozgrywek klubowych na świecie byłby niemożliwy, jednak na początku lat 90 nie było żadnego zaskoczenia, że w najlepszej „ósemce” znalazło się miejsce właśnie dla drużyn z Serbii i wschodniej części Niemiec.
Pierwsze starcie pomiędzy Crveną i Dynamem w Belgradzie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy w stosunku (3:0) i wydawało się, że rewanż będzie formalnością. W Dreźnie nie zamierzali jednak tak łatwo składać broni i zapowiadali, że powalczą o to, by straty sprzed kilkunastu dni odrobić.
Dla przebiegu rywalizacji i emocji sportowych, zaczęło się najlepiej jak tylko można było sobie wymarzyć. Już bowiem w trzeciej minucie jeden z piłkarzy gości zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzie podyktował karnego, którego na gola zamienił Torsten Gutschow i Niemcy uwierzyli, że naprawdę będę w stanie dokonać niemożliwego.
Dynamo napierało, jednak problem w tym, że Crvena ani myślała, by ułatwiać przeciwnikowi zadanie. Jak wynika z historycznych zapisków z tego meczu, jedynie znakomita postawa Thomasa Kohlera w bramce gospodarzy sprawiła, że ci nie stracili w pierwszej połowie ani jednego gola.
Kiedy jednak Serbowie doszli w końcu do głosu, to po zmianie stron wyprowadzili dwa nokautujące ciosy. W 53. minucie Dejan Savicević doprowadził do remisu, a kwadrans później na 2:1 strzelił Darko Pancev i było już jasne, że Dynamo może zapomnieć o awansie do półfinału.
Dla niemieckich kibiców gole Serbów oznaczały przelanie czarę goryczy i ci sami ludzie, którzy wcześniej dopingowali swój zespół, nagle zaczęli awanturować się na trybunach. Spora w tym zasługa sędziego, który niesłusznie podyktował dla Crveny rzut rożny, po którym ta strzeliła bramkę. Na stadionie zawrzało, a w 78. minucie, kiedy w stronę asystenta arbitra głównego poleciały z trybun różne przedmioty, nie było już innego wyjścia.
Emilio Soriano Aladren podjął decyzję o przerwaniu zawodów i nakazał piłkarzom zejście do szatni. Mecz nie został wznowiony, a jego wynik zweryfikowano jako walkower na korzyści gości. Jeśli zaś chodzi o Dynamo, to za zachowanie kibiców klub został wykluczony z europejskich pucharów w kolejnym sezonie.
Crevena Zvezda Belgrad okazała się z kolei najlepszym zespołem Starego Kontynentu wspomnianych rozgrywek, pokonując w półfinale inny niemiecki klub – Bayern Monachium, a w wielkim finale w Bari pokonała po serii rzutów karnych Olympique Marsylia.