Przejdź do treści
Tak w Lidze Mistrzów grać nie można

Polska Ekstraklasa

Tak w Lidze Mistrzów grać nie można

Legia już w środę będzie reprezentować Polskę w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Czyżby warszawianie myśleli o spotkaniu z Borussią Dortmund także w Niecieczy? W sobotę podopieczni Besnika Hasiego ulegli Termalice (1:2).
Piłkarze Legii w przerwie na spotkania reprezentacyjne mieli popracować nad zgraniem. Do zespołu dołączył m.in. Miroslav Radović, który akurat ze sporą liczbą zawodników Wojskowych znał się z poprzednich lat. Z myślami o Lidze Mistrzów w głowie podopieczni Besnika Hasiego musieli się jeszcze wybrać do Niecieczy na starcie z tamtejszymi Słoniami.



Wspomniany Radović wyszedł na boisko w pierwszym składzie, ale to nie on na początku dał o sobie znać. W piątej minucie znakomite dośrodkowanie posłał w pole karne Guilherme i gdyby tylko Jakub Czerwiński miał lepsze wyczucie czasu, pewnie byłoby 1:0 dla Legii.

Spotkanie było wyrównane, wynik też. Zmieniło się to w 21. minucie. Wówczas do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Vlastimir Jovanović i pokonał Arkadiusza Malarza. Rzut karny został podyktowany za ewidentne zagranie ręką Jakuba Rzeźniczaka.

Niewiele później legioniści mieli idealną wręcz okazję do wyrównania. Steeven Langil posłał ni to strzał, ni dośrodkowanie, które trafiło w poprzeczkę. Piłka spadła pod nogi Nemanji Nikolicia, a ten z najbliższej odległości spudłował. Serb z węgierskim paszportem do końca pierwszej połowy podejmował jeszcze kilka prób pokonania bramkarza Słoni, ale bez sukcesu.



Po zmianie stron warszawianie w dalszym ciągu bili głową w mur. Aktywni byli m.in. Guilherme, Radović i Nikolić, ale na nic się to nie zdawało. Termalica udanie się broniła, starając się oddalać zagrożenie od własnego pola karnego. Gracze Wojskowych z kolei zagrożenie przyciągali. Kilka minut przed końcem Czerwiński sfaulował we własnej szesnastce Wojciecha Kędziorę, a arbiter podyktował drugi rzut karny dla Termaliki. Do piłki podszedł sam poszkodowany i strzelił na 2:0.

Jedynym, na co stać było graczy Hasiego, była bramka honorowa z doliczonego czasu gry. Wynik ustalił Nikolić. W środę warszawian czeka mecz z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Co prawda podopieczni Thomasa Tuchela też się dziś w lidze nie popisali (przegrana 0:1 z RB Lipsk), ale mimo wszystko polskie rozgrywki trudno porównywać z niemieckimi. Co zobaczymy przy Łazienkowskiej?

tboc, PiłkaNożna.pl
fot. Łukasz Skwiot

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024