Szybciej, mocniej, Traore
Miał oferty z klubów NFL, wielu widzi w nim osiłka, inni materiał na klasowego sprintera. Adama Traore chciał jednak zawsze grać w piłkę nożną. Łatwo nie było, ale stał się czołową postacią Premier League. Wielki wojownik, jeszcze lepszy piłkarz.
Adama Traore rozgrywa świetny sezon w barwach Wolves
Grzegorz Garbacik
Akademia. A właściwie najsłynniejsza piłkarska akademia na świecie, czyli La Masia. W 2004 roku Adama Traore został dostrzeżony przez jej skautów i zaproszony na testy. Po ich pomyślnym zdaniu, otrzymał miejsce wśród młodych adeptów Barcelony, którzy w tym samym czasie mogli śledzić pierwsze kroki Leo Messiego w seniorskiej drużynie.
Bij mistrza. Gdyby wskazać najlepszy występ Traore w tym sezonie, w odniesieniu do skali trudności, bez dwóch zdań był to mecz z Manchesterem City. Zdobyta bramka i asysta to jedno, ale do tego należy dorzucić 31 podań (81 procent skuteczności), z czego 3 kluczowe, 10 udanych dryblingów, 2 wygrane powietrzne pojedynki, a także 5 strzałów.
Ciężary. Od 2012 roku Traore zmienił się nie do poznania. Z chudego i niepozornego chłopca przemienił się w kogoś pokroju sprintera czy kulturysty. Podczas rozmowy z dziennikiem „Marca” piłkarz powiedział, że nigdy nie interesowało go przerzucanie ciężarów. – Ludzie pytają mnie, czy podnoszę ciężary, a ja odpowiadam, że nie. Nigdy nie podniosłem ani jednego ciężarka – powiedział.
Drybler. Z prawdziwego zdarzenia. Tylko w tym sezonie Traore zaliczył 129 udanych dryblingów. Licząc z kolei wszystkie mecze od momentu przenosin do Anglii, 24-latek podjął 811 pojedynków, z których 618 zakończyło się sukcesem.
Espirito Santo. Mówi się, że każdy piłkarz musi w karierze trafić na trenera, który wydobędzie z niego pełnię potencjału. W przypadku Traore kimś takim był właśnie Portugalczyk, który nie tylko znalazł dla niego pozycję na boisku, ale również przekonał, że futbol to nie tylko bezmyślne sprinty przy linii bocznej. Siła i szybkość Hiszpana oraz mądrość trenera były przepisem na mieszankę wybuchową.
Ferrari. Martin Keown, słynny piłkarz Arsenalu tak określił Traore na antenie Talk Sport: – Wcześniej musiał się uczyć jeździć ferrari, dziś kieruje nim niczym Lewis Hamilton. Piłkarzowi udało się w końcu okiełznać moc, która w nim drzemała i zrobić z niej właściwy użytek.
Grzechu wart. Traore jest według danych Opta najczęściej faulowanym piłkarzem w całej Premier League. Od początku sezonu za próby jego zatrzymania sędziowie pokazali rywalom aż 20 żółtych kartek. Sęk w tym, że czasem inaczej się po prostu nie da.
Hazard. I wcale nie chodzi o to, że stawianie na Traore jest ryzykowne. Jeśli bowiem jeszcze rok temu to właśnie Eden Hazard był uważany za najlepszego dryblera w Anglii (5,5 pojedynków na mecz), to piłkarz Wolves pobił go pod tym względem na głowę (12 na mecz).
Imigranci. Traore urodził się w L’Hospitalet, ale jego rodzice przybyli do Hiszpanii z Mali. Na łamach „Marki” Traore mówił, że nie była to dla nich łatwa decyzja, jednak uznali, że Hiszpania da ich rodzinie więcej możliwości.
Jeździec bez głowy. Właśnie tak go określano po przeprowadzce do Anglii. Aston Villa zapłaciła za niego 10 milionów euro, jednak Traore miał problem z odnalezieniem się w nowym środowisku. Po rozegraniu 12 meczów (gol i dwie asysty), przeniósł się do Middlesbrough, gdzie było już nieco lepiej, ale sześć bramek i trzynaście asyst to zbyt mało, by odkleić od siebie łatkę piłkarza chaotycznego.
Ksywka. Niesamowity zryw, szybkość i zostawianie rywali za plecami. Przy takich atutach Traore mógł zapracować tylko na jeden przydomek – Usain Bolt.
La Furia Roja. Barwy Hiszpanii reprezentował od kategorii U-16 aż do U-21. Zaszczytu debiutu w pierwszym zespole mógł dostąpić już w ubiegłym roku, jednak doznał kontuzji. Czy sztuki tej dokona wiosną? Tak, ale pod warunkiem, że podejmie w końcu decyzję, czy chce grać dla Hiszpanii czy dla Mali.
Marzenie. O grze w Barcelonie. Ziściło się w grudniu 2014 roku, kiedy Duma Katalonii zmiażdżyła w Pucharze Króla Hueskę 8:1. 17-letni Traore strzelił wtedy gola i liczył, że otwierają się przed nim bramy raju. Nie było mu jednak dane zrobić większej kariery na Camp Nou.
NFL. Muskularna budowa i szybkość na poziomie zawodowych sprinterów sprawiły, że jeszcze w czasach gry w Barcelonie, piłkarzem zaczęły się interesować kluby amerykańskiej NFL. Adama nigdy nie myślał jednak o karierze w futbolu amerykańskim i patrząc na jego status gwiazdy w Premier League, dokonał dobrego wyboru.
Opieka. Traore wspomina, że to właśnie mama – Fatomuata, zawsze zawoziła go i odbierała z zajęć, a kiedy podpisywał kontrakt z Wolves, specjalnie przyleciała do Anglii. – Bardzo mocno mnie wspierała i opiekowała się w trudnych chwilach. Wiele jej zawdzięczam – mówił.
Pechowiec. W Aston Villi wiązano z nim spore nadzieje, skończyło się na wspólnym spadku z Premier League. Po przejściu do Middlesbrough było podobnie – i tym razem drużyna Traore została zdegradowana. Przylgnęła do niego łatka pechowca.
Rekord. Kiedy w lecie 2018 roku Wolves zdecydowali się zapłacić Boro 18 milionów funtów za Traore, wielu pukało się w głowę. W tamtym czasie był to rekordowy zakup Wilków – od tego czasu został pobity dwa razy (Jonny i Raul Jimenez).
Szkoła futbolu. – Piłkarska edukacja w Barcelonie to najlepsze, co mogło mnie spotkać. Możliwość trenowania z Messim to jest coś, co zostaje na zawsze. Przychodził na zajęcia jako pierwszy i ostatni wychodził. Jeśli najlepszy piłkarz na planecie pracował tak ciężko, to kim my byliśmy? – wspominał czas w stolicy Katalonii podczas wywiadu dla „The Telegraph”.
Transferowe szaleństwo. Któż nie chciałby mieć w kadrze takiego dryblera? W Barcelonie, Liverpoolu i Manchesterze City przyjęliby go z pocałowaniem ręki. Sęk w tym, że Wolverhampton oczekuje za zawodnika minimum 70 milionów funtów.
Ubóstwo. Skoro rodzice Traore przybyli do Hiszpanii z Mali, a oprócz Adamy mieli na utrzymaniu jeszcze dwoje dzieci, nie może dziwić, że w ich domu raczej się nie przelewało. Mały Traore nie mógł liczyć na nowe zabawki, a jego jedyną rozrywką, która przerodziła się w pasję i sposób na życie, została piłka nożna.
Wahadło. Kolejni trenerzy długo mieli problem z przypasowaniem go do dobrej pozycji. Udało się dopiero Espirito Santo, który na skutek kontuzji ważnych piłkarzy Wolves zrobił z Traore wahadłowego. W systemie 1-3-4-3, gdzie należało pracować w ofensywie i destrukcji, Hiszpan czuł się wybornie.
Zwyczajny chłopak. Zarabia miliony, jest gwiazdą Premier League, a w odróżnieniu od wielu rówieśników stąpa twardo po ziemi, jeżdżąc starszym modelem BMW i mieszkając w domu, który nijak ma się do wystawnych pałaców innych zawodników. Wychowanie w szacunku do pieniędzy nie poszło w las.