Już
po raz dziesiąty trenerzy z całej Polski spotkali się w Poznaniu,
aby słuchać i dyskutować o najnowszych trendach szkoleniowych.
Lech Conference jak co roku cieszyło się ogromną popularnością.
Lech Conference tradycyjnie zgromadziło szerokie grono odbiorców. Było ciekawie, z pomysłem, a przede wszystkim merytorycznie (foto: własne)
–
Zainteresowanie było równie duże, a nawet większe niż w
poprzednich latach. Wszystkie wejściówki sprzedaliśmy na trzy
tygodnie przed imprezą, co jest bardzo dobrym wynikiem – mówi
Hubert Nowacki, główny koordynator wydarzenia. – Hala jest
wypełniona po brzegi. Dotarli do nas trenerzy nie tylko z kraju, ale
nawet z Anglii i Norwegii, łącznie przeszło 750 osób. Musieliśmy
odrzucić ponad 200 zgłoszeń, ze względu na ograniczoną liczbę
miejsc na widowni.
Drugi
raz Lech Conference odbywa się w hali Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza. Rok temu była to lokalizacja awaryjna (przez problemy
techniczne w poznańskiej Arenie, na dwa dni przed wydarzenie trzeba
było przenieść w inną część miasta), jednak okazała się na
tyle korzystna, że organizatorzy postanowili pozostawić konferencję
właśnie w tym miejscu.
–
Rok temu wybór hali był dość przypadkowy, nie byliśmy gotowi pod
względem brandingu oraz funkcjonalności. Teraz mieliśmy czas na
przemyślenie sprawy. Ubiegłoroczne doświadczenia pozwoliły nam
dobrze przygotować się do konferencji. Efekt jest więcej niż
zadowalający – ocenia Nowacki.
Lech
tradycyjnie zaprosił przedstawicieli czołowych akademii w Europie.
W piątek w Poznaniu wiedzą i doświadczeniem podzielili się z
uczestnikami Sebastian Kegel z RB Lipsk, Ben Knight z Chelsea, a
także Koen Daerden oraz Pascal Roosen reprezentujący KRC Genk.
–
Postawiliśmy na przedstawicieli akademii, które prezentują
ofensywny futbol. Dlatego, że Lech również chce szkolić i grać
według takiego wzorca – wyjaśnia Nowacki. – W przeciwieństwie do
niektórych konferencji szkoleniowych, nie wyznaczamy motywu
przewodniego. Chcemy tworzyć bardziej otwarte wydarzenie, ponieważ
mamy zróżnicowane grono odbiorców: trenerów zawodowych,
półprofesjonalnych oraz amatorskich. Jest duża grupa szkoleniowców
z prywatnych szkółek piłkarskich, a także z akademii klubów PKO
Ekstraklasy. Zależało nam, aby każdy z nich mógł wynieść z
konferencji coś dla siebie. W stosunku do poprzednich edycji
skróciliśmy liczbę prelekcji, jednocześnie wydłużając czas ich
trwania. Umożliwiło to większą interakcję z prelegentami.
Wsłuchaliśmy się w głos trenerów, którzy twierdzili, że
wcześniej program był trochę przeładowany – dodaje.
Lech
Conference to wydarzenie jednodniowe, ale przygotowania do niego
trwają długimi miesiącami.
–
Dajemy sobie chwilę na odpoczynek, ale już na wiosnę musimy
startować z przygotowaniem koncepcji kolejnej konferencji,
zaproszeniami prelegentów. Lech Conference wymaga przeszło pół
roku solidnych przygotowań – zdradza Nowacki.
Poznańska
konferencja dotyczy przede wszystkim szkolenia młodzieży. Wśród
uczestników nie brakuje jednak również trenerów pracujących z
seniorami, bo także oni mogą nauczyć się czegoś wartościowego.
–
Na przykład przedstawiciel RB Lipsk interesująco opowiadał o
fazach przejściowych z obrony do ataku, ważnych momentach
współpracy skrzydłowego z napastnikiem. Te same zachowania, o
których była mowa, można dostrzec w pierwszej drużynie
prowadzonej przez Juliana Nagelsmanna – twierdzi Rafał Ulatowski,
trener rezerw Lecha oraz dyrektor szkolenia akademii Kolejorza. –
Obcowanie z reprezentantami innych klubów, wyciąganie pewnych
niuansów do swojej codziennej pracy, choćby jednego ćwiczenia,
poszerza warsztat trenerski.
Konferencja
niejako stanowi wstęp do jednego z najsilniej obsadzonych turniejów
juniorskich w Polsce. 7 i 8 grudnia odbędzie się Enea Lech Cup, w
którym oprócz gospodarzy wezmą udział drużyny 12-latków z
Chelsea, Southampton, Slavii Praga, Genk, RB Lipsk oraz dwóch
lizbońskich klubów: Benfiki i Sportingu. Jak uczy historia, w
imprezie biorą udział poważni kandydaci na piłkarzy.
–
W poprzednich latach w Lech Cup rywalizował choćby Filip
Marchwiński. Debiut w pierwszym zespole Chelsea ma już za sobą
Faustino Anjorin, który uczestniczył w turnieju w 2012 roku –
wylicza Ulatowski.
Konrad
Witkowski