Przejdź do treści
Szczęśliwa wygrana Arsenalu

Ligi w Europie Premier League

Szczęśliwa wygrana Arsenalu

Arsenal Londyn miał w sobotę sporo szczęścia. Piłkarze ze stolicy do ostatnich minut remisowali z Southampton, ale w doliczonym czasie gry na 2:1 z rzutu karnego trafił Santi Cazorla. Ozdobą spotkania był gol Laurenta Koscielny’ego z pierwszej połowy.

Laurent Koscielny zdobył piękną bramkę (foto: Łukasz Skwiot)

Kanonierzy po trzech rozegranych kolejkach mieli na koncie cztery punkty. Trzeba jednak przyznać, że terminarz nie był dla nich najłatwiejszy. Już na starcie podejmowali Liverpool, któremu nieznacznie ulegli (3:4). Sześć dni później zremisowali bezbramkowo z Leicester City, a pierwszą wygraną zaliczyli pod koniec sierpnia. Wówczas gracze Arsene’a Wengera rozprawili się z Watfordem (3:1).

Southampton przed sobotnim starciem był w jeszcze gorszej sytuacji. Dwa punkty pozwoliły Świętym na zajmowanie 15. miejsca w ligowej tabeli. Na boisku Emirates Stadium nie było jednak widać dużej różnicy poziomów. Dostrzec można za to było kwaśną minę, jaką miał po interwencji z 18. minuty Petr Cech. Golkiper gospodarzy zbił – po strzale Dusana Tadicia z rzutu wolnego – piłkę na poprzeczkę, a ta odbiła się i od niej, i od niego, wpadając następnie do siatki.

Kanonierzy niewiele później również oddali skuteczne uderzenie. I tym razem było na co popatrzeć. Po rzucie rożnym w polu karnym Southampton zapanowało spore zamieszanie, w którym odnalazł się Laurent Koscielny. Francuz stał tyłem do bramki i zdecydował się na strzał przewrotką. Zasłonięty Fraser Forster nie miał szans na skuteczną interwencję i zrobiło się 1:1.



Dwa celne strzały przed przerwą oznaczały dwie bramki, ale po zmianie stron ze skutecznością już tak dobrze nie było. Obie drużyny miał sporo okazji na zmianę wyniku. Groźnie strzelali m.in. Shane Long i Pierre-Emile Hojbjerg z jednej strony oraz Alexis Sanchez i Olivier Giroud z drugiej. Wydawało się już, że mecz zakończy się remisem, ale w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla Kanonierów. Do piłki podszedł Santi Cazorla i zapewnił gospodarzom trzy punkty.

***

W tym samym czasie toczyło się jeszcze pięć innych spotkań czwartej kolejki Premier League. Powody do zadowolenia ma Artur Boruc (90 minut gry), którego Bournemouth wygrało z West Bromem (1:0). O wiele ciekawiej było – choć bez polskich akcentów – na Bet365 Stadium, gdzie Stoke City dało sobie wbić aż cztery gole. Tottenham bez problemu zgarnął trzy punkty (4:0).

Jeszcze więcej bramek padło w Londynie, gdzie na Olympic Stadium West Ham podejmował Watford. Gospodarze po pół godzinie prowadzili 2:0, ale później zeszło z nich powietrze. Nadludzkie siły wstąpiły zaś w przyjezdnych, którzy po godzinie wygrywali 4:2. Takim też wynikiem mecz się zakończył.

Co poza tym? Burnley zremisowało 1:1 z Hull City, a Middlesbrough uległo u siebie Crystal Palace (1:2).

tboc, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024