Przejdź do treści
Święty, który demony zostawił za sobą

Ligi w Europie Premier League

Święty, który demony zostawił za sobą

Wydawało się, że jego kariera znajduje się na zakręcie. Danny Ings wykonał jednak tytaniczną pracę i dotarł tam, gdzie przewidywano, że będzie już dawno, a więc na szczyt.

GRZEGORZ GARBACIK


Anfield. Transfer do Liverpoolu miał być bramą do wielkiej kariery, tymczasem pobyt na Anfield znaczony był pasmem niepowodzeń spowodowanych urazami. Z tego powodu rozegrał dla The Reds zaledwie 25 meczów przez cztery lata.

But. Złoty. Gdy przed startem sezonu wskazywano faworytów w wyścigu po miano najlepszego strzelca ligi angielskiej, najczęściej padały takie nazwiska jak Kane, Aguero, Salah, Mane, Aubameyang czy Vardy. Niewielu zakładało, że z drzwiami i futryną do salonu przeznaczonego dla tych gigantów zdoła przebić się właśnie Ings, aktualny wicelider klasyfikacji najskuteczniejszych.

Czołówka. Dziś ten podział zaczął się nieco zacierać, ale pojęcie wielkiej szóstki w Premier League nadal obowiązuje. Tak się z kolei składa, że żaden piłkarz w lidze nie strzelił od startu ubiegłej kampanii więcej goli w starciach z tymi rywalami grając w niżej notowanym klubie, niż właśnie Ings.

Dziewczyna. Z wybiegu. Dopełnieniem każdego mężczyzny jest jego partnerka. Nie inaczej było w przypadku Anglika, który przez lata był związany z Georgią Gibbs, znaną na całym świecie modelką, uczestniczką australijskiej edycji programu Top Model.

Euro. W reprezentacji zagrał tylko raz – w 2015 roku. W obliczu poważnej kontuzji Harry’ego Kane’a i faktu, że z gry w kadrze narodowej zrezygnował Jamie Vardy, to Ings wyrasta na mocnego kandydata do tego, by pojechać na mistrzostwa Europy. W tym sezonie na podobnym poziomie skuteczności w Premier League gra jedynie Marcus Rashford.

Fundacja. Miał zaledwie 22 lata, kiedy podjął decyzję o powołaniu do życia fundacji, której celem była pomoc dzieciom z dysfunkcjami ruchowymi. – To projekt, w którym nie chodzi o pieniądze dla mnie. Tu stawką jest uśmiech dzieci. To jest najważniejsze – cytował go „The Independent”. Fundacja jest finansowana w całości z kieszeni piłkarza.

Ginger One. Taki właśnie przydomek nosi Sean Dyche, menedżer Burnley. Na Turf Moor sprowadził Ingsa co prawda Eddie Howe, jednak to dopiero jego następca dostrzegł, że oto ma w drużynie chłopaka z niesamowitym zmysłem strzeleckim. Efekt? Podczas sezonu, w którym Burnley awansowało do Premier League Ings strzelił w lidze aż 26 goli i został wybrany najlepszym piłkarzem Championship.

Historyczny wyczyn. Ilu piłkarzy może się pochwalić przepłynięciem kanału La Manche? Raczej niewielu. Tymczasem Ings podczas swojej rehabilitacji po kolejnym urazie obiecał, że przepłynie na basenie w ośrodku treningowym Liverpoolu dystans dzielący Anglię od Europy kontynentalnej używając tylko górnych partii ciała. Słowa dotrzymał, a chociaż potrzebował na to czterech miesięcy, to pokonał 1700 długości wspomnianego basenu.

Joker. I wcale nie chodzi o to, że strzela gole wchodząc z ławki. Nic bardziej mylnego. Ings to po prostu najsilniejsza karta w talii Ralpha Hasenhuettla. Tylko w tym sezonie Święci strzelili w lidze 27 goli, z czego aż 14 zdobył ich najlepszy napastnik. Ponad 50 procent skuteczności całego zespołu. Jak podaje Opta w całej Premier League nie ma drugiego takiego zawodnika.

Kontuzje. 609 dni. Właśnie tyle przez poważne problemy ze zdrowiem stracił Ings podczas swojej kariery. Łącznie blisko dwa sezony. Jego nemezis okazały się kolana, a konkretnie więzadła krzyżowe, których zerwanie dwukrotnie eliminowało go z gry na długie miesiące. 

Liczby. Tylko w tym sezonie Ings ma już 14 goli na swoim koncie w Premier League. To więcej niż udało mu się zdobyć w czterech poprzednich kampaniach łącznie.

Marzenia. Ta cała przygoda z futbolem, to dla mnie wielka podróż. Zawsze masz marzenia i nadzieję, ale na końcu wszystkich rachunków chodzi o ciężką pracę. Nie wiem, gdzie to wszystko mnie zaprowadzi, ale zawsze będę dawał sobie najlepszą możliwą szansę pracując tak ciężko, jak tylko będę mógł – powiedział w rozmowie z „Daily Mail”.

Niedzielna liga. To właśnie podczas tych rozgrywek młody Danny dochodził do siebie po odrzuceniu przez Świętych. Anglik dołączył do drużyny prowadzonej przez swojego tatę, która nazywała się Itchen Tyroin. Swoje mecze rozgrywała w małej wiosce Hamble. 

Ojciec. Shyne Ings najbardziej wpłynął na karierę syna. Był piłkarzem w Hampshire. Nie była to wielka przygoda, jednak Danny zawsze powtarzał, że to dzięki wsparciu ojca, który cały czas popychał go do cięższej pracy, dziś jest właśnie w tym miejscu.

Przezwisko. Dla większości kolegów to po prostu Danny, jednak niewielu wie o tym, że w rodzinnych stronach Ings był określany mianem „Teveza z Hampshire”. 

Rozgoryczenie. Liverpool chciał go zatrzymać, jednak napastnik nie czuł się w klubie dobrze. – Kiedy jechaliśmy na mecz, wiedziałem, że i tak nie zagram. Kiedy wracałem do domu siedziałem wkurzony i sfrustrowany ze swoimi psami. Robiłem dobrą minę do złej gry, ale w głębi duszy nie byłem szczęśliwy – przyznaje piłkarz.

Skinner. Joseph. Jest już tradycją, że piłkarze Burnley oddają po ostatnim meczu sezonu swoje buty fanom, którzy przyszli na stadion. W 2013 roku Ings wybrał 13-letniego chłopca, który jeździł na wózku, a który jest oddanym kibicem The Clarets. Napastnik przebiegł całe boisko, by oddać mu swoje korki, a film z tego wydarzenia bardzo szybko stał się hitem Internetu.

Tatuaże. Snajper Southampton jest wielkim fanem sztuki ozdabiania ciała tatuażami. Sam zaczął to robić w wieku nastoletnim i aktualnie posiada ich kilkanaście. Jak wyjawił, najcenniejszym jest ten, który ma na piersi, przedstawiający jego i ojca kroczących razem w kierunku słońca.

Ukochany klub. W młodości został przez Southampton skreślony, jednak po wielu latach zapracował na powrót i jak potwierdza w tym sezonie – na szansę zasłużył jak mało kto. To w dużej mierze dzięki jego trafieniom Święci wydostali się ze strefy spadkowej i pną się w górę tabeli. Ings spełnił z kolei swoje marzenie o grze na St. Mary’s.

Wzrost. Jak na środkowego napastnika może pochwalić się niezbyt imponującymi warunkami. 178 centymetrów wzrostu nie czyni z niego karła, jednak to właśnie fakt, że w młodości był zbyt niski sprawił, że nie dostał wtedy szansy w Southampton.

Zmysł. Fachowcy w Anglii nie mają wątpliwości, że Ings ma nosa do zdobywania bramek i jak mało kto w Premier League potrafi się zachować w polu karnym. Przykład? Mecz z Tottenhamem, kiedy przerzucił piłkę nad Tobym Alderweireldem, ośmieszając go doszczętnie i strzelając pięknego gola.



TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 3/2020)


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024