Przejdź do treści
Superheros Klopp. Ranking trenerów 2019

Ligi w Europie Świat

Superheros Klopp. Ranking trenerów 2019

Piłkarska Europa ma dziś wielkiego bohatera. Triumfy Liverpoolu wedle powszechnej opinii są bowiem głównie zasługą jego menedżera. Tym razem nikt nie postawi tezy, że to genialny zawodnik wykreował genialnego trenera, jak zawsze można było usłyszeć po sukcesach Barcy z Leo Messim i Realu z Cristiano Ronaldo. Nie, to Juergen Klopp przewiózł windą o kilka pięter w górę wszystkich swoich piłkarzy.




W naszych rankingach klasyfikujących najlepszych piłkarzy klubów europejskich w 2019 roku: Top 110 i Top 55, znalazło się łącznie czternastu graczy The Reds, w większości na czołowych miejscach. A w roku 2017 sklasyfikowaliśmy ledwie połowę z nich, na lokatach niższych niż obecne. Tak więc bohaterów The Kop można nazwać kreaturami wielkiego maga z Niemiec.

SZCZYTY
Pep Guardiola (Manchester City), Juergen Klopp (Liverpool), Roberto Martinez (Belgia), Zinedine Zidane (Real Madryt).
Kolejność alfabetyczna w każdej kategorii

Pojawiła się nawet u twórcy niniejszego zestawienia refleksja, iż jeśli na najwyższej półce, zwanej szczytami, umieszczamy Kloppa, to nie powinien się pojawić obok niego nikt inny. Jednak spokojnie: nie wszystko w 2019 roku mu się udało. Wystarczy spojrzeć na tabelę Premier League po 20 kolejce sezonu 2018-19 rozegranej 29 i 30 grudnia, by zrozumieć, o co chodzi. Otóż przewodził w niej Liverpool, mając siedem punktów przewagi nad drugim Manchesterem City. Jak się poprzedni wyścig skończył, wszyscy wiemy: mistrzem została ekipa Pepa Guardioli. Przyjmujmy więc, że jednak inni też bywali wielcy, może rzadziej albo inaczej od Niemca, ale jednak.

W sumie na ową najwyższą półkę zakwalifikowaliśmy czterech fachowców. Guardiola zasłużył na nią samym wygraniem wiosennych zmagań ligowych z potworem z Anfield. Poza tym liczy się nie tylko rezultat, ale również styl, w jakim został osiągnięty. A ten był i cały czas jest wyborny. Inną bestią jest reprezentacja Belgii dowodzona przez Martineza. Kto jej stawi czoła w 2020, będzie od razu bohaterem. Zostaje jeszcze Zidane. Nie wolno lekceważyć tego, co osiągnął z Realem, choć trofeów zabrakło (Superpuchar Hiszpanii został zdobyty już w 2020). Jednak sama odbudowa znajdującego się w definitywnej – jak się wydawało – ruinie zespołu bez sprowadzenia nowej gwiazdy na miarę CR7 (Edena Hazarda nie liczymy, cały prawie czas był kontuzjowany) to wyczyn nie lada. Jeszcze raz okazało się, jak wielka jest siła spokoju, którego Zizou nie zabrakło ani na moment. Dziś Real znów jest w trójce faworytów do wygrania Champions League.

WYŻYNY
Massimiliano Allegri (Juventus), Jose Bordalas (Getafe), Philippe Clement (Genk/Brugge), Stanisław Czerczesow (Rosja), Didier Deschamps (Francja), Lucien Favre (Borussia Dortmund), Gian Piero Gasperini (Atalanta), Simone Inzaghi (Lazio), Ronald Koeman (Holandia), Joachim Loew (Niemcy), Roberto Mancini (Włochy), Marcelino (Valencia), Vladan Milojević (Crvena Zvezda), Julian Nagelsmann (Hoffenheim/RB Lipsk), Nuno (Wolverhampton), Fernando Santos (Portugalia), Maurizio Sarri (Chelsea/Juventus), Diego Simeone (Atletico), Gareth Southgate (Anglia), Thomas Tuchel (Paris SG).

Allegri oczywiście zdobył kolejne mistrzostwo z Juventusem, ale nie wygrał Ligi Mistrzów. Teraz czeka na odpowiednio atrakcyjną ofertę pracy. Bordalas na pewno taką dostanie latem, bo nie tylko zbudował w Getafe niebywale skuteczny zespół, ale też po wakacjach utrzymał na tym samym poziomie, co jest wielką rzeczą. Clement w maju zdobył mistrza Belgii z KRC Genk, po czym odszedł do wicemistrza z Brugii, z którym drogą eliminacji też awansował do Ligi Mistrzów, więc ma na koncie de facto dwie kwalifikacje do tych rozgrywek. Ponadto jego zespół jest liderem belgijskiej ekstraklasy. Kto z wielkich sięgnie po tego czarodzieja? Milojević po trzech kolejnych awansach do fazy grupowej najpierw Ligi Europy, a potem dwukrotnie do Ligi Mistrzów z Crveną Zvezdą zrezygnował z posady i też jest do wzięcia. Żółto-czarny statek Favre’a ostro halsuje, ale jednak płynie do przodu i cały czas daje piękne spektakle. Słynie z nich także Atalanta Gasperiniego, która jesienią nie straciła nic ze swego wiosennego czaru. Simone Inzaghi odpuścił Ligę Europy, ale za to na wszystkich krajowych frontach jesienią wiodło mu się znakomicie, zespół zaś prezentował rozpoznawalny i niebrzydki styl gry.

Czerczesow po mundialu rozwinął grę Sbornej taktycznie. Reprezentacje Francji, Holandii, Anglii i Niemiec pod wodzą Deschampsa, Koemana, Southgate’a i Loewa robiły swoje, grały na wysokim poziomie, choć nie bez potknięć. Inna historia z Mancinim i jego ekipą, która zrobiła olbrzymi skok do przodu, wygrała wszystkie mecze w 2019 roku i tylko nie wiadomo, czy już osiągnęła swój szczyt, czy dalej będzie szła w górę. Mancini wrócił do zawodu triumfalnie. Santos wygrał z Portugalią Ligę Narodów, znów mobilizuje się przed Euro.

Marcelino zdobył z Valencią Puchar Króla i awansował do Ligi Mistrzów, po czym został zwolniony, ale opuścił Mestallę z wielką tarczą. Nagelsmann dostawszy w Lipsku lepszych piłkarzy, niż miał w Hoffenheim, potwierdził, że jest świetnym fachowcem, który da sobie radę wszędzie, w co niektórzy wątpili. Nuno świetnie skończył poprzednią kampanię z Wilkami, a teraz grają one jeszcze lepiej, zarówno w Premier League, jak i w Lidze Europy. Sarri niby wszystko zrobił dobrze: z Chelsea awansował do Ligi Mistrzów i wygrał Ligę Europy, a Juve na półmetku Serie A znów jest najlepsze. Niemniej w grze obu jego zespołów zbyt dużo zgrzytało, by umieścić Włocha na zawodowych szczytach. Tuchel nigdy się tam nie dostanie, prowadząc PSG, o ile nie wygra Champions League. O jedną kategorię spuszczamy Diego Simeone. 2019 był jego najsłabszym rokiem w Atletico, nie udało mu się prawie nic z tego, co zamierzył, przebudowa zespołu wciąż jest w lesie. Ale inni chcieliby mieć takie zwycięstwa, jakie on ma porażki.

WSPINACZKA
Imanol Alguacil (Sociedad), Nenad Bjelica (Dinamo Zagrzeb), Albert Celades (Valencia), Antonio Conte (Inter), Hansi Flick (Bayern), Steven Gerrard (Rangers FC), Valerien Ismael (LASK Linz), Markku Kanerva (Finlandia), Frank Lampard (Chelsea), Neil Lennon (Celtic), Julen Lopetegui (Sevilla), Rolando Maran (Cagliari), Diego Martinez (Granada), Jose Mourinho (Tottenham), Joao Pedro (Famalicao), Brendan Rodgers (Celtic/Leicester), Marco Rose (Salzburg/Borussia Moenchengladbach), Arne Slot (AZ Alkmaar), Julien Stephane (Stade Rennes), Andrij Szewczenko (Ukraina), Andre Villas-Boas (Olympique Marsylia), David Wagner (Schalke), Chris Wilder (Sheffield United).

Aż przyjemnie patrzy się na listę trenerów, którzy w 2019 roku raźno weszli do zawodu, zrobili olbrzymi skok do przodu, bądź udanie wrócili na ławkę.

Do pierwszej podgrupy zalicza się na pewno Lampard, który ma lepszą prasę niż wyniki, ale od tak odmłodzonego zespołu, jak obecna Chelsea, nie można przecież oczekiwać stabilizacji. Ważne, że widać, dokąd to wszystko zmierza. Gerrard ma trudniejszy początek, bo dostał słabszy zespół, ale prowadzi Rangersów twardą ręką; cała Wielka Brytania uważnie obserwuje, jak sobie radzi w Glasgow. Innym wielkim odkryciem roku jest Szewczenko, który reprezentację Ukrainy zmienił z rozklekotanego roweru w szybki samochód o nowoczesnej linii. Dosyć udanie do klubowego futbolu weszli dwaj ludzie przez lata związani z reprezentacyjnym. Celades wyszedł z Valencią z trudnej grupy w Lidze Mistrzów, a Flick uporządkował w Bayernie sprawy rozbabrane przez Kovaca i skierował zespół na właściwe tory. Diego Martinez zyskał Granadzie miano rewelacji początku sezonu La Liga; beniaminek miał się tylko kurczowo bronić, a okazało się, że umie i atakować. Wagner udanie przeniósł swe trenerskie metody z Anglii do Niemiec, gdzie szybko poukładał Schalke. Ismael z LASK Linz stawia czoła Salzburgowi w austriackiej Bundeslidze, a w Lidze Europy wyszedł z grupy. Kanerva wprowadził reprezentację Finlandii pierwszy raz do finałów wielkiej imprezy. Julien Stephane, wcześniej trener młodzieży w Rennes, z powodzeniem prowadzi pierwszy zespół. Slot z Alkmaar nawiązuje z Ajaksem walkę w Eredivisie.

Rose po przejściu z Salzburga do Moenchengladbach o mało nie zdobył z marszu mistrzostwa półmetka, a gra jego zespołu jest przyjemna w odbiorze, bo jest w niej dużo ruchu i energii. Rodgers w lutym opuścił liderujący tabeli szkockiej ekstraklasy z ośmioma punktami przewagi Celtic i objął Leicester. Dziś Lisy grają jak za kadencji Claudio Ranieriego, tyle że rywale są lepsi, więc mistrzostwo Anglii nie wchodzi w rachubę. Lopetegui zbudował w Sevilli całkiem ciekawą i mocno trzymającą się pionu budowlę z klocków od różnych kompletów. Sociedad Alguacila jest dziś ulubionym zespołem Hiszpanów, bo zawsze jest na czym oko zawiesić.

Wreszcie trzy najbardziej spektakularne powroty. Conte po nieudanym ostatnim roku w Chelsea miał złą prasę. Prawie rok odpoczywał, by w końcu przejąć Inter. Drugie miejsce w tabeli ligowej z niewielką stratą do Juve to wynik lepszy od oczekiwań. Styl gry też się podoba, szkoda jedynie, że nie udało się wyjść z grupy w Lidze Mistrzów, wtedy byłyby „wyżyny”. Villas-Boas miał kilka nieudanych lat. W końcu wyjechał z Europy, by zaznać resetu i wrócił z nową energią i pomysłami, które ku ogólnemu pożytkowi wciela w życie w Marsylii. Mourinho przejął Tottenham i coś na pewno drgnęło w jego grze. Czy wielki Jose zaczyna drogę z powrotem na szczyt?

ZJAZD
Carlo Ancelotti (Napoli/Everton), Rafa Benitez (Newcastle), Sergio Conceicao (Porto), Eusebio di Francesco (Roma/Sampdoria), Friedhelm Funkel (Fortuna), Christophe Galtier (Lille), Marco Giampaolo (Sampdoria/Milan), Javi Gracia (Watford), Unai Emery (Arsenal), Leonardo Jardim (Monaco), Niko Kovac (Bayern), Pablo Machin (Sevilla/Espanyol), Vicenzo Montella (Fiorentina), Manuel Pellegrini (West Ham), Marco Silva (Everton), Luciano Spalletti (Inter), Domenico Tedesco (Schalke), Ernesto Valverde (Barcelona), Marc van Bommel (PSV).

Co człowiek na tej liście, to długa historia. Oto kilka z nich w maksymalnym skrócie. Ancelotti trafił chyba w Napoli na zły czas konfliktów wewnętrznych i spadku formy liderów zespołu. Emery nie poradził sobie w Arsenalu, bo nie potrafił się zdecydować, czego chce, nie sięgał planami dalej niż najbliższy mecz. Zadanie go przerosło. Valverde na odwrót: po nieudanej w sumie wiośnie, latem poczynił plany na cały kolejny sezon zapomniawszy, że cierpliwość nie jest cnotą kibiców i szefów klubu, poza tym za mało grał PR-owo. Pellegrini znów wydał dużo pieniędzy na słabych piłkarzy, z których nie dało się zrobić sensownego zespołu. Jardim niepotrzebnie drugi raz wszedł do tej samej, pełnej śniętych ryb, rzeki. Prostacki system gry Machina został rozszyfrowany przez rywali.

NA HUŚTAWCE
Peter Bosz (Bayer), Javi Calleja (Villarreal), Rudi Garcia (Olympique Marsylia/Olympique Lyon), Gennaro Gattuso (Milan/Napoli), Luis Enrique (Hiszpania), Bruno Lage (Benfica), Robert Moreno (Hiszpania/Monaco), Mauricio Pochettino (Tottenham), Rubi (Espanyol/Betis), Quique Setien (Betis), Siergiej Siemak (Zenit St. Petersburg), Ole Gunnar Solskjaer (Manchester United), Eric ten Hag (Ajax).

Jak Pochettino sam oceni rok 2019 w swoim życiu zawodowym? Wiosną finał Ligi Mistrzów, jesienią wywalenie na zbity pysk z klubu – można zwariować. Co ma powiedzieć Ten Hag, który najpierw był w półfinale – i o kroczek od finału – Champions, a potem, w obecnej edycji, pechowo nie wyszedł z grupy? Czy Luis Enrique będzie w ogóle pamiętał, co się z nim działo? Przeszedł śmierć córki, a potem wrócił na stanowisko selekcjonera. Wiadomo natomiast, co myśli o tym Robert Moreno, który udanie dokończył eliminacje za Lucho, by zostać zwolnionym, wywalonym przezeń ze sztabu i na koniec znaleźć przytulisko w Monaco. A co powiedzieć o Gattuso, który stracił pracę w Milanie po tym jak o włos przegrał walkę o czwarte miejsce, by znaleźć, mimo umiłowania siermiężnego stylu gry, zatrudnienie w Napoli?

Jak czuje się Siemak, który w lidze rosyjskiej dominuje z Zenitem, zaś w pucharach poniósł sromotną klęskę? Rubi, który awansował z Espanyolem do pucharów i był noszony na rękach przez kibiców, po czym odszedł do Betisu i zaliczył tam fatalny start? Setien, zwolniony z Betisu, następnie namawiany na powrót, na który się nie zgodził i dobrze, bo już jest w Barcelonie? Calleja – zwolniony z Villarrealu, przywrócony do pracy, a ostatnio przeplatający wyborne mecze z beznadziejnymi? Solskjaer, który wyniki ma mniej więcej takie jak Lampard, ale podczas gdy tamtego wszyscy wychwalają, jemu odmawia się umiejętności zawodowych?

Życie trenera bywa szalone, o czym dobitnie świadczy wiele ze streszczonych tu historii. I dlatego nie ma chyba drugiego tak pięknego zawodu! Trzymajcie się ciepło, niech wam w mózgach buzuje, myślcie, jak uczynić grę lepszą.

LESZEK ORŁOWSKI

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 4/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024