Start przygotowań do mundialu
Czesław Michniewicz poszedł na całość. Na czerwcowe mecze reprezentacji Polski zaprosił aż 39 zawodników: – Nie miałem żadnych dylematów, bo powołałem wszystkich – mówił selekcjoner. Nie jest to jednak cała prawda, powołania otrzymali wszyscy, ale dostępni piłkarze.
Niektóre nazwiska mogą zaskakiwać, Michniewicz działa jednak z premedytacją. Nie wszyscy zawodnicy regularnie występują w klubach, choćby Karol Linetty czy Sebastian Walukiewicz, więc teoretycznie nie powinno znaleźć się dla nich miejsce w kadrze, niemniej selekcjoner traktuje zmagania w Lidze Narodów jako etap przygotowań do finałów mistrzostw świata w Katarze. Niewykluczone bowiem, a w kilku przypadkach nawet prawdopodobne, że ich sytuacja na przestrzeni kilku miesięcy ulegnie zmianie. Powołanie tak szerokiej grupy piłkarzy można odbierać jako inwestycję, selekcjoner przyjrzy się zawodnikom, choć nie wszyscy mający kłopot z regularną grą wystąpią w czerwcowych meczach, ale też podaje im rękę – by potencjalni nowi pracodawcy widzieli, że decydując się na sięgnięcie po danego zawodnika, sięgają po reprezentanta z szansami wyjazdu na mundial. Obecność na zgrupowaniu ma nie tylko pomóc niektórym piłkarzom przystosować się do wymagań i pomysłu na grę selekcjonera, ale również zwiększyć atrakcyjność na rynku, czego efektem ma być regularna gra piłkarzy w klubach w kolejnym sezonie. Na czym skorzysta drużyna narodowa.
Patrzenie w przyszłość
– Musimy doprowadzić do sytuacji, w której kadrę na mistrzostwa świata wybierać będziemy z grających zawodników. Przed turniejem nie będzie czasu na znaczące poprawienie przygotowania fizycznego. Rozmawiałem z piłkarzami, wiedzą, że muszą grać. Zresztą Krystianowi Bielikowi też zapowiedziałem, że z poziomu League One do Kataru nie pojedzie – tłumaczył Michniewicz podczas zeszłotygodniowego spotkania w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej. – Szeroki skład to też sygnał dla zawodników, który pomoże im uświadomić sobie, jak duża rywalizacja panuje w kadrze, który pomoże im uświadomić sobie, że są blisko udziału w mistrzostwach świata, ale jednocześnie daleko. Z tego względu już teraz wiem, że we wrześniu również powołamy większą niż 26 liczbę zawodników, choć zapewne już nie tak dużą jak na czerwiec.
Również ze względu na przygotowania do mundialu w kadrze nie znaleźli się Bartosz Salamon czy Paweł Dawidowicz. Obaj zawodnicy mogliby pojawić się na zgrupowaniu, niemniej ledwie zdążyli wyleczyć lub kończą leczenie kontuzji. W ich przypadku ważny jest więc odpoczynek po sezonie i brak zakłóceń w trakcie przygotowań do nowego sezonu, by w rundzie poprzedzającej finały mistrzostw świata znajdowali się w optymalnej dyspozycji. Z podobnych pobudek ważne będzie również właściwe dysponowanie siłami powołanych zawodników w czerwcu. Część już przecież zakończyła zmagania ligowe, więc na mecze Ligi Narodów przyjedzie prostu z urlopów i wejdzie do gry o stawkę zanim rozpocznie przygotowania do nowego sezonu w klubach. Ważne, by ze zgrupowania wyjechali cali i zdrowi, co nie skomplikuje procesu szykowania formy na rozgrywki 2022-23. Między innymi dlatego sztab szkoleniowy w porozumieniu z Grzegorzem Krychowiakiem podjął decyzję, że zawodnik po meczu z Holandią, czyli przed ostatnim czerwcowym spotkaniem z Belgią, opuści zgrupowanie. Krychowiak ma bowiem stawić się w Krasnodarze kilka dni po meczu w Warszawie, by rozpocząć zajęcia z rosyjską drużyną, dłuższy urlop może mu tylko pomóc w lepszym przygotowaniu formy na kolejny sezon – a czy go rozpocznie w Rosji to już zupełnie inny temat.
Inny zawodnik powołany z klubu rosyjskiego, Sebastian Szymański, przyleci do Polski, ale do Dynama Moskwa najpewniej już nie wróci. Temat jego transferu jest bowiem zaawansowany. Wśród zawodników powołanych na czerwcowe zgrupowanie zabrakło jednak miejsca dla Macieja Rybusa. W zeszłym tygodniu selekcjoner tłumaczył, że Rybus nadal jest poważnym kandydatem do gry w drużynie narodowej, ale na dniach ma rozstrzygnąć się jego przyszłość – zawodnikowi kończy się kontrakt z Lokomotiwem Moskwa – więc korzystniej będzie, jeśli zajmie się doprowadzeniem spraw do końca. To wszystko prawda, ale niecała. Rybus otrzymał ofertę przedłużenia kontraktu w Moskwie, w tamtejszej lidze zbudował sobie markę, nie można więc wykluczyć, że pozostanie w Rosji. A gdyby ten scenariusz wszedł w życie, wokół piłkarza zapewne podniósłby się szum, który mógłby oddziaływać na całą reprezentację.
Weryfikacja
21 października PZPN musi zgłosić do FIFA listę pięćdziesięciu zawodników rozpatrywanych w kontekście udziału w turnieju w Katarze – najpewniej federacja nie będzie robiła tajemnicy z nazwisk, które zostaną na niej umieszczone. Z kolei 14 listopada nastąpi wybór już docelowej, 26-osobowej kadry na mundial. Selekcjoner zamierza znaleźć miejsce dla czterech bramkarzy, jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, będzie to czwórka powołana na najbliższe zgrupowanie, a zatem Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Bartłomiej Drągowski oraz Kamil Grabara. Każdy z tych zawodników ma wystąpić w meczach czerwcowych, przy czym wiadomo, że w ostatnim – z Belgią – między słupkami stanie Szczęsny. Gabriel Słonina natomiast poinformował, że będzie reprezentował Stany Zjednoczone, a nie Polskę. Nie było jednak planowane ani zabranie bramkarza Chicago Fire na finały mistrzostw świata, ani nawet jego występ w jednym ze zbliżających się spotkań biało-czerwonych.
– Do Kataru pojedzie trzynaście drużyn z Europy, jeśli Walia wywalczy awans w barażach, okaże się, że nasza grupa w Lidze Narodów składa się z czterech finalistów mundialu. Skoro chcemy sprawdzać, weryfikować umiejętności zawodników, to właśnie z takimi rywalami – mówił Michniewicz. Jeszcze kilka tygodni temu wiele wskazywało na to, że w pierwszym meczu z Walią selekcjoner wystawi najmocniejszy skład, bo to być może najistotniejsza potyczka w kontekście zachowania miejsca w Dywizji A. Rzecz jasna cel przed drużyną jest jasny – utrzymać miejsce wśród najlepszych. Przełoży się to bowiem na konkretne pieniądze z UEFA dla PZPN, zwiększy atrakcyjność sportową i weryfikacyjną przeciwników, ale jest też istotne w kontekście rozstawienia biało-czerwonych w kolejnych eliminacjach. W każdym razie, aktualnie selekcjoner skłania się jednak do przetestowania kilku zawodników w meczu z Walią, być może licząc na to, że Brytyjczycy również nie zaprezentują wyjściowego garnituru, mając w głowach finał baraży, w którym zagrają kilka dni po spotkaniu we Wrocławiu. Ale nie tylko, Michniewicz ustalił bowiem z trenerem kadry do lat 21, że jeśli kończący cykl eliminacji mistrzostw Europy mecz młodzieżówki Macieja Stolarczyka z Niemcami będzie miał jeszcze znaczenie w kontekście awansu, wówczas czterech zawodników – Jakub Kiwior, Nicola Zalewski, Jakub Kamiński, Sebastian Walukiewicz – trafi do drużyny Stolarczyka.
Co do Zalewskiego, selekcjoner wyraźnie mówił, że jego zdaniem zawodnik Romy to nie jest piłkarz o profilu wahadłowego, jak najczęściej występuje u Jose Mourinho.
– Nicola ma wiele atutów ofensywnych. Jest dobry w grze jeden na jeden, świetnie radzi sobie na małej przestrzeni, w grze kombinacyjnej, ale w defensywie ma jeszcze sporo do nadrobienia. Nie ma przypadku w tym, że gdy w Romie pojawia się na wahadle, asekurowany jest przez dwóch zawodników – defensywnego pomocnika oraz lewego środkowego obrońcę – analizował Michniewicz. To wszystko nie oznacza, że Zalewski nie zostanie sprawdzony w czerwcu także na lewym wahadle, natomiast docelowo selekcjoner widzi w nim zawodnika ofensywnego. Co do lewego wahadła czy też lewej obrony, Bartosz Bereszyński, który wystąpił po tej stronie boiska w meczu ze Szwecją, w czerwcu ma być rozpatrywany do gry z prawej strony.
Rośnie Buksa
W porównaniu z poprzednim zgrupowaniem w sposób naturalny zmieniła się również hierarchia wśród napastników. Pozycja Roberta Lewandowskiego jest rzecz jasna nienaruszalna, natomiast za jego plecami doszło do przetasowań. Arkadiusz Milik grał mniej lub zmagał się z urazami, pozycja Krzysztofa Piątka we Florencji też nie była najmocniejsza, więc obecnie gdyby selekcjoner zdecydował o grze w którymś z meczów dwoma napastnikami, najbliższy występu obok kapitana byłby Adam Buksa. Czy tak stanie się w spotkaniu z Walią? Nie wiadomo, w zeszłym tygodniu obowiązywała wersja, że zawodnik New England Revolution na zgrupowanie dotrze dopiero we wtorek, czyli dzień przed potyczką we Wrocławiu, bowiem w nocy z 28 na 29 maja jego zespół rozgrywa mecz ligowy. Czynione są jednak zabiegi, by Bruce Arena zwolnił napastnika do Polski wcześniej, choć doświadczony trener, odwrotnie niż w marcu, nie spoglądał na taki pomysł przychylnym okiem. Swoją drogą, Buksa w miniony weekend nie dokończył meczu Revs, bowiem opuścił boisko z powodu urazu. Trwały negocjacje również z Charlotte FC w sprawie wcześniejszego przyjazdu Kamila Jóźwiaka, gdyż zespół rozgrywa mecz w MLS dopiero w nocy z 29 na 30 maja. Terminowy kłopot nie dotyczy Karola Świderskiego – Polak już wcześniej dostał zgodę Amerykanów na wcześniejszy powrót do ojczyzny, gdyż stanie na ślubnym kobiercu.
Trwają również poszukiwania wzmocnień sztabu szkoleniowego. W wywiadzie udzielonym „PN” kilka tygodni temu Michniewicz mówił, że chciałby, aby do jego zespołu dołączyło dwóch trenerów. Tym pierwszym ma być Alessio De Petrillo, z którym selekcjoner pracował w Legii Warszawa. W zeszłym tygodniu selekcjoner zapowiadał, że będzie rozmawiał na temat poszerzenia sztabu z sekretarzem generalnym PZPN, Łukaszem Wachowskim. Czynione są więc starania, aby Włoch dołączył do drużyny narodowej już w trakcie czerwcowego zgrupowania – o ile uda się porozumieć ze szkoleniowcem w sprawie umowy. Michniewicz chciałby również otrzymać wsparcie trenera od przygotowania fizycznego, tu jednak pomysł dotyczy pomocy doraźnej, a zatem specjalista w tym temacie współpracowałby z drużyną narodową tylko podczas zgrupowań, co nie powinno stanowić dla niego problemu, gdyż zatrudniony jest w klubie.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (21/2022)