W tym sezonie strzelił dziewięć goli dla Lokomotiwu Moskwa. Gra, jak jeszcze nie grał. Kto by przypuszczał, że tak posłuży mu mroźne rosyjskie powietrze, skoro wyperfumowane paryskie go dusiło. – Spokojnie, tu jest pełen profesjonalizm, żadnych historii z niedźwiedziami do opowiedzenia nie mam – uśmiecha się.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
Jeszcze nigdy nie byłeś tak skuteczny, jak w tym sezonie.
To kwestia mojej pozycji na boisku. Gram wyżej, więc częściej znajduję się w okolicach pola karnego rywala. A co za tym idzie, pojawia się więcej okazji do oddawania strzałów na bramkę. Wcześniej byłem bardziej skupiony na zadaniach defensywnych, dochodziłem do okazji strzeleckiej raz na trzy, cztery mecze, teraz mam ich zdecydowanie więcej – wyjaśnia zwięźle Krychowiak.
W jaki sposób pracujesz nad skutecznością?
Na treningach staram się oddać kilkanaście uderzeń z dystansu, dużo dają mi również gierki. W trakcie zajęć trener również wystawia mnie wyżej, dlatego pewne schematy i wykończenia akcji mogę przepracować. Dzięki temu łatwiej podjąć właściwą decyzję, gdy gra toczy się już o punkty. Zaczynają działać automatyzmy.
Jesień miałeś bardzo dobrą, dołożysz kilka bramek wiosną i… może przyjdzie czas na wyprowadzkę z Rosji.
W ogóle się nad tym nie zastanawiam. W Moskwie czuję się świetnie. W głowie mam w tej chwili reset po pierwszej części sezonu, w sumie przerwa potrwa miesiąc, a potem odpowiednie przygotowanie do wiosny. Kilka wyzwań przede mną – z Lokomotiwem i reprezentacją Polski. Dalej myślami nie sięgam.
Grając w jednej z trzech najsilniejszych lig w Europie, gdzie wydarzenia boiskowe przebiegają szybciej, byłbyś w stanie strzelać tyle goli, ile w Rosji?
A niby dlaczego miałbym nie zdobywać bramek we Francji czy Hiszpanii, nawet jeśli rzeczywiście w tym drugim kraju gra się w piłkę trochę inaczej? Nie widzę ani jednego powodu, dla którego miałoby mi się to nie udać.
Po średnim okresie w Anglii i niepowodzeniu w Paris Saint-Germain, masz jeszcze coś do udowodnienia w najsilniejszych zachodnich ligach?
Ja co trzy dni muszę udowadniać, że zasługuję na miejsce na boisku, potem muszę udowadniać przeciwnikowi, że jesteśmy lepszą drużyną – udowadnianie jest moją codziennością. Natomiast w kontekście, o który pytasz – przeszłości nie zmienię i nie zamierzam jej roztrząsać. Każdy wie jak było. Patrzę do przodu.
Za nieco ponad miesiąc skończysz trzydzieści lat. Szczególny moment?
Na razie wszystko jest ze mną OK, czuję się bardzo dobrze… Mówiąc jednak zupełnie poważnie, zdaję sobie sprawę, że z każdym upływającym rokiem muszę poświęcać jeszcze więcej czasu na profesjonalne podejście do zawodu. Jeszcze lepiej jeść, więcej wypoczywać, więcej pracować przed i po treningach. To klucz do utrzymywania wysokiej formy i unikania kontuzji. Z wiekiem piłkarz zyskuje świadomość, poznaje własne ciało. Dziś dokładnie wiem, czego potrzebuję. To, że piłka nożna jest sportem zespołowym, nie oznacza, że każdy zawodnik nie powinien indywidualnie nad sobą pracować. W wieku osiemnastu lat nie masz prawa posiadać wiedzy, czego potrzebujesz do osiągnięcia najwyższej dyspozycji. Oczywiście, masz świadomość, że za sukcesem zawsze stoi ciężka praca, że nie możesz przyjść na trening, będąc zaspanym, dwadzieścia minut przed jego rozpoczęciem – to jednak za mało, żeby powiedzieć, że znasz swój organizm.
Ile czasu przed treningiem pojawiasz się w klubie?
Dwie godziny przed rozpoczęciem zajęć. Zanim wyjdę na boisko, zaglądam na przykład do siłowni, staram się poprawiać słabsze strony. To czysta inwestycja w siebie, w karierę. Potem przekłada się to na formę prezentowaną na boisku i na to, jak długo możesz grać na wysokim poziomie.
W jaki sposób pozyskujesz wiedzę na temat tego, co warto robić, aby utrzymywać organizm w wysokiej formie?
Rozmawiam ze sztabem szkoleniowym. Z tych dyskusji można dużo wynieść, choć oczywiście nie z wszystkim trzeba się zgadzać. Poza tym są książki, internet. Jeśli chcesz, informacje masz na wyciągnięcie ręki, wyłącznie od ciebie zależy, jak z tego skorzystasz. Ja na przykład przestałem jeść mięso. Czuję się lepiej, nie brakuje mi tego. Ale oczywiście nie można tego rozumieć w ten sposób, że teraz biegam dwa razy szybciej i dwa razy więcej. To, że zacząłem strzelać gole jest również zbiegiem okoliczności.
Gdy decydujesz się na zaprzestanie jedzenia mięsa, skąd pewność, że to będzie akurat dobre dla twojego organizmu?
Nie mam takiej pewności, natomiast co dwa, trzy miesiące w klubie badana jest krew zawodników i wychodzi, w jakiej jesteś formie. Mam wyniki lepsze niż wcześniej. Tyle że dla odpowiedniej formy zawsze najważniejsza jest głowa, odpowiednie nastawienie. Gdy budzisz się i pierwsza myśl to: jestem zmęczony, twoje ciało zaczyna w to wierzyć, bo głowa wysyła negatywny przekaz.
Jak walczysz z takimi myślami?
Też mam czasem gorsze dni, nie każdy ranek jest super, zwłaszcza świeżo po przegranym meczu. Niemniej lubię pomyśleć, że jestem szczęściarzem, że uprawiam sport, który uwielbiam i nieźle na tym zarabiam, że nie muszę siedzieć w biurze od godziny 9 do 17. Mam się z czego cieszyć.
Opisz swój typowy dzień.
Na pracę indywidualną poświęcam czas przed treningiem, dlatego w klubie pojawiam się wspomniane dwie godziny wcześniej. Po zajęciach również od razu nie uciekam do domu – pracuję nad regeneracją, z fizjoterapeutami, rozciągam się. Klub traktuję jak biuro. Spędzania w nim więcej czasu niż mógłbym, nie traktuję w kategoriach poświęcania się. Pewne rzeczy muszę wykonać, to moja praca, tak musi być. Nie podlega to żadnej dyskusji. W okolicach piętnastej wracam do domu, zaczynam od obowiązkowej godzinnej sjesty. A od godziny szesnastej, siedemnastej odcinam się od piłki, jak ludzie, którzy wracają z biur i do następnego rana nie myślą o pracy. Nie oglądam wieczorami ośmiu meczów, zajmuję się innymi sprawami. Wyczyszczony umysł ma ogromny wpływ na moją dyspozycję, samopoczucie, także funkcjonowanie całego ciała. Mam hobby, lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca, to daje mi energię. Wracam do klubu z naładowanymi bateriami do ciężkiej pracy.
Nie jesteś typem zawodnika, który poza klubem spędza czas z kolegami drużyny.
W Lokomotiwie mamy obowiązek stawić się w klubie dzień przed meczem. Gdy gramy trzy spotkania w tygodniu, a było takich przypadków ostatnio sporo, łatwo policzyć, ile czasu w tygodniu spędzam z kolegami z zespołu. Wolny czas wolę więc wykorzystywać inaczej.
Liga rosyjska jest o tyle nietypowa, że zimą piłkarze budują formę właściwie na cały rok, ale tobie to chyba służy.
Zdecydowanie. Zimą treningi będą ciężkie, zwłaszcza że trener Jurij Siomin przykłada dużą wagę do odpowiedniego przygotowania fizycznego, u niego zespół musi swoje wybiegać. Nie może być jednak inaczej, bo kiedy między sezonami nie jest rozgrywany turniej reprezentacyjny, przerwa w rozgrywkach jest bardzo krótka. Mnie ciężki trening odpowiada. Wychodzę z założenia, że możesz mieć wielki talent, ale żeby go w pełni wykorzystać, musisz biegać.
Ten sezon nie jest dla Lokomotiwu udany, z europejskimi pucharami już się pożegnaliście, w lidze strata do Zenita jest duża.
W ostatnim miesiącu nasza gra to była katastrofa. Kilku podstawowych zawodników doznało kontuzji, a nie mamy aż tak szerokiej ławki, aby było to nieodczuwalne. Przy systemie obowiązującym w lidze rosyjskiej, gdy przez prawie trzy miesiące liga nie gra, liczba zawodników jest wystarczająca, być może więc brakuje czegoś innego… Jakiś problem na pewno jest, nie jest przecież normalnym, że tylu zawodników doznaje kontuzji.
Ciebie akurat omijają, poza Vedunem Corluką masz najwięcej rozegranych minut na koncie w tym sezonie.
Mam zaufanie trenera. Czuję to.
Po co reprezentacja Polski pojedzie na finały mistrzostw Europy?
Nie wybiegałbym w przyszłość dalej niż pierwszy mecz. Na tym się skupmy. Wiem to z doświadczenia. Sprawa jest kluczowa. Gdyby nie było dobrego wyniku w meczu rozpoczynającym turniej, nie będziemy mieli już marginesu na popełnienie błędu, a drugie spotkanie gramy z Hiszpanią, więc sytuacja mocno by się skomplikowała. Każda pomyłka mogłaby kosztować powrót do domu. Nie możemy dopuścić do znalezienia się w takim położeniu. Na Euro we Francji nie zaczęliśmy od spektakularnego meczu, ale wygraliśmy go. Ustawiliśmy się na dobrych torach, na spotkanie z Niemcami wychodziliśmy z poczuciem, że możemy zagrać jak równy z równym. Zero obaw. Mało tego, po meczu czuliśmy niedosyt. Podbudowę, pewność siebie dało nam właśnie zwycięstwo na otwarcie z Irlandią Północną.
Grałeś w Hiszpanii, znasz ten futbol, jak mamy zagrać z tą drużyną, by nie przegrać?
Pod względem agresywności, biegania, walki musimy ich przewyższyć o dwie głowy. Jasne, są lepiej wyszkoleni pod względem technicznym, można to jednak przykryć. Już kilka takich meczów w kadrze zagraliśmy. Nie pokonamy Hiszpanów, grając w piłkę. Oni muszą odczuć, że mecz z Polską nie będzie łatwy, że nie będą mogli grać swojego futbolu. To podstawa. Jeśli tak się stanie, będziemy w stanie stworzyć także zagrożenie pod ich bramką, bo jakości piłkarskiej reprezentacji Polski nie brakuje.
Młodzi piłkarze wprowadzani jesienią przez Jerzego Brzęczka do gry, Sebastian Szymański czy Krystian Bielik, są zawodnikami już gotowymi na udźwignięcie ciężaru finałów mistrzostw Europy?
Młodzi to oni już nie są, w tych kategoriach nie można o nich mówić. Stare chłopy. Natomiast nie mam odpowiedzi na to pytanie. Mógłbym powiedzieć, że tak, że są gotowi, ale gwarancji nie ma. Na pewno pokazali jesienią, że mają odpowiednią jakość. Ważniejsze jednak, by byli w stanie ustabilizować swoje pozycje w reprezentacji. Rozmawiałem o tym z Sebastianem. Wielu zawodników zagrało w kadrze, mieli dobre pół roku, a potem z niej znikali. Sebastian i Krystian błysnęli, to dla nich bardzo przyjemne, muszą jednak sprawić, że staną się częścią drużyny na długo. Mogą to sobie zagwarantować wyłącznie pracą w klubie. I zrozumieniem, że jak chcesz grać w reprezentacji Polski, nie ma miejsca na myślenie: dobrze się sprawy układają, więc na chwilę mogę odpuścić.
Świeża krew była potrzebna reprezentacji Polski, też tak czuliście wewnątrz drużyny?
Pojawił się nowy trener, to już samo w sobie było bardzo dużą zmianą, nowym zastrzykiem energii. Szkielet zespołu został zachowany, ale z kadrą pożegnał się Łukasz Piszczek, którego zastąpić łatwo być nie mogło, powoli do składu zaczęli wchodzić kolejni zawodnicy. Nowi koledzy wnieśli fajny głód gry w kadrze, co w starszych chłopakach wyzwoliło chęć do rywalizacji. Przecież Szczęsny już opowiadał, że jest najlepszym bramkarzem w historii… Krótko mówiąc – pozytywna zmiana.
Co sądzisz o tym, że odbyło się losowanie grup Euro 2020, a nie wiemy, z kim rozegramy pierwszy mecz na turnieju?
Człowiek, który wymyślił ten cały system, chyba do tej pory nie może zrozumieć, jak doszło do tego, że część drużyn znała rywali przed, a część nie zna po losowaniu… Prawdę mówiąc jednak, czy pierwszego rywala poznalibyśmy teraz, czy stanie się to w marcu, nie ma żadnego wpływu na nasze przygotowania do turnieju. Bo my musimy martwić się o przygotowanie siebie, tylko tak należy podchodzić do finałów mistrzostw Europy. Szczegóły na temat gry rywali poznamy w maju i czerwcu, ten czas wystarczy.
Mamy dużo czasu do turnieju, w kwalifikacjach długo trzeba było czekać na dobrą grę reprezentacji Polski?
Jako zespół zmierzamy w dobrym kierunku, można zauważyć postęp. Ostatnie mecze w eliminacjach wyglądały dużo lepiej niż wcześniejsze. Ale to, co wydarzyło się w eliminacjach, to co wydarzy się w towarzyskich meczach w marcu… będzie miało minimalny wpływ na finały mistrzostw Europy, żeby nie powiedzieć, że nie będzie miało żadnego. Każdy musi zrozumieć, że najważniejsze nie jest to, co wykonamy w trakcie zgrupowania, ale praca, którą wykonamy w klubach. Zawodnicy muszą systematycznie grać w ligach, wtedy w trakcie Euro 2020 przyjdzie i wysoka forma.
Mówiło się, że drużyna nie zawsze dobrze reagowała na współpracę z Jerzym Brzęczkiem, jak jest teraz?
Każdy trener potrzebuje czasu, żeby dać się poznać zawodnikom, a zawodnicy potrzebują czasu, aby dać się poznać trenerowi. Normalna sprawa. Szkoleniowiec może mieć wyobrażenie o grze zespołu, przekazywać pewne założenia, ale jeśli nie trafiają one do zawodników, nie ma to większego sensu…
… czyli przekaz od Brzęczka na początku do was nie trafiał?
Nie o to chodzi. Trener wprowadzał zmiany taktyczne, personalne, szukał rozwiązań. Każdy szkoleniowiec ma jakąś wizję gry, ważne, żeby pasowała również do zawodników, których ma do dyspozycji. Potrzeba czasu, żeby wszystkie elementy się dotarły – najpierw, żeby odpowiednio dobrać system gry, później dobrać do niego ludzi. Komunikacja z trenerem ze zgrupowania na zgrupowanie była coraz lepsza. Przekładało się to na boisko. W słabszych meczach w eliminacjach brakowało nam detali, analizy to pokazywały. Tyle że to trwało, ile można powtarzać, że brakuje drobiazgów? W końcu jednak zaczęliśmy to zmieniać, w ostatnich meczach zaczęliśmy dużo lepiej, nawet bardzo dobrze funkcjonować.
Również zyskałeś nową pozycję, grasz „ósemkę” jak w klubie.
I w tej roli czuję się bardziej komfortowo również w reprezentacji. Ale to dzięki temu, że tak gram w klubie. Jest mi łatwiej pewne rzeczy odtwarzać w meczach kadry. Dla mnie to duży pozytyw, że selekcjoner postanowił to wykorzystać. Zaczynamy zgrupowanie w poniedziałek, jeden mecz gramy w czwartek, drugi w niedzielę, ile możemy poprawić na treningach? Kosmetyka, więcej odpoczywamy, regenerujemy się przed spotkaniami, niż trenujemy. Dlatego Jerzy Brzęczek słusznie stara się korzystać z pracy, którą wykonujemy w klubach.
Niedługo redakcja tygodnika „Piłka Nożna” ogłosi nazwiska trzech zawodników nominowanych do tytułu Piłkarza Roku. Kogo byś wskazał?
Nawet dla zabawy nie chcę nikogo typować, bo pod uwagę musiałbym wziąć cały rok, a nie tylko ostatnie dwa miesiące, nie chciałbym więc nikogo pominąć.
Grzegorz Krychowiak powinien znaleźć się na tej liście?
Nie mnie to oceniać.
Mnie akurat tak, więc ja uważam, że powinien, ale mam tylko jeden głos.
To tylko ty głosuj.
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 51/2019)