Gdyby o wyniku meczu decydowała wyłącznie druga połowa, reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy awansowałaby do fazy pucharowej na Euro 2020 i liderowałaby w grupie eliminacyjnej do przyszłorocznego mundialu w Katarze.
Postawę reprezentacji Polski w drugich połowach meczów określić można mianem „Sousa time”. Za kadencji portugalskiego selekcjonera „Biało-Czerwoni” jeszcze nigdy nie przegrali w drugich czterdziestu pięciu minutach. (fot. Reuters)
Dotychczasowy bilans Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski prezentuje się nad wyraz przeciętnie. Bo właśnie tak należy określić 2 zwycięstwa, 4 remisy, 3 porażki, co w przeliczeniu daje skromne 1,11 punktów na mecz.
Jednak zupełnie inaczej wyglądałby jego bilans, gdyby o wyniku meczu decydował wyłącznie rezultat z drugiej połowy. Wówczas miałby na koncie 4 zwycięstwa, 5 remisów, 0 porażek i współczynnik 1,89 punktów na mecz. O wyjściu z grupy na Euro i pozycji lidera w eliminacjach do mistrzostw świata nie wspominając.
Skąd się bierze aż tak wyraźna dysproporcja w grze „Biało-Czerwonych” między pierwszą i drugą odsłoną spotkania? To konsekwencja zdolności Portugalczyka do właściwego reagowania na boiskowe wydarzenia. Bo choć nie zawsze udało mu się trafić z pierwszym składem, to za każdym razem potrafił z tego skutecznie wybrnąć, dokonując przemyślanych roszad personalnych.
Swój dar do zmian Sousa zademonstrował już w samym debiucie przeciwko Węgrom (3:3). W 60. minucie Polacy przegrywali 0:2 i jednocześnie nie oddali ani jednego celnego strzału. Gdy jednak selekcjoner desygnował do gry z ławki Kamila Jóźwiaka i Krzysztofa Piątka, losy meczu natychmiastowo i diametralnie odwróciły się. Na przestrzeni zaledwie dwóch minut oboje wpisali się na listę strzelców, doprowadzając do wyrównania.
Nie inaczej było w kolejnych spotkaniach. W meczu przeciwko Hiszpanii, decydującym w kontekście być albo nie być Polski na Euro, przy stanie 1:1 Sousa zdecydował się zastąpić doświadczonego Mateusza Klicha najmłodszym zawodnikiem w historii występów na mistrzostwach Europy – Kacprem Kozłowskim. 17-latek podołał i zebrał bardzo dobre oceny.
Albo najświeższy przykład z ostatniego spotkania przeciwko Albanii. Wejście w drugiej połowie na boisko Karola Linettego uspokoiło grę w środku pola, a on sam okrasił swój występ strzelonym golem, pieczętując zwycięstwo „Biało-Czerwonych”.
DRUGIE POŁOWY SOUSY
Bilans: 4-5-0
Bramki: 14:7
3:1 Węgry
2:0 Andora
1:1 Anglia
0:0 Rosja
1:1 Finlandia
1:1 Słowacja
1:0 Hiszpania
2:2 Szwecja
3:1 Albania
Jan Broda, PilkaNozna.pl