Przejdź do treści
Słowa, które miały swoją wagę

Ligi w Europie Świat

Słowa, które miały swoją wagę

Roy Keane poświęcił się dla zespołu. Dariusz Dziekanowski przeszedł z Widzewa do Legii. Anglia straciła selekcjonera, a Niemcy go nie dostali. Świat piłki nożnej nie byłby ten sam, gdyby nie siła słów i sztuka wywiadu.

MICHAŁ CZECHOWICZ, ZBIGNIEW MUCHA


Bo tak czasami działa wywiad, mocno oraz bezwzględnie, i wcale nie ten wojskowy, ale zwyczajny – prasowy bądź telewizyjny. Bywa niczym detonator bomby niosącej zniszczenie. A gdy słowa mają swoją wagę, pod ich ciężarem uginają się ludzie oraz instytucje. I właśnie wywiady, które miały swoje konsekwencje, które uruchamiały lawiny, są najbardziej interesujące, w przeciwieństwie do tych ociekających krwią i żerujących na ludzkich nieszczęściach oraz (auto)biografii, pisanych najczęściej wówczas, gdy szczerość nic nie kosztuje, za to bywa opłacalna.

KTO PŁACI ZA GRZECHY?

– Bycie selekcjonerem to dla Anglika gorsza robota niż bycie premierem. Może przesadziłem, bo w jednym momencie to premier ma gorzej, gdy musi zadecydować o rozpoczęciu wojny i narażać życie ludzi – swoimi przemyśleniami niedawno podzielił się Glenn Hoddle, były selekcjoner kadry Albionu. A wie, co mówi, bo… nie zawsze wiedział.

Był bardzo dobrym pomocnikiem, kariera szkoleniowa również układała się książkowo. Zaczął w malutkim Swindon Town i wprowadził go do Premier League, więc już w 1993 roku zaczęto mówić o Hoddle’u-trenerze, a zapomniano szybko o piłkarzu, mimo że de facto długo pełnił funkcję grającego menedżera. Trzy kolejne sezony w Chelsea Londyn ugruntowały pozycję jednego z najbardziej wartościowych i obiecujących szkoleniowców w Wielkiej Brytanii. Wybór na selekcjonera w 1996 roku przypadł kibicom do gustu. Tym bardziej że w kwalifikacjach MŚ ’98 angielska reprezentacja spisywała się dobrze, a i na mundialu we Francji wypadła obiecująco. Hoddle nie stronił co prawda od kontrowersyjnych decyzji – pozbył się Paula Gascoigne’a, a przy ustalaniu składu radził się ponoć wróżki – dopóki jednak nie przesadzał, wolno mu było więcej niż innym.

Do czasu. W styczniu 1999 roku, czując się dość pewnie na posadzie, już nie bajdurzył o wróżkach, ale poszedł krok dalej. W wywiadzie dla opiniotwórczego dziennika „The Times” dał się wciągnąć w dywagacje nie do końca związane z futbolem. – Osoby upośledzone pod względem umysłowym i fizycznym płacą za grzechy popełnione w poprzednim życiu. Ja i ty mamy dwie zdrowe ręce, nogi, umysł, ale są i tacy, których to nie dotyczy. Jaki siewca, takie plony… – wypalił.

Oburzeni ludzie zażądali dymisji człowieka, który wykonuje ponoć cięższą pracę niż premier. Potępili go szef rządu Tony Blair i minister sportu Tony Banks, o organizacjach zajmujących się osobami z niepełnosprawnością nie wspominając. Hoddle tłumaczył się, że dziennikarz tendencyjnie zinterpretował jego słowa i zagroził procesem, którym akurat „The Times” nie bardzo się przejął. Football Association przeprowadziła własne śledztwo. Obiecała ocalić głowę trenera, jeśli ten publicznie przeprosi za swoje słowa i zerwie wszelkie kontakty z uzdrowicielką Eileen Drewery – wspomnianą wróżką, byłą barmanką, która od lat miała wpływ na życie Glenna, uczestnicząc nawet jako konsultantka w przedmundialowym zgrupowaniu kadry. Trener odmówił, a komisja techniczna FA, nie bacząc na to, że zbliżały się mecze eliminacyjne Euro 2000, pozbawiła go posady i powołała na stanowisko Kevina Keegana. Hoddle przeprosił dopiero, gdy zupa się wylała. Jaki siewca, taki plon… 

Wywiad ów wstrząsnął piłkarską Anglią, zachwiał w posadach i zrujnował urząd selekcjonera. Gafy zdarzały się jednak również innym, choćby Royowi Hodgsonowi. To akurat nie była jednak wypowiedź publiczna, natomiast została wyniesiona z szatni do prasy, a „The Sun” nie miał skrupułów, by Hodgsona przedstawić jako rasistę. W przerwie meczu z Polską angielski selekcjoner próbował pobudzić swoich graczy, opowiadając im dowcip o małpie i astronaucie. Małpą u niego miał być Andros Townsend, człowiekiem zaś Chris Smalling. – Karm małpę, to jedyne, czego od ciebie wymagam – wyłuszczył całe zagadnienie swojemu obrońcy poczciwy Roy. Na nic zdały się tłumaczenia oraz fakt, że reprezentacja spod znaku Trzech Lwów awansowała do mistrzostw świata. Pod domem trenera obozowisko rozbiły ekipy telewizyjne i hordy paparazzich, z jednym zadaniem – pokazać światu, jak żyje rasista. 

(…)


CAŁY TEKST ZNAJDZIECIE W NOWYM (50/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”



Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024