Słodko-gorzki dzień Polaków w Pucharze Niemiec
To był słodko-gorzki dzień dla Polaków w Pucharze Niemiec. Z wyraźnym przechyłem na słowo „gorzki”. Powody do zadowolenia miał tylko Paweł Wszołek, zaś pozostali piłkarze znad Wisły raczej nie mogli tego o sobie powiedzieć.
90 minut regulaminowego czasu gry i dodatkowe 30 w postaci dogrywki okazały się niewystarczające w celu wyłonienia zwycięzcy. Początkowo bliżej sukcesu byli piłkarze VfL Bochum, którzy zasłużenie prowadzili po dwóch trafieniach autorstwa Milosa Pantovicia, lecz szybko roztrwonili dwubramkową zaliczkę, po tym jak na przestrzeni dwóch minut kolejno Reece Oxford i Ruben Vargas doprowadzili do wyrównania.
W konkursie rzutów karnych gorszy okazał się Augsburg. W czwartej kolejce strzałów jedenastki nie wykorzystał Arne Maier, co finalnie przesądziło o losach awansu do 1/8 finału Pucharu Niemiec. Bochum było bezbłędne. Strzegący dostępu do bramki Rafał Gikiewicz nie zdołał ani razu popisać się skuteczną interwencją. Podobnie jak w dwóch wcześniejszych golach, nie miał większych szans na obronę.
***
W jednocześnie rozgrywanym meczu Union Berlin pokonał 3:1 trzecioligowe SV Waldhof Mannheim. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W regulaminowym czasie gry padł bowiem jednobramowy remis. W 95. i 118. minucie decydujące gole strzelili kolejno Taiwo Awoniyi i Kevin Behrens. Tym samym berlińczycy awansowali do 1/8 finału krajowego pucharu.
Dodatkowo, co warte odnotowanie, Paweł Wszołek zaliczył oficjalny debiut w barwach zespołu ze stolicy Niemiec. Na boisko wszedł dopiero w 102. minucie. Były gracz warszawskiej Legii tylko kilka razy był przy piłce i nie wyróżnił się niczym szczególnym. Inny Polak występujący w Unionie, Tymoteusz Puchacz, spędził całe spotkanie na ławce rezerwowych.
jbro, PilkaNozna.pl