Ślask – Lechia 3:2. Świetny mecz we Wrocławiu
Śląsk Wrocław w meczu trzeciej kolejki Lotto Ekstraklasy wywalczył pierwszego w tym sezonie gola i premierowe punkty. Na własnym stadionie pokonał on Lechię Gdańsk 3:2.
Piotr Celeban rozpoczął mecz od gola (fot. Łukasz Skwiot)
Goście do meczu we Wrocławiu przystępują osłabieni brakiem Milosa Krasicia. Kapitan zespołu doznał kontuzji na treningu i będzie pauzował przez kilka tygodni. W podstawowym składzie zastąpi go 19-letni Florian Schikowski, który zaledwie sześć dni temu zadebiutował w Lotto Ekstraklasie. W obronie znalazł się za to Steven Vittoria, który wrócił już z turnieju Złotego Pucharu CONCACAF, gdzie z reprezentacją Kanady dotarł do ćwierćfinału.
Trener gospodarzy, Jan Urban ponownie postawił na Marcina Robaka kosztem Arkadiusza Piecha. Król strzelców poprzedniego sezonu (do spółki z Marco Paixao z Lechii, który także zaczął w podstawowym składzie) ma zdobyć dla Śląska pierwszą bramkę w tym sezonie i pomóc w wywalczeniu pierwszego punktu. Śląsk przegrał bowiem wcześniej z Arką Gdynia i Zagłębiem Lubin. Lechia zaś pokonała Wisłę Płock, ale uległa Cracovii.
Spotkanie we Wrocławiu świetnie rozpoczęli gospodarze! Śląsk krótko rozegrał rzut rożny, piłką trafiła do Sito Riery, a ten przerzucił piłkę nad polem bramkowym, dzięki czemu Piotr Celeban mógł skierować ją do niestrzeżonej z tej strony bramki.
Pierwszy kwadrans w ogóle przebiegał pod dyktando Śląska. Kilka minut po pierwszym golu wrocławianie mogli strzelić kolejnego, bo Riera świetnie zagrał do Jakuba Koseckiego, który popędził na bramkę gości, ale potem chybił.
Riera na początku spotkania świetnie rozprowadzał akcje Śląska. Po jego kolejnych podaniach strzelali Robak i Robert Pich. Polak został jednak zablokowany, a Słowak spudłował. Goście odpowiedzieli za to niecelnym strzałem Marco Paixao. Portugalczyka zabrakło kilka chwil potem, gdy po świetnej akcji Pawła Stolarskiego piłka trafiła do Schikowskiego. Nastolatkowi zabrakło jednak spokoju i skiksował w dogodnej okazji. Gospodarze czekali z kolei na kontry, które wyprowadzali wzorowo. Po jedne z nich Pich świetnie zagrał do Michała Chrapka, ale został on zablokowany przez Stolarskiego.
Chrapek wspaniałym podaniem popisał się w 30. minucie, gdy z linii środkowej boiska zagrał bez przyjęcia za obrońców, a Jakub Kosecki ubiegł Dusana Kuciaka i strzelił gola do pustej bramki.
Starcie we Wrocławiu może aspirować do miana najatrakcyjniejszego spotkania sezonu 2017/2018. Po części wynika to ze słabości środka pola obu drużyn, zwłaszcza Lechii, która zostawia w tej strefie sporo wolnej przestrzeni.
Tak jak pierwsza połowa rozpoczęła się od gola, tak stało się i w drugiej. Tym razem bramkę zdobyli jednak goście, bo Marco Paixao wykorzystał płaską centrę Stolarskiego. W 53. minucie już był remis po kolejnym trafieniu portugalskiego króla strzelców z poprzedniego sezonu. Tym razem Marco Paixao zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu Daniela Łukasika.
Dalej obie strony zaczęły trochę zwalniać to wysokie tempo i grać ostrzej. Ofiarą tego padł Riera, który został zniesiony na noszach, po tym jak agresywnie został zaatakowany przez Łukasika, który trafił w nogę postawną Hiszpana.
Na kwadrans przed końcem dobrą okazję miał Robak. Napastnik Śląska świetnie obrócił się z piłką w polu karnym, ale jego uderzenie ofiarnym padem zablokował Stolarski. Chwilę potem Kuciak wygrał pojedynek z Pichem, ale Słowak wywalczył rzut rożny. Dośrodkował z niego, a w polu karnym piłki nie sięgnął bramkarz Lechii. Drugiego gola w tym meczu strzelił więc Celeban, który tym samym ustalił wynik spotkania, choć w doliczonym czasie gry Kuciak musiał się jeszcze wysilić, by obronić uderzenie Piecha.
Zwycięstwo nad Lechią pozwoliło Śląskowi uciec z ostatniej pozycji w tabeli Lotto Ekstraklasy. Wrocławianie awansowali na 10. pozycję, a gdańszczanie pozostali na siódmym miejscu. W następnej kolejce podejmą zaś u siebie Górnik Zabrze, podczas gdy Śląsk zagra w Gliwicach z Piastem.
band, PilkaNozna.pl