Skorża dla PN Plus o pracy w Arabii Saudyjskiej: Czasem przerywam trening na modlitwę
Na przełomie roku kilkukrotnie rozmawialiśmy z Maciejem Skorżą na temat doświadczeń, które zdobył pracując nad Zatoką Perską, i o rysujących się perspektywach w tym rejonie. Po przerwie świątecznej były trener między innymi Wisły Kraków i Legii Warszawa wylatywał z kraju naładowany energią i ze świadomością, że nie zmarnował ostatniego półrocza. Poprowadził zespół Al-Ettifaq w 10 meczach i zachwycił publiczność w Arabii Saudyjskiej. Przed przejęciem drużyny przez Polaka ekipa z miasta Dammam wygrała tylko raz. Pod wodzą naszego rodaka zwyciężała aż sześciokrotnie i awansowała na piątą lokatę w tabeli. Skorża miał więc słuszne poczucie, że w nowym regionie zapracował na solidne nazwisko. I cieszył się na start w azjatyckiej Champions League. – Moim największym szkoleniowym marzeniem było poprowadzenie klubu w lidze mistrzów. W Polsce nie udało mi się tego planu zrealizować, za to w Arabii Saudyjskiej los był dla mnie łaskawszy. Wkrótce będę mógł się przekonać o sile najważniejszych rozgrywek klubowych w Azji – mówił tuż przed odlotem z Okęcia. Po powrocie nad Zatokę mina polskiego trenera jednak mocno zrzedła. Z jakiego powodu?
– Trochę inaczej wyobrażałem sobie powrót do Dammam – nie kryje Skorża. – Zespół szykował się do startu w Lidze Mistrzów, potrzebowaliśmy wzmocnień, tymczasem do momentu naszej rozmowy nie udało się nikogo klasowego zakontraktować, choć rzeczywiście były próby zatrudnienia Abdou Razacka Traore, który pojawił się nawet na chwilę na naszym zgrupowaniu w Dubaju. Na domiar złego zastałem zespół uboższy o trzech najbardziej kluczowych zawodników. Najpierw Youssef Al-Salem, najskuteczniejszy napastnik, który w poprzedniej rundzie strzelił dla Al-Ettifaq siedem goli, podpisał od 1 lipca kontrakt z jednym z ligowych gigantów, Al-Hilal, za co został karnie przesunięty do rezerw. A potem z niezrozumiałych dla mnie powodów rozwiązano kontrakty z dwoma najbardziej kreatywnymi Brazylijczykami – rozgrywającym Cassio Vargasem i skrzydłowym Juniorem Xuxą.
(…)
– Do klimatu jest się równie ciężko się przyzwyczaić jak do specyficznych zwyczajów?
– Nie. Teraz gdy rozpoczęliśmy przygotowania, pogoda jest wręcz wspaniała, naprawdę idealna do gry w piłkę. Gorzej było we wrześniu, gdy przyleciałem do Dammam. Treningi trzeba było organizować po godzinie 20, wcześniej nie dało się normalnie prowadzić zajęć.
– Miał pan już okazję prowadzić zajęcia podczas ramadanu?
– Nie, ale islamska religia mocno wpływa na funkcjonowanie zespołu także poza tym szczególnym okresem dla muzułmanów. Zawodnicy codziennie wstają o godzinie 4.00, aby przeprowadzić pierwszą z pięciu modlitw. Poranne zajęcia nie należą więc dla nikogo do przyjemnych, piłkarze muszą w ciągu dnia odespać pobudkę o tak wczesnej porze. Czasami przerywamy też treningi, kiedy wypada pora kolejnej modlitwy.
– Można praktykować w Arabii inną niż islam religię?
– Nie, odmienne wyznania są zakazane. Już za posiadanie symboli innych religii niż obowiązująca w królestwie można popaść w tarapaty. Jak ostatnio jeden z Brazylijczyków, który miał wytatuowany wizerunek Jezusa na ręce i został aresztowany już na lotnisku. Trzeba się też przyzwyczaić do odmiennego wyglądu kobiet, które publicznie pokazują się wyłącznie w zakrywających twarze abajach. Mnie osobiście najbardziej uderza jednak brak możliwości pójścia do… kina. To moja ulubiona rozrywka, w Polsce często wieczorami wybierałem się na seanse. Tu pierwsze kino jest za granicą – w Bahrajnie.
– Jedzenie też jest dziwne?
– Przeciwnie, jest znakomite. Kuchnia jest oparta na owocach morza, serwują mnóstwo ryb, gotują naprawdę pysznie.
(…)
Rozmawiał Adam GODLEWSKI
Cały wywiad w najnowszym miesięczniku Piłka Nożna Plus