Przejdź do treści
Skazani na dalszą współpracę

Ligi w Europie Premier League

Skazani na dalszą współpracę

W zawieszonym obecnie sezonie opuścił aż trzydzieści dziewięć spotkań z powodu urazów. Nie pomógł drużynie, gdy ta była w kryzysie, nie liderował jej w okresie prosperity. Teraz Paul Pogba wraca do treningów, a wraz z nim kwestia jego przyszłości.



Solskjaer jest pewien, że będzie mógł korzystać z Pogby w następnych rozgrywkach. (fot. Reuters

 

Real Madryt, Juventus, Barcelona, Paris Saint-Germain – w kontekście kolejnego etapu kariery Francuza od dawna wymienia się wiele klubów. Najnowsze wieści głoszą jednak, iż pomocnik może zostać w Manchesterze United i podpisać z nim nowy kontrakt. W świetle wydarzeń minionych miesięcy byłoby to nie lada zaskoczenie.

AWANTURA O PAULA

Zamieszanie wokół byłego zawodnika Starej Damy ma swoje korzenie w jego wypowiedzi z czerwca ubiegłego roku. – Po wszystkim, co wydarzyło się w tym sezonie (2018/19 – przyp. red.), który był moim najlepszym, być może nastał dobry moment na nowe wyzwanie w innym miejscu. Rozważam to – wyznał Pogba w trakcie wizyty w Tokio. Niniejsze słowa wywołały burzę w mediach, siedzibach osób zarządzających klubem z Old Trafford oraz domach sympatyków Czerwonych Diabłów. Mimo to, mało kto spodziewał się, że będzie to początek długiej jak rząd cyferek wyznaczających kwotę ostatniego transferu 27-latka sagi.

Być może stałoby się zresztą inaczej, gdyby nie agent piłkarza. Tym jest rzecz jasna znany i przez wielu w futbolowym środowisku nielubiany Mino Raiola. Urodzony we Włoszech Holender nie stroni od odważnych, często kontrowersyjnych opinii, których w kwestii przyszłości francuskiego mistrza świata ani myślał szczędzić. Tylko na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy stwierdził, że: władze Manchesteru United są oderwane od rzeczywistości, ich sposób działania zrujnowałby talenty nawet Maradony, Pele czy Maldiniego, a klub nie spełnia ambicji jego klienta, który powinien reprezentować barwy drużyny rywalizującej o najwyższe cele. Gdyby tego było mało, 52-latek przyznał, iż rozmawiał z Pavlem Nedvedem – wicedyrektorem Juventusu – na temat powrotu Pogby do Turynu.

Prowokacji Raioli serdecznie dość miał Ole Gunnar Solskjaer. Norweg był pytany o najdroższego zawodnika w historii dwudziestokrotnych mistrzów Anglii i jego agenta na każdej konferencji prasowej. Przed meczem, po meczu, na Old Trafford, poza Old Trafford. W końcu nie wytrzymał i wypalił, że Paul jest piłkarzem United, nie Mino. Nie minęło jednak wiele czasu nim od ostatniego z wymienionych otrzymał ripostę, że Pogba nie jest niczyją własnością i żeby jako szkoleniowiec zajął się innymi sprawami.

Co w czasie przepychanek słownych wyżej wspomnianych panów robił ich powód? Leczył kontuzje – najpierw kolana, a następnie stawu skokowego – podróżował po świecie i dystansował się od klubu (z jego profili w mediach społecznościowych zniknęły jakiekolwiek ślady powiązania z United). W piłkę grał okazyjnie, w rozgrywkach 2019/20 zaliczył tylko osiem występów.

WIRUS NIE UŁATWIA

Zanim pandemia koronawirusa sparaliżowała europejski futbol, jasnym stało się, że Francuz chce rozegrać więcej spotkań. Po to, by znaleźć się w kadrze Trójkolorowych na wówczas jeszcze nieprzełożone Mistrzostwa Europy. Po to, by udowodnić, że wciąż jest graczem klasy światowej. Wreszcie po to, by zapracować na transfer lub… nowy kontrakt. O ostatnim, mocno zaskakującym fakcie poinformował Sami Mokbel z „Daily Mail”. Według jego wiedzy, pomocnik wcale nie wyklucza związania się z Czerwonymi Diabłami na dłużej.

Solskjaer jest pewien, że będzie mógł korzystać z usług Pogby przynajmniej w następnych rozgrywkach. – Kontrakt Paula jest ważny jeszcze dwa lata: rok plus opcja przedłużenia o kolejny. Możecie się spodziewać, że będzie tu w przyszłym sezonie – zapowiedział Norweg na jednym ze spotkań z dziennikarzami. Na razie jednak piłkarz musi dojść do pełni sprawności po urazie.

Gdyby nie zaraza, która wymusiła zamknięcie klubowych obiektów treningowych, Francuz wróciłby do ćwiczeń z zespołem w miniony wtorek. Byłaby to dla niego pierwsza sesja w większym gronie od początku stycznia, kiedy poddał się operacji kolana. Niestety sprawy nie ułożyły się po myśli mistrza świata, przez co musi on kontynuować pracę indywidualną. Wcześniej pomagał mu w niej Michael Carrick, teraz czyni to Victor Lindelof. Filmik ze wspólnych zajęć obu piłkarzy zrobił zresztą sporo zamieszania w sieci. Wszystko przez koszulkę Juventusu, w którą odziany był Pogba. Prędko okazało się jednak, iż to nie kolejny odcinek sagi transferowej, a symbol wsparcia zarażonego koronawirusem Blaise’a Matuidiego, którego nazwisko widniało na plecach pomocnika.

NIESZCZĘSNY BRUNO

Przyszłość Paula wcale nie musi się więc rozgrywać poza Old Trafford. O ile jednak zawodnik faktycznie może pragnąć dalej reprezentować barwy United, o tyle jego droga ku wyjściowej jedenastce nie będzie gładka i ekspresowa. I to z co najmniej trzech powodów.

Pierwszy z nich nazywa się Bruno Fernandes. Aklimatyzacja w nowym miejscu życia po styczniowej przeprowadzce z Lizbony nie przeszkodziła Portugalczykowi w staniu się liderem Czerwonych Diabłów. Reżyserem, dyrygentem, kreatorem i egzekutorem w jednym. Dziewięć występów w drużynie z Manchesteru wystarczyło 25-latkowi do zdobycia trzech bramek, zanotowania czterech asyst i sięgnięcia po tytuł piłkarza miesiąca – zarówno klubu, jak i całej ligi angielskiej.

 


 

Jak to wszystko ma się do Pogby? Przez minione trzy i pół roku to właśnie Francuz aspirował do bycia, a momentami nawet bywał hersztem ekipy z północno-zachodniej części kraju. Teraz buławę dumnie dzierży były kapitan Sportingu, a ewentualna współpraca obu graczy stanowi wielką niewiadomą. Przyznał to między innymi Dimitar Berbatov. – Nie wiem, czy Fernandes i Pogba mogą grać razem. […] Jako fan Paula Pogby chciałbym, by został on w United – sądzę, że byłoby to dla niego najlepsze – ale jestem ciekawy, jak współpracowałby z Fernandesem – stwierdził były napastnik klubu z Old Trafford w rozmowie z „Betfair”. Sedno jego wypowiedzi jest jasne: to Paul będzie musiał dostosować się do Bruno, nie na odwrót.

Rozważania na temat współdziałania pomocników prowadzą do drugiego powodu, dla którego starszy z nich nie będzie miał łatwego zadania z powrotem do pierwszego składu, a którym jest kwestia jego pozycji. Problem powraca niczym bumerang. Zarówno Jose Mourinho, jak i Ole Gunnar Solskjaer korzystali z byłego zawodnika Starej Damy w kilku rolach. Żadna z nich nie stała się jego przewodnią, wszak raz lepiej szło mu jako jednostce skrajnie ofensywnej, klasycznej „dziesiątce”, a przy kolejnej okazji korzystniej prezentował się w ustawieniu bardziej defensywnym, na „ósemce” lub nawet „szóstce”.

Przy obecnym stanie kadry Czerwonych Diabłów Pogba nie startuje natomiast z pole position ani tu, ani tu. Najbardziej wysuniętym graczem linii środkowej jest Bruno, zaś za jego plecami szkoleniowiec konsekwentnie stawia na Freda, Nemanję Maticia lub Scotta McTominaya. Świeżo wyklarowanego lidera zdetronizować nie sposób, z jego pomagierami znacznie prościej nie będzie. O ile bowiem ci nie są równie utalentowani, co Francuz, o tyle świetnie sprawdzają się w taktyce menedżera, wypracowali schematy i automatyzmy, a do tego gwarantują zespołowi stabilizację oraz balans. Czy jest sens rezygnować z tego na rzecz odzyskania piłkarza, który w każdej chwili może zapragnąć nowych wyzwań?

Nietrudno sobie wyobrazić, iż odpowiedź Solskjaera będzie przecząca. Tym bardziej, że United nie jest już uzależnione od Paula, co stanowi dla niego trzecią, prawdopodobnie najtrudniejszą do pokonania przeszkodę na drodze ku wyjściowej jedenastce.

Efekty niniejszego stanu rzeczy widać tak w grze zespołu, jak i jego wynikach. Wcześniej Francuz decydował o kształcie, jakości i skuteczności akcji drużyny z Old Trafford. Jeśli w danym meczu nie miał weny twórczej, reszta była w kropce. Obecnie owego kłopotu już nie ma, w czym duża zasługa nieszczęsnego z punktu widzenia Pogby Bruno. Co zaś tyczy się rezultatów, w zawieszonych aktualnie rozgrywkach Czerwone Diabły wygrały 56% spotkań bez mistrza świata w składzie. Tylko w sezonie 2017/18 – przez wielu postrzeganym jako najlepszym od odejścia Sir Alexa Fergusona – owy współczynnik był wyższy i wynosił 79%. W pozostałych dwóch kampaniach dwudziestokrotni mistrzowie Anglii zwyciężyli zaledwie 40 i 50% starć w trakcie absencji pomocnika.

Wszystko to sprawia, iż role w związku się odwróciły. Dzisiaj to Paul bardziej potrzebuje United niż ono jego. Być może dla klubu byłoby nawet lepiej, gdyby zawodnik odszedł. Atmosfera zostałaby oczyszczona, a pieniądze z transferu – zainwestowane we wzmocnienie pozycji, które tego wymagają. Problem w tym, że zarząd musi odzyskać znaczną część kwoty, za którą Pogba wrócił do Manchesteru, i zdaniem brytyjskich mediów nie zejdzie ze swoimi wymaganiami poniżej 80 milionów funtów. Biorąc pod uwagę, iż pandemia koronawirusa pozbawi kluby bardzo dużej ilości pieniędzy, jest to zawrotna suma w kontekście piłkarza, który stracił niemal cały sezon. Zdaje się, że na razie obie strony są skazane na dalszą współpracę.

MACIEJ SAROSIEK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024