Sentymentalny powrót do przeszłości
Zagłębie Lubin zagra przed własną publicznością z Lechią Gdańsk w ramach 26. serii gier PKO BP Ekstraklasy. Dla szkoleniowca gdańszczan, Piotra Stokowca, będzie to swego rodzaju sentymentalny powrót do przeszłości.
Piotr Stokowiec ponownie w Lubinie. Tym razem nie jako szkoleniowiec tamtejszego Zagłębie, a Lechii Gdańsk. (fot. Wojciech Figurski)
Stery nad Zagłębiem objął w najgorszym możliwym momencie – gdy klub wskutek słabych rezultatów został zdegradowany. W pierwszej lidze nie zagościł jednak długo. Potrzebował tylko jednego sezonu, by w przebojowym stylu (lubinianie zajęli wówczas pierwsze miejsce z siedemdziesiąt siedmioma punktami na koncie) wrócić na najwyższy szczebel rozgrywkowy. I nie było mowy o żadnej aklimatyzacji. Nic z tych rzeczy.
Prowadzeni przez niego „Miedzowi” ledwie awansowali do ekstraklasy, a już (będąc przecież beniaminkiem) uplasowali się na najniższym stopniu podium, co oznaczało udział w eliminacjach do Ligi Europy, w których zaszli wysoko, bo aż do trzeciej rundy, odprawiając po drodze z kwitkiem do domu m.in. serbski Partizan Belgrad. W kolejnych sezonach było zdecydowanie gorzej, ponieważ Zagłębie nie zakwalifikowało się do grupy mistrzowskiej, a derbowa porażka przeciwko Śląskowi Wrocław ostatecznie sprawiła, że jego przygoda w Lubinie dobiegł końca.
O kim mowa? Chodzi rzecz jasna o Piotra Stokowca. To właśnie pod jego wodzą Zagłębie święciło największe sukcesy od mistrzostwa Polski zdobytego w 2007 roku. Nie trzeba chyba wspominać również o tym, że odkąd został on zwolniony z pracy na Dolnym Śląsku, żaden inny szkoleniowiec nie powtórzył jego osiągnięć. Nie może zatem dziwić fakt, że dzisiejsze starcie będzie dla niego wyjątkowe.
Choć zarazem nie bezprecedensowe, bowiem Stokowiec miał już okazję zmierzyć się na lubińskiej ziemi prowadząc inną drużynę. Rok i trzy dni temu Lechia Gdańsk zmierzyła się na wyjeździe z Zagłębiem. Z pewnością nikt na Wybrzeżu nie wspomina tamtego starcia dobrze, ponieważ „Miedziowi” po golach Filipa Starzyńskiego i Damjana Bohara odnieśli zwycięstwo w stosunku 2:1.
Ale na powtórkę się nie zanosi. Aktualnie lubinianie znajdują się zdecydowanie pod formą. Odkąd rozgrywki ekstraklasy zostały wybudzone z zimowego snu, podopieczni Martina Seveli skompletowali zaledwie cztery punkty, co biorąc pod uwagę wyłącznie ten okres, jest trzecim najgorszym wynikiem w lidze. Lechia również nie zachwyca dyspozycją, przeplatając lepsze mecze gorszymi, ale w Lubinie to oni będą niekwestionowanymi faworytami. Tym bardziej, że szalenie potrzebują punktów, ponieważ do liderującej Legii obecnie czternaście oczek.
Jan Broda