Sensacja w Poznaniu. Remis Lecha z beniaminkiem
Jeden z faworytów do zdobycia mistrzostwa Polski rozpoczął sezon od meczu z beniaminkiem. Lech Poznań w niedzielnym meczu podejmował Sandecję Nowy Sącz.
Oczywiście absolutnym faworytem do zdobycia kompletu punktów był Lech. Kolejorz po swojej stronie miał wszystkie argumenty za tym, aby odnieść zwycięstwo – własną publiczność, lepszy skład na papierze, doświadczenie. Dla Sandecji dzisiejszy mecz był debiutem w Ekstraklasie.
Od pierwszych minut rzeczywiście to Lech miał przewagę, ale gra gospodarzy wcale nie zachwycała. W całej pierwszej połowie piłkarze Kolejorza oddali w sumie cztery celne strzały. Najgroźniejszy w tym elemencie gry był Radosław Majewski, który szczególnie w końcówce pierwszej części gry powinien wpisać się na listę strzelców. Wówczas jednak kolejną świetną interwencją popisał się bramkarz Sandecji – Michał Gliwa.
W drugiej części spotkania Kolejorz nadal kontrolował przebieg gry. Już na początku tej połowy Gliwa musiał popisać się świetną interwencją po tym, jak bardzo groźny strzał oddał Maciej Makuszewski.
Mijały jednak kolejne minuty i pomimo przewagi Lecha nie oglądaliśmy goli. Na murawie podopieczni Nenada Bjelicy grali coraz bardziej nerwowo, a z trybun po nieudanych zagraniach słychać było gwizdy zniecierpliwionych kibiców.
Pomimo optycznej przewagi piłkarze Lecha nie potrafili wpisać się na listę strzelców. Tym samym byliśmy świadkami sensacji w Poznaniu, gdzie Kolejorz nie potrafił wygrać z beniaminkiem – Sandecją Nowy Sącz.
gmar, PilkaNozna.pl