Nie będzie ani cienia przesady w stwierdzeniu, że Juventus pod wodzą Maurizio Sarriego był najgorszym Juventusem od lat. Odejście 61-letniego trenera było naturalną konsekwencją rozczarowującego sezonu w wykonaniu piłkarzy „Starej Damy”.
Następcą Maurizio Sarriego została legenda włoskiego calcio – Andrea Pirlo. (fot. Reuters)
Na przełomie XX i XXI wieku na polskiej scenie politycznej furorę robił slogan o następującej treści: „Balcerowicz musi odejść!”. Był to wyraz sprzeciwu oponentów trzykrotnego wicepremiera wobec forsowanych przezeń liberalnych zmian na płaszczyźnie ekonomicznej. I, jak się okazało, jego krytycy osiągnęli swój cel. Leszek Balcerowicz koniec końców z rządu odszedł.
Mniej więcej dwadzieścia lat później odszedł również Maurizio Sarri. O ile w przypadku proponowanych przez Balcerowicza ustrojowych przekształceń opinia publiczna po dziś dzień jest podzielona na dwie równe połówki zwolenników i przeciwników, o tyle jeśli chodzi o zwolnionego wczoraj z funkcji szkoleniowca Juventusu FC Sarriego – doprawdy próżno szukać stronników jego pozostania w Turynie.
Powód jest nader oczywisty. „Stara Dama” ma za sobą najgorszy sezon od dziesięciolecia. Owszem, ekipa ze stolicy Piemontu sięgnęła po dziewiąte z rzędu scudetto, ale jednocześnie przegrała starcie o Superpuchar
Włoch i Puchar Włoch przeciwko, a na dodatek dwumecz o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Olympique Lyon (siódmej drużynie Ligue 1, która przez niemal pół roku rozegrała tylko jeden oficjalny mecz).
W taki oto sposób po raz pierwszy od kampanii 2011/12 „La Vecchia Signora” powiększyła klubową gablotę o tylko jedno trofeum. Ale to nie wszystko. Drużyna Wojciecha Szczęsnego na przestrzeni trzydziestu ośmiu kolejek włoskiej ekstraklasy skompletowała 83 oczka. To najmniejszy dorobek punktowy od sezonu 2010/2011, kiedy to na swoim koncie mieli 58 punktów i uplasowali się na siódmym miejscu.
Kierownictwo turyńskiego zespołu widząc alarmujące rezultaty, podjęło decyzję o zwolnieniu Sarriego z trenerskiego stołka mniej niż dwadzieścia cztery godziny po kompromitującym odpadnięciu z Champions League. Bo przecież nie został on zatrudniony wyłącznie w celu kontynuowania hegemonii Juventusu na Półwyspie Apenińskim.
Hegemonii, która w trakcie jego rocznych rządów została mocno nadszarpnięta. Superpuchar i Puchar Italii padł łupem kolejno SS Lazio i SSC Napoli. Co więcej – przewaga „Juve” nad drugim w tabeli Interem Mediolan wyniosła raptem jeden punkt. A na to nikt w biało-czarnej części Turynu pozwolić sobie nie może. Maurizio Sarri po prostu musiał odejść.