Przejdź do treści
Santos zmuszony do rewolucji?

Polska Reprezentacja Polski

Santos zmuszony do rewolucji?

„Kadencja Santosa jawi się jako coś ekscytującego. Tyle że nie powinniśmy myśleć tylko przez pryzmat 24 i 27 marca 2023 roku. Ba, powinniśmy myśleć wręcz eliminacjami mundialu 2026.” – pisze w felietonie Roman Kołtoń.



Kogo powoła Santos? (fot. Piotr Kucza)


ROMAN KOŁTOŃ – PRAWDA FUTBOLU

Kontuzje, kontuzje i jeszcze raz kontuzje. To wręcz plaga. Ostatnio kontuzjowani byli: Kamil Glik, Krystian Bielik, Sebastian Szymański, Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski. Do tego dochodzi sytuacja w nowych klubach podstawowych obrońców na mundialu – Bartosza Bereszyńskiego i Jakuba Kiwiora. To łącznie 7 nazwisk! Ciągle nie wrócił na boisko Jakub Moder, bardzo znaczący piłkarz w kontekście biało-czerwonych, a także kontuzjowani są tacy piłkarze jak Kamil Piątkowski i Szymon Żurkowski. Problemy z graniem mają również Jacek Góralski, Tomasz Kędziora czy Tymoteusz Puchacz… Fernando Santos obejmując stanowisko selekcjonera, na pewno myślał o ewolucji, a nie rewolucji. Pytanie, czy życie nie zmusi Portugalczyka do rewolucyjnego zestawienia na Czechów lub Albanię, czyli na początek eliminacji Euro 2024.


4 marca wspólnie z dziennikarzem „Piłki Nożnej”, Pawłem Gołaszewskim, przyjrzeliśmy się kadrowiczom w kontekście powołań tu i teraz. I doszliśmy do wniosku, że nie brakuje problemów, ale i nie ma pustki. Że co prawda Fernando Santos nie ma takiego wyboru, jak w drużynie narodowej ojczyzny, ale podobne problemy miał prowadząc Grecję w latach 2010-14. Tam też musiał szyć, czyli stawiać na piłkarzy wcale nieoczywistych czy też czasami zmieniać pozycję danemu graczowi, aby jak najlepiej służył reprezentacji.

W czasie transmisji „Prawdy Futbolu” zaprezentowaliśmy 55 kandydatów na 10 pozycji (bramkarze, prawi obrońcy, prawi środkowi obrońcy, lewi środkowi obrońcy, lewi defensorzy, piłkarze numer 6, zawodnicy z pozycji 8-10 – tutaj padło aż 10 nazwisk, prawoskrzydłowi, lewoskrzydłowi i napastnicy). Na koniec wyszło zestawienie 30-31 zawodników, z których można stworzyć ciekawą drużynę. W której będzie jeszcze kilku liderów, którzy naznaczyli dekadę, ale idzie też nowa fala, której szansę debiutu dawali już Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa, czy Czesław Michniewicz.

W ogóle ciekawe jest zestawienie debiutantów po erze Nawałki – wspólnie z Bogdanem Cisakiem doszukaliśmy się aż 33 takich graczy. Kadencja Brzęczka to 24 mecze – oddajmy to: trudne mecze w dwóch edycjach Ligi Narodów i cokolwiek łatwiejsze w eliminacjach Euro 2020. U pana Jurka zadebiutowało 15 zawodników, z czego 6 z klubów polskich, a 9 z zagranicznych. To nieodwracalna tendencja, jeśli chodzi o polski futbol. Coraz więcej będzie debiutów z zagranicznych klubów. U Nawałki – w latach 2013-2018 – było 31 debiutów, z czego 23 z polskiej ligi, a 8 z zagranicznych klubów. Dodajmy, że Nawałka miał ładnych kilka miesięcy na zbudowanie drużyny i grał nawet trzy spotkania poza terminami FIFA… Jeśli chodzi o Paulo Sousę, zadebiutowało 12 piłkarzy, z czego 7 z zagranicy i 5 z kraju. Sousa miał sporo mniej meczów, niż Brzęczek – aż o 9 mniej, ale debiutantów u Portugalczyka było tylko 3 mniej. Faktem jest, że Sousa miał dwa mecze towarzyskie przed Euro, a w grupie eliminacji mundialu 2022 zmierzył się z Andorą i San Marino. Widać było, że chce jednak zmieniać kadrę, że nie boi się ryzyka, że chce nowych piłkarzy. Kadencja Michniewicza – 13 meczów w 2022 roku – upłynęła błyskawicznie. I trzeba przyznać, że toczyła się pod nieustanną presją. A to nadzwyczajną presją na dzień dobry – awansu na mundial, a to zwyczajną, walki w Lidze Narodów, a to piłkarskiego święta, czyli samych finałów 22. World Cup. Stąd u Michniewicza tylko 6 debiutów (3 piłkarzy zagranicznych klubów i 3 z zespołów Ekstraklasy).

W jakim kierunku pójdzie Santos? Na pewno będzie chciał się trochę różnić od poprzednika już na pierwszym zgrupowaniu. Pewnie ostateczna lista powołanych – którą poznamy 17 marca – zawierać będzie 3-4 inne nazwiska, niż te z mundialu. Nie zdziwimy się, jeśli wróci do takich piłkarzy jak Mateusz Klich (teraz DC United) lub Karol Linetty (Torino). Pytanie, czy byłoby to nowe otwarcie. Klich to gracz 32-letni (41-krotny reprezentant), a Linetty 27-letni (42 A). Ciekawsze, czy znajdzie się w niej czołowy gracz 2. Bundesligi, Damian Michalski z Gruether Fuerth, a także inni piłkarze z drugiego poziomu rozgrywek, jak Dawid Kownacki i Michał Karbownik (obaj z Fortuny Duesseldorf). To swego rodzaju nowość dla Santosa, że musi śledzić drugi poziom rozgrywek w danym kraju, aby wyłowić ciekawych zawodników do reprezentacji. Jednak jako zawodowiec zapewne nie obraża się na to. Tak, jak nie obraża się na obserwację takich graczy, jak Kacper Kozłowski i Bartosz Białek z Vitesse Arnhem. Leo Beenhakker wprowadził do polskiego słownika piłkarskiego hasło: international level, które stało się synonimem wyzwania, czekającego na debiutantów w drużynie narodowej. Wyzwania niełatwego, czego doświadcza choćby Arkadiusz Reca. Debiutował już u Brzęczka, który zresztą świetnie go znał ze wspólnej pracy w Płocku. Co z tego, że mu ufał, nawet gdy nie ufał Recy trener klubowy we Włoszech. Recy próbowali zaufać także Sousa i Michniewicz. Jednak czy problemy w klubie czy kontuzje ciągle i wciąż przeszkadzały mu się rozwinąć na international level, choć Reca zgromadził już 15 meczów z Białym Orłem.

Kadencja Santosa jawi się jako coś ekscytującego. Tyle że nie powinniśmy myśleć tylko przez pryzmat 24 i 27 marca 2023 roku. Ba, powinniśmy myśleć wręcz eliminacjami mundialu 2026. Tak, bo eliminacje MŚ są dużo trudniejsze niż Euro. I podoba mi się, iż prezes PZPN, Cezary Kulesza, zakłada – przy awansie na Euro 2024 – przedłużenie umowy Portugalczyka. W ostatnich latach brakuje strategii. 4-letnia kadencja pozwoliłaby ukształtować na nowo drużynę. Rzecz jasna nie sposób oddzielić nowego otwarcia od skutecznej gry na wynik. Nie ma innej drogi dla reprezentacji danego kraju, który ma aspirację występów w turniejach. Kto jednak, jeśli nie Santos, musi to doskonale rozumieć?

Ktoś może zapytać – dlaczego w tytule jest 2. Bundesliga, a nie Ekstraklasa? Bo Ekstraklasa przygotowuje polskich piłkarzy, nawet tych debiutujących w barwach zagranicznych klubów, jak ostatnio – u Brzęczka, Sousy i Michniewicza – Reca, Kądzior, Sebastian Szymański, Piątek, Bielik, Drągowski, Bochniewicz, Płacheta, Gumny, Świderski, Helik, Buksa, Majecki, Augustyniak, Kiwior, czy Żurkowski (inna sytuacja z Zalewskim, Cashem, a także Grabarą…). Jednak Ekstraklasa ich nie weryfikuje. Prawda o poziomie tych graczy – tym international level, o którym mówił Beenhakker – bierze się z lig zagranicznych, z takiej 2. Bundesligi, Championship, czy lig Holandii, Grecji, już nie mówiąc o Italii, czy innych z TOP 4.

FELIETON UKAZAŁ SIĘ NA ŁAMACH TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (NR 10/2023)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024