W ostatnich miesiącach rozpoczęło się w polskim futbolu kombinowanie z ustawieniem i taktyką. Główną zmianą, którą dało się zauważyć w grze reprezentacji Polski, Legii Warszawa i Lecha Poznań, było przejście na ustawienie z trójką środkowych obrońców. W dwóch pierwszych przypadkach rzeczywistość brutalnie zweryfikowała zmianę na – jak się wydawało – bardziej skuteczną taktykę.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Adam Nawałka i Dean Klafurić stracili pracę, a w dużej mierze do ich odejścia z reprezentacji Polski i Legii przyczyniła się właśnie zmiana taktyki. Obie drużyny nie wyglądały na tyle dobrze, aby cokolwiek ugrać w mistrzostwach świata czy w eliminacjach Ligi Mistrzów. Kibice obu zespołów byli wściekli, a największą falę krytyki wylali właśnie na trenerów.
POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI
Ustawienie z trzema środkowymi obrońcami zostało wyparte z polskiego futbolu co najmniej 10-15 lat temu. Oczywiście, zdarzały się pojedyncze przypadki trenerów, którzy wracali do takiej taktyki i nawet osiągali niezłe wyniki, ale generalnie oglądaliśmy różne warianty z ustawieniem z czterema obrońcami: 1-4-4-2, 1-4-4-1-1, 1-4-3-3, 1-4-2-3-1, 1-4-1-4-1 czy 1-4-3-2-1. Wiadomo, papier jedno, a ustawienie i role piłkarzy na boisku drugie.
– Tak naprawdę role zawodników w ustawieniu trójką czy czwórką obrońców niewiele się różnią – tłumaczy Robert Podoliński, który kilka lat temu wprowadzał ustawienie z trzema defensorami między innymi w Cracovii czy pierwszoligowym Dolcanie Ząbki, a obecnie jest ekspertem TVP. – Zawodnicy mają po prostu inne strefy i odległości między sobą. Samo ustawienie nie jest problemem. Inteligentny piłkarz nie powinien mieć trudności, aby przejść z jednej taktyki w drugą. Kamil Glik grał przecież w Piaście Gliwice w ustawieniu z czwórką z tyłu. Pojechał do Włoch i potrzebował tylko kilku tygodni, aby przystosować się do innej taktyki.
Na początku XXI wieku większość polskich klubów grała w systemie z trójką z tyłu. Zadania i role zawodników na boisku jednak przez lata ulegały zmianie. Kilkanaście lat temu ostatni obrońca był ustawiony kilka metrów za dwoma kolegami z defensywy i miał ich asekurować. Ostatni stoper był jedynym zawodnikiem z pola na boisku, który nie krył rywali.
– Piłka nożna bardzo szybko ewoluuje. Najważniejsza zmiana, jaką można było dostrzec, to przejście z krycia indywidualnego na strefowe. Wtedy nie ma różnicy, czy bronisz trójką, czwórką, czy piątką. Każde z tych ustawień mocno zmieniło się przez ostatnie 15 lat. Spójrzmy na zadania bocznych obrońców. Kilkanaście lat temu grali zupełnie inaczej niż dzisiaj. Wszystko idzie do przodu, wszyscy chcą grać bardziej ofensywnie i wszyscy chcą podążać za trendami – zaznacza Podoliński. – Szczerze? Nie wiem, gdzie jest problem. Jeśli piłkarz nie jest w stanie przyswoić innych zagadnień taktycznych, pewnego poziomu już nie przeskoczy.
Przez ostatnie tygodnie nie tylko kibice Legii narzekali na grę w trójce z tyłu. Piłkarzom również ten pomysł Klafuricia nie do końca się podobał. – Trener dobiera taktykę i skład – mówili dyplomatycznie w wywiadach. Legia za kadencji Chorwata rozegrała pięć meczów w systemie 1-3-5-2, z czego wygrała tylko dwa i straciła aż osiem goli. W starciu z Koroną Kielce, które okazało się przedostatnim w przygodzie Klafa z mistrzami Polski, zespół wyszedł już w ustawieniu z czterema defensorami. W meczu o posadę Chorwata, czyli rewanżu ze Spartakiem Trnawa, szkoleniowiec również postawił na czwórkę obrońców, zresztą podobnie jak w pierwszym meczu ze Słowakami w eliminacjach Ligi Mistrzów.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (32/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”