Przejdź do treści
Rusza najpiękniejsza z pięknych – Ekstraklasa

Polska Ekstraklasa

Rusza najpiękniejsza z pięknych – Ekstraklasa

Po wyścigu żółwi błotnych i sekatorze ścinającym trenerskie głowy kac szczęśliwie minął. W najbliższy weekend inauguruje rozgrywki polska liga – nieco ułomna, ale własna. Pełna zakrętów, niespodzianek i zwrotów akcji, mimo że z faworytem do tytułu jeszcze bardziej oczywistym niż rok temu.

ZBIGNIEW MUCHA


Co zatem nas czeka? Jaką twarz pokaże Ekstraklasa w sezonie pomundialowym?

1. Czy system rozgrywek jest optymalny?
Ilu przepytywanych, tyle opinii. Poprzednia wersja ESA 37 krytykowana była za nienaturalny i niesprawiedliwy podział punktów. Pomysł ostatecznie zarzucono, pozostając przy podziale sezonu na część zasadniczą i siedmiokolejkowy play-off, czyli dokładnie tak, jak było w edycji 2017-18. Tu nic się nie zmieniło. Korekta systemu, ale też mocno dyskretna, czeka kibiców i kluby dopiero od rozgrywek 2019-20, wówczas z najwyższej klasy spadać będą trzy zespoły. Niestety, nie zyskał na razie aprobaty wniosek o powiększenie liczby drużyn w Ekstraklasie do 18. Prezes spółki zarządzającej rozgrywkami, Marcin Animucki, nie zamyka jednak drzwi przed takim rozwiązaniem, ale o ewentualnych rozmowach nad projektem, jak twierdzi, będzie można pomyśleć dopiero za kilka lat. A szkoda, bo wydaje się, że normalna i regularna, 34-kolejkowa liga byłaby rozwiązaniem optymalnym, skoro w obecnej formule, zarówno w grupie mistrzowskiej, jak i spadkowej, i tak szybko znajdują się zespoły, które o nic nie walczą. 

(…)

8. Dlaczego mistrzem znów będzie Legia?
Bo skoro w poprzednim sezonie, kiedy dwukrotnie zmieniała trenerów, kiedy poniosła 11 porażek, a i tak wypracowała trzypunktową przewagę nad Jagiellonią oraz dziesięciopunktową nad Lechem i Górnikiem, a przy okazji sięgnęła po Puchar Polski, trudno wyobrazić sobie scenariusz, by nie sięgnęła po czwarty z rzędu tytuł. Dean Klafurić, odkąd objął opiekę nad drużyną, jeszcze nie przegrał z nią meczu (nawet sparingu), teraz otrzymał pierwszorzędne wzmocnienia składu w każdej formacji (Kante, Carlitos, Michalak, Wieteska, Majecki…), budżet klubu znów wzrósł i wynosi 170 milionów złotych, czyli niemal setkę więcej niż drugiego pod tym względem Lecha.

– Legia, mam wrażenie, poszła po rozum do głowy – analizuje Czachowski. – Zamiast szukać na Bałkanach czy za naszą południową granicą niedrogich graczy, których z czasem da się dobrze sprzedać, postawiła na sprawdzone modele. Wiadomo, że Kante czy Carlitos w tej lidze już się sprawdzili i teraz nie powinni zawieść. Mistrz nie działa w ciemno, wybiera najlepszych, osłabiając przy okazji inne kluby.

A zatem ci wszyscy, którzy sądzą, że Legia w kolejnym sezonie okaże się takim trochę papierowym tygrysem, kruchym kingiem, którego łatwo będzie jeśli nie zdetronizować, to chociaż mocno nastraszyć, mogą się oszukać. Historia rozleniwiła co prawda i nauczyła legionistów, że nawet tracąc jesienią punkty ligowe (w efekcie skupienia uwagi na kwalifikacjach Ligi Mistrzów i Europy), są w stanie wszystko odrobić na dalszych etapach sezonu, ale jednak w tym sezonie przewyższają jakością kadry konkurentów do tego stopnia, że od początku powinni zdecydowanie nadawać ton rywalizacji krajowej. 



CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (29/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”



Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024