Rudi Garcia: Francuz, który zdobył Rzym
Roma zmiotła z San Siro niepokonany w tym sezonie Inter i odniosła siódme zwycięstwo z rzędu. Za tym i wcześniejszymi sukcesami stoi Rudi Garcia.
Czarodziej, alchemik, cudotwórca, geniusz – takimi komplementami poprzedzają włoscy dziennikarze nazwisko francuskiego trenera.
Jak Zorro
Muszą uruchomić wyobraźnię, bo przecież w kontekście piorunującego startu Romy zbyt banalny dla jej brawurowego kierowcy byłby przydomek sierżant, z którym Garcia przychodził do Serie A. Kto pamięta serial „Zorro” i postać sierżanta Garcii: sympatyczny, ale ciapowaty, nieudolny, pakujący się w kłopoty przy kolejnych próbach schwytania Zorro, ten wie, że Francuz z Romy to zupełnie przeciwieństwo filmowej postaci. W bajce, którą na jawie przeżywają kibice Romy, to Garcia jest Zorro, który wpadł do obcego kraju i nawet bez użycia maski ku uciesze mas łupi wszystkich do zera (no, prawie do zera).
Od przejęcia klubu przez Amerykanów jest trzecim zagranicznym trenerem, z którym Roma przystąpiła do rozgrywek. Pierwszy szansę otrzymał Luis Enrique, w którym jankesi pokładali nadzieje na zrobienie z Romy drugiej Barcelony: pięknej i zwycięskiej. Hiszpan po siedmiu kolejkach miał 11 punktów, po 38 meczach – 56 i zajął siódme miejsce. Wyprzedził ruch właścicieli, z własnej woli rezygnując z dalszej pracy.
Ku wielkiemu zadowoleniu kibiców jego następcą został Zdenek Zeman, który symbolizuje we Włoszech futbol szampański, szalony i aż nieprzyzwoicie widowiskowy, choć niekoniecznie zwycięski. Akurat przypomniał o sobie światu, wprowadzając Pescarę do Serie A. Swój drugi rozdział w rzymskim klubie Czech zaczął pisać od pokonania w Chicago Zagłębia Lubin 4:0, a skończył 2 lutego 2012 roku po zawstydzającej porażce na własnym stadionie z Cagliari 2:4. Podobnie jak Enrique po siedmiu spotkaniach miał tylko 11 punktów. Sezon dokończył Aurelio Andreazzoli, który zameldował się na mecie na szóstym miejscu z 62 punktami i, co gorsza, przegrał finał Pucharu Włoch, co oznaczało, że w drugim sezonie z rzędu zabrakło Romy w europejskich pucharach.
(…)
Cały artykuł w najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna! Już w kioskach!