Rozpędzona Legia odprawi kolejnego rywala?
Deserem piątkowych meczów w PKO Ekstraklasie będzie starcie, do którego dojdzie w Lubinie. Miejscowe Zagłębie zmierzy się przed własną publicznością z Legią Warszawa i dla obu drużyn będzie to spotkanie o szczególnym znaczeniu.
Czy Legii uda się udanie zakończył rok 2019? (fot. Marcin Szymczyk / 400mm.pl)
Kontekst w przypadku drużyny prowadzonej przez Aleksandara Vukovicia jest oczywisty. Legia przewodzi ligowej stawce i jeśli zdobędzie w Lubinie choćby jeden punkt, to do wiosennej części zmagań przystąpi jako najlepsza drużyna w kraju. Jak duża będzie przewaga Wojskowych nad resztą stawki? W zależności od wyników na innych stadionach może ona wynieść od jednego do nawet sześciu „oczek” i chociaż może się to wydawać niewielkim kapitałem, to jeszcze nie tak dawno kibice przyjęliby takie właśnie rozstrzygnięcie z pocałowaniem ręki.
Obecna Legia różni się bowiem od drużyny, którą mogliśmy obserwować na początku sezonu. Wtedy zespół Vukovicia zawodził i grał bardzo nierówno, a w mediach co rusz mogliśmy znaleźć kolejne doniesienia o tym, że przy Łazienkowskiej tracą już powoli cierpliwość i zastanawiają się nad zmianą szkoleniowca. Dariusz Mioduski wytrzymał jednak ciśnienie i z perspektywy czasu można zaryzykować tezę, że podjął właściwą decyzję. Oczywiście, Legii wciąż daleko do ideału i produktu końcowego, ale nie można również nie dostrzegać faktu, że pewna konkretna praca została wykonana.
Trudny rok Legia będzie chciał zwieńczyć zwycięstwem w Lubinie i wygląda na to, że ma wszelkie atuty, by zgarnąć pełną pulę i w szampańskich nastrojach udać się na świąteczną przerwę. W ośmiu ostatnich spotkaniach Wojskowi odnieśli siedem zwycięstw, a jedynej porażki doznali podczas starcia z Pogonią. Jak na dłoni więc widać, że piłkarze Vukovicia znajdują się w gazie, czego nie można powiedzieć o ich piątkowym przeciwniku.
Miedzowi grają w kratkę, a problem z ustabilizowaniem formy odbija się na ich pozycji w tabeli. Zagłębie cały czas musi drżeć o awans do grupy mistrzowskiej, a takimi występami jak przeciwko Arce Gdynia (1:2), Cracovii (0:2) czy Koroniec Kielce (0:1) nie pomaga sobie w osiągnięciu celu. Przy tym wszystkim należy jednak pamiętać, że ekipa z Lubina była w stanie pokonać Górnika Zabrze i Jagiellonią Białystok w ostatnich tygodniach.
Którą twarz Miedziowych kibice zobaczą w piątkowy wieczór? Tą z Gdyni, gdzie zespół grał ospale i bez pomysłu? A może tą z końcówki listopada, kiedy to Zagłębie pokonało Górnika? Konia z rzędem, temu kto byłby w stanie to przewidzieć.
Martin Sevela musi liczyć na swoich liderów, a więc Filipa Starzyńskiego i Damjana Bohara, którzy od startu sezonu są motorami napędowymi Zagłębia. Wciąż z kolei nie wiadomo, czy gotowi do gry będą Sasa Balić oraz Sasa Zivec, którzy mieli ostatnio problemy ze zdrowiem, a decyzja o ich występie ma zapaść tuż przed meczem.
Swoje problemy ma także Vuković, którego stanął w obliczu dokonania kilku wymuszonych roszad w defensywie. Przeciwko Zagłębiu nie zagrają bowiem kontuzjowany Artur Jędrzejczyk i zawieszony za kartki Igor Lewczuk. Ich miejsce zajmą więc najpewniej Mateusz Wieteska oraz Igor Lewczuk.
– Nie jedziemy „rozjechać” Zagłębia Lubin. Takie słowa nigdy nie padną z mojej strony. Z pokorą podchodzimy do tego starcia. Szanujemy przeciwnika. To lepszy zespół niż wskazuje na to pozycja w tabeli. Mają w swoich szeregach piłkarzy, którzy mogliby powalczyć przy Łazienkowskiej o miejsce w pierwszym składzie. Musimy być gotowi na trudne spotkanie. Trzeba będzie mocno popracować, pokazać się z bardzo dobrej strony, żeby wygrać – powiedział opiekun Legii.
Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 20:30.
gar, PiłkaNożna.pl