Przejdź do treści
Różne skutki pandemii. Czas leczy rany

Polska Reprezentacja Polski

Różne skutki pandemii. Czas leczy rany

Pandemia zmieniła życie wielu polskich piłkarzy. Jedni stracili przez nią trochę zdrowia, bo zostali zakażeni. Inni zyskali czas na wyleczenie poważnych kontuzji albo na udowodnienie, że nadają się do gry w lepszych drużynach.

Krystian Bielik na pewno skorzystał na pandemicznym zamieszaniu (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)

ZBIGNIEW MROZIŃSKI


Nasz reprezentacyjny boczny obrońca Bartosz Bereszyński o tym, że został zakażony COVID-19 dowiedział się w połowie marca, gdy w Europie epidemia dopiero się nasilała i nikt nie sądził, że narobi tyle zamieszania. Przez półtora miesiąca nie opuszczał swego włoskiego mieszkania, ale leczenie przebiegło dobrze i pod koniec kwietnia piłkarz Sampdorii Genua mówił, że jest już zdrowy. Wkrótce Bereszyński wrócił do treningów i od wznowienia rozgrywek Serie A występuje w pierwszym składzie swojej drużyny. Ostatni mecz przed wykryciem koronawirusa rozegrał 8 marca, a od 21 czerwca regularnie gra w lidze włoskiej, w siedmiu z ośmiu wyszedł w pierwszym składzie. Jak widać pandemia nie miała wpływu na układ oddechowy obrońcy, który niedawno skończył 28 lat i z nadzieją patrzy w przyszłość, marząc, że za rok wystąpi w finałach mistrzostw Europy.

Gdy Bereszyński w czerwcu grał już w lidze włoskiej, to z kolei z Rosji nadeszła wiadomość, że wśród zakażonych piłkarzy Dynama Moskwa jest Sebastian Szymański. Utalentowany pomocnik nie mógł więc uczestniczyć od początku zrestartowanych rozgrywek ekstraklasy rosyjskiej. Przez pewien czas przebywał nawet w prywatnej klinice, gdzie był pod stałą opieką medyczną. Leczenie przebiegło sprawnie, więc 21-letni piłkarz szybko wrócił do dyspozycji. Wprawdzie koronawirusa przechodził bezobjawowo, ale jednak miał w tym czasie wysoką gorączkę. Po kilkunastu dniach wrócił do treningów, 9 lipca znalazł się w kadrze na mecz ligowy z Urałem Jekatyrenburg, a trzy dni później wszedł na boisko w 68. minucie spotkania z Kryliami Sowietow Samara., Natomiast w ostatni czwartek nie było go w kadrze na mecz z FK Ufa. 

Gdyby nie było pandemii, to Bereszyński i Szymański znaleźliby się zapewne w kadrze na Euro. Natomiast zawodnicy, którzy z powodu poważnych kontuzji szansę na udział w tegorocznych mistrzostwach Europy mogli stracić, czas zawieszenia rozrywek wykorzystali na intensywne leczenie kontuzji. Dawid Kownacki po raz ostatni przed kontuzją kolana zagrał 1 lutego, gdy wszedł w 70. minucie meczu Fortuny z Eintrachtem. Po przerwie ligowej spowodowanej koronawirusem po raz pierwszy pojawił się w Bundeslidze 6 czerwca zaliczając końcówkę spotkania z Hoffenheim. W następnych trzech meczach nie opuścił jednak ławki rezerwowych, a ponownie zagrał dopiero w ostatniej kolejce ligowej, gdy wszedł na ostatnie pół godziny potyczki z Unionem, przegranej niestety przez Fortunę, co oznaczało spadek z 1. Bundesligi. Grając na drugim poziomie ligowym 23-letniemu Kownackiemu może być trudno w najbliższym czasie wrócić do drużyny narodowej. 

Krystian Bielik w tym roku nie zagrał żadnego meczu w Championship. W styczniu najpierw odbywał karencję za czerwoną kartkę, a następnie w meczu zespołu U-23 Derby County 22-letni pomocnik zerwał więzadło krzyżowe i na boisko ma wrócić dopiero w październiku. Jego zespół nie awansował do Premier League. Zapewne będzie powoli wkomponowywany do składu, aby znowu nie nabawił się kontuzji. Żeby tylko nie spotkał go taki los jak zaledwie kilkanaście miesięcy starszego od niego Bartosza Kapustkę. Niemal równo cztery lata temu po udanym występie na Euro 2016 podpisał kontrakt ówczesnym mistrzem Anglii Leicester City. Niestety, nigdy nie zadebiutował w Premier League (zresztą tak samo jak Bielik w Arsenalu). Na drugi sezon Kapustka został wypożyczony do niemieckiego Freiburga, ale tam też nie przekonał trenerów. Na trzeci sezon pojechał do zaprzyjaźnionego z Leicester belgijskiego drugoligowca Oud Heverlee-Leuven, ale 30 marca zeszłego roku grając w tej drużynie zerwał więzadło krzyżowe. Leczenie trwało dziewięć miesięcy, podczas których wrócił do Anglii, ale przed zawieszeniem rozgrywek z powodu koronawirusa zdążył w tym roku zaliczyć zaledwie dwa występy w rezerwach Lisów, a po wznowieniu sezonu nie gra w ogóle. Szansą na wyjście z impasu byłby powrót do Polski, tym bardziej że Legia jest nim zainteresowana. Regularne występy na boiskach Ekstraklasy otworzyłyby być może przed nim szansę na powrót do reprezentacji Polski, w której po raz ostatni wystąpił w listopadzie 2016 roku. 

Piłkarze, którzy w młodym wieku są transferowani z Polski do mocnych klubów zagranicznych nie od razu nadają się do gry w tamtejszych ligach. Rok temu Szymon Żurkowski z wielkimi nadziejami wyjeżdżał do Fiorentiny. Tymczasem nawet nie zadebiutował w Serie A i na początku 2020 roku został wypożyczony do grającego piętro niżej Empoli. Przed pandemią w nowych barwach nie zdążył zadebiutować, ale od czerwca rozegrał siedem meczów w Serie B, w dwóch wyszedł w pierwszej jedenastce, a w ostatnim strzelił gola. Może jesienią 23-latek powalczy o miejsce w reprezentacji, do której kiedyś przecież był już powoływany. Młodszy o kilka miesięcy defensywny pomocnik Patryk Dziczek zaraz po kupieniu go przez Lazio Rzym pod koniec ubiegłorocznych wakacji trafił do Serie B, tyle że do Salernitany. W nowych barwach, także z powodów zdrowotnych, zaczął jednak grać dopiero od grudnia. Rozegrał 18 meczów, z czego cztery po pandemii, ale w ostatnich trzech nie zagrał. Obu młodym Polakom z końcem sierpnia kończą się wypożyczenia. 


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 29/2020)


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024