Reprezentacja Polski szykuje się do LN
W czerwcu reprezentacja Polski zmierzy się dwa razy z Belgią i raz z Holandią – z punktu widzenia klasy rywali będą to starcia wyjątkowo trudne. Tyle że najważniejszy dla interesu biało-czerwonych będzie pierwszy mecz z Walią.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
W związku z agresją Rosji na Ukrainę w marcu nie odbył się mecz Szkocja – Ukraina w ramach baraży o awans do finałów mistrzostw świata. UEFA ustaliła nowy termin spotkania na 1 czerwca, rzecz w tym, że w finale baraży zwycięzca tego meczu zmierzy się z Walią, co ma znaczenie dla reprezentacji Polski. Pierwotnie drużyna Czesława Michniewicza miała zagrać z Brytyjczykami 3 czerwca, jednak fakt ustalenia terminu finału baraży na 5 czerwca spowodował, iż zmieniła się także data rywalizacji biało-czerwonych z Walią – mecz odbędzie się 1 czerwca we Wrocławiu. Nasi rywale będą więc mieli identyczny czas na odpoczynek, co wygrany z pary Szkocja – Ukraina.
Gotowość Glika
Na takie rozwiązanie zgodę wyraził Polski Związek Piłki Nożnej. Z kilku powodów. Po pierwsze, terminarz jest napakowany do tego stopnia, iż UEFA brała nawet pod uwagę scenariusz, by wynik spotkania Szkocji z Ukrainą po regulaminowym czasie zaliczyć do tabeli Ligi Narodów, zespoły rywalizują bowiem w jednej grupie (od tego pomysłu jednak odstąpiono). Nie było zatem sensu stawiać oporu, także dlatego – i to jest po drugie – by nie utrudniać dodatkowo sprawy Ukrainie. Po trzecie natomiast, Michniewicz z pewnością potraktuje w dużej mierze mecze Ligi Narodów jako poligon doświadczalny, tyle że zdobywanie punktów również będzie ważne, nikt bowiem nie zamierza żegnać się z Dywizją A, za grę w której UEFA płaci najwięcej. Ranga meczu z Walią więc wzrasta, gdyż w teorii to będzie nasz rywal w walce o zachowanie miejsca w najwyższej dywizji LN. A skoro Brytyjczyków czekać będzie kilka dni po meczu we Wrocławiu finał baraży o mundial, można sobie wyobrazić, że z biało-czerwonymi trener Robert Page nie skorzysta ze wszystkich najlepszych zawodników. Już więc na starcie LN można wyrobić sobie przewagę nad Walią. Krótko mówiąc, należy wygrać.
Michniewicz ma rzecz jasna świadomość sytuacji, więc na ten moment obowiązuje wersja, że właśnie w starciu z Walijczykami wystąpi możliwie najsilniejszy skład reprezentacji Polski. Do czerwcowych meczów biało-czerwonych jest jeszcze sporo czasu, dlatego plany mogą ulec zmianie, natomiast w zeszłym tygodniu jak najbardziej aktualny był udział w zgrupowaniu Kamila Glika, który po meczu ze Szwecją zmaga się z urazem. Z kolei nierozwiązana była sytuacja Matty’ego Casha – piłkarz Aston Villi na początku czerwca ma zaplanowaną ważną uroczystość rodzinną, nie ustalono jeszcze, w jakim terminie i na jak długo pojawi się na kadrze. Obecność na całym zgrupowaniu zapowiedział natomiast Wojciech Szczęsny, choć wcale niekoniecznie musi wystąpić w każdym z czerwcowych meczów, gdyż selekcjoner planuje, aby między słupkami mogli zagrać też inni bramkarze.
Złożona sprawa Słoniny
Czy wśród powołanych golkiperów znajdzie się również Gabriel Słonina? Trudno jednoznacznie przesądzić, choć media ze Stanów Zjednoczonych, po spotkaniu Michniewicza z piłkarzem Chicago Fire poinformowały, że selekcjoner reprezentacji Polski ma zamiar zaprosić piłkarza na zgrupowanie. Dziennikarz Fabrizio Romano uzupełnił, że dla Słoniny priorytetem ma być jednak reprezentacja Stanów Zjednoczonych, także ze względu na dużą konkurencję panującą w bramce biało-czerwonych. Co wiadomo na pewno – Michniewicz podczas trwającego tournee po Ameryce spotkał się ze Słoniną. Sprezentował zawodnikowi koszulkę reprezentacji Polski, którą niespełna 18-latek przyjął ze wzruszeniem, i z którą w zaciszu domowym podobno niechętnie chciał się rozstać. Piłkarz wywarł na selekcjonerze dobre wrażenie, choćby dlatego, że jest zorientowany na zrobienie kariery w piłce, natomiast Michniewicz w żaden sposób nie przesądził, iż Słonina otrzyma szansę debiutu w reprezentacji Polski w czerwcu. Nie byłoby to fair w stosunku do zawodników, którzy, przy zabetonowaniu miejsca między słupkami przez Szczęsnego, cierpliwie czekają na rozegranie meczu. W każdym razie Słonina miał wyrazić chęć występów w polskiej drużynie narodowej, sprawa jest jednak na tyle złożona, że w tym momencie trudno przewidzieć jej rozstrzygnięcie.
W Stanach Zjednoczonych selekcjoner odbył jednak więcej spotkań. Przed meczem New England Revolution z Charlotte FC rozmawiał z Karolem Świderskim, a po – z Adamem Buksą oraz trenerem i dyrektorem sportowym Revs, Brucem Areną, by osobiście podziękować za wcześniejsze zwolnienie Buksy na marcowe zgrupowanie biało-czerwonych. Z zaproszenia na wspólne napicie się piwa otrzymanego od Areny nie udało się jednak skorzystać, gdyż doświadczonego Amerykanina do domu zawezwała czujna żona.
Plany bliższe i dalsze
W ubiegłym tygodniu natomiast, oprócz tej ze Słoniną, Michniewicz miał odbyć rozmowę z Patrykiem Klimalą, rozważał również podróż do Charlotte, na co nalegał dyrektor sportowy klubu, Zoran Krneta. Najprawdopodobniej zwieńczeniem amerykańskiej wyprawy selekcjonera będzie obejrzenie z wysokości trybun meczu Meksyk – Gwatemala, który odbędzie się w Orlando. Najprawdopodobniej, bo Michniewicz zastanawiał się nad przedłużeniem pobytu w Stanach Zjednoczonych, by przyjrzeć się kandydatom do gry w reprezentacji Polski w spotkaniu Chicago Fire – New York Red Bulls. Mecz odbędzie się 1 maja o godzinie 2 w nocy czasu polskiego, rzecz w tym, że gdyby selekcjoner rzeczywiście zdecydował się zostać kilka dni dłużej w Ameryce, miałby małe szanse na powrót do kraju i pojawienie się na finale Pucharu Polski (2 maja). A wychodzi z założenia, że na tak ważnym meczu powinien być obecny. Tak czy inaczej – dla Michniewicza Stany Zjednoczone okazały się zaiste krajem możliwości, nie tylko w kontekście spotkań z kandydatami do gry w drużynie narodowej, ale również w kontekście obserwacji mundialowego przeciwnika.
Po spotkaniu na Stadionie Narodowym selekcjoner zamierza kontynuować podróże, w planach są wizyty choćby u Sebastiana Walukiewicza, Kacpra Kozłowskiego, Kamila Piątkowskiego, Przemysława Frankowskiego czy Nicoli Zalewskiego, ale od 9 do 20 maja jego bazą staną się Kaszuby. Czyli ruszy już docelowa analiza zebranych informacji i rywali przed czerwcowymi meczami, choć niewykluczone, że weekend 15-16 maja trener poświęci również na wyjazdy na mecze.
W okolicach 16 maja przedstawiona zostanie również lista zawodników powołanych na czerwcowe spotkania Ligi Narodów – znajdzie się na niej ponad 30 nazwisk. Zgrupowanie rozpocznie się 30 maja w Warszawie, bazą drużyny narodowej będzie hotel DoubleTree by Hilton (rozważano również ośrodek w Opalenicy), podczas pobytu w stolicy treningi odbywać się będą najpewniej na obiekcie Legii, ale już 31 maja kadra uda się do Wrocławia, by tam przeprowadzić oficjalny trening przed spotkaniem z Walią. Po meczu z Belgią (8 czerwca) z kolei drużyna nie wróci do kraju, ale przeniesie się do Rotterdamu i tam będzie przygotowywać się do potyczki z Holandią (11 czerwca). Biało-czerwoni najpewniej nie ruszą w drogę powrotną do Polski bezpośrednio po zakończeniu spotkania, ale nazajutrz odbędą jeszcze zajęcia w Rotterdamie. Cykl czerwcowych meczów w ramach Ligi Narodów zamknie spotkanie z Belgią (14 czerwca) na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Operacja mundial
W wywiadzie udzielonym niedawno „PN” Michniewicz zapowiadał, że czerwcowe mecze potraktuje również jako etap przygotowań do finałów mistrzostw świata. Dlatego – poza meczem z Walią – należy spodziewać się testowania zawodników. Ale przygotowania do mundialu trwają także pod innymi względami. 1 czerwca selekcjoner miał w planach wybrać się na Wembley, gdzie Argentyna – nasz grupowy rywal w trakcie turnieju w Katarze – zagra z Włochami, ale już wiadomo, że nic z tego nie będzie, bowiem na ten termin przeniesiony został mecz Polska – Walia. Dlatego do Londynu ma pojechać Marcin Dorna. Dyrektor sportowy Polskiego Związku Piłki Nożnej z wysokości trybun planuje również obejrzeć spotkanie Meksyku z Ekwadorem, do którego dojdzie 6 czerwca.
Z kolei PZPN nadal pracuje nad znalezieniem rywala do rozegrania meczu towarzyskiego przed wylotem biało-czerwonych do Kataru. Najprawdopodobniej do spotkania dojdzie 16 listopada (we wrześniowej przerwie na reprezentację odbędą się tylko dwa spotkania w ramach Ligi Narodów, nie ma możliwości zorganizowania w tym terminie dodatkowej potyczki towarzyskiej). Czy rzeczywiście na pożegnanie z polskimi kibicami drużyna narodowa zmierzy się z Brazylią? Szanse na to są, ale czy duże – nie jest łatwo ocenić, bowiem Brazylijczycy udział w mundialu rozpoczną dwa dni (24 listopada z Serbią) po Polakach, więc termin meczu w Warszawie wcale nie musi im odpowiadać. Temat jednak jak najbardziej jest aktualny, PZPN prowadzi w tej sprawie negocjacje z federacją brazylijską, którą w rozmowach reprezentuje Juninho Paulista, były zawodnik między innymi Middlesbrough.
– Jesteśmy w kontakcie z Brazylią i zależy nam na rozegraniu meczu z tym przeciwnikiem. Uczciwie należy jednak powiedzieć, iż z dotychczasowych rozmów, które odbyłem, wynika, że dla Brazylii rozegranie meczu towarzyskiego przed mundialem nie jest priorytetem. Rozmawiamy rzecz jasna również z innymi drużynami, między innymi z Peru, Chile, Kostaryką, Kolumbią. Na ten moment nie można przesądzić, z którym rywalem zmierzymy się w listopadzie – mówi sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski. – Każdy z tych zespołów ma bowiem określone zapatrywania. Choćby Peru i Kostaryka nie są jeszcze pewne udziału w turnieju w Katarze, więc proszą o czas na rozstrzygnięcie sprawy awansu, ktoś inny może obawiać się kontuzji zawodników przed mistrzostwami świata, zwłaszcza że czasu na odpoczynek dla piłkarzy właściwie nie będzie. Krótko mówiąc – jesteśmy w trakcie negocjacji. Jako reprezentacja Polski natomiast chcemy w listopadzie rozegrać mecz towarzyski.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (17/2022)