Spotkanie między Bruk-Betem Termalicą a Sandecją w Niecieczy odpowie na pytanie, która z tych drużyn będzie się jeszcze liczyć w walce o pozostanie w lidze. Remis nie usatysfakcjonuje ani gospodarzy, ani gości.
Oba zespoły w poprzedniej kolejce solidarnie przedłużyły szanse na pozostanie w elicie. Bruk-Bet zdobył trzy punkty w Gdańsku, a Sandecja wygrała z Piastem Gliwice.
Gospodarze już w 7 minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie
Bartosza Szeligi strzałem głową na bramkę zamienił
Bartosz Śpiączka, którego nie upilnował
Jakub Bartosz.
Michał Gliwa nie miał szans na obronę.
Początek spotkania w Niecieczy należał do Bruk-Betu. Niedługo po zdobyciu bramki kolejną bardzo dobrą sytuację miał
Śpiączka, jednak w tym drugim starciu górą był
Gliwa. Goście odpowiedzieli jedynie niecelnym strzałem z rzutu wolnego
Aleksandyra Kolewa.
W 27 minucie przed idealną okazją stanął
Kolew. Bułgar otrzymał dokładne dośrodkowanie od
Patrika Mraza, ale z bliskiej odległości nie trafił głową w światło bramki.
Dawid Szufryn w 31 minucie nie kalkulował przy powstrzymywaniu ataku Bruk-Betu. Polak jako pierwszy w meczu został ukarany przez
Szymona Marciniaka żółtą kartką – za faul na
Vladislavsie Gutkovskisie.
Ostatnie minuty pierwszej połowy stały pod znakiem prostych błędów i niedokładnych podań. Żadna z drużyn nie była w stanie przeprowadzić nawet jednej składnej akcji, zakończonej strzałem. W notesie arbitra znalazł się jednak
Artem Putiwcew. Ukrainiec za faul na Kolewie został ukarany żółtą kartką.
Na drugą połowę spotkania nie wybiegł już
Bartosz. W przerwie zastąpił go
Adrian Danek.
W 49 minucie jako kolejny do notesu sędziego trafił
Mateusz Kupczak. Drugi środkowy obrońca gospodarzy dostał żółtą kartkę za faul na
Szufrynie. Chociaż w starciu nie był bez winy, to przy wślizgu nie pomogła mu na pewno śliska od deszczu murawa. Kilka minut później w kartkach było już 2:2 – za faul ukarany został także
Bartłomiej Kasprzak.
Trener
Kazimierz Moskal widząc nieporadność swoich piłkarzy w ofensywie, zdecydował się na kolejną zmianę. W 59 minucie boisko opuścił
Kasprzak, a zastąpił go
Pawło Ksionz.
3 minuty później pierwszą zmianę przeprowadził trener
Jacek Zieliński.
Szymona Pawłowskiego zastąpił na murawie
Florin Purece.
30 minut przed końcem spotkania Sandecja nie ma na koncie ani jednego celnego strzału. Goście co prawda coraz częściej goszczą na połowie przeciwników, ale nie potrafią skonstruować stuprocentowej okazji.
Na uderzenie zza pola karnego w 73 minucie zdecydował się
Kolew. Piłka uderzona bez przyjęcia przeleciała jednak nad poprzeczką bramki
Dariusza Treli. W Sandecji widać zdenerwowanie zawodników, bo niektórzy koledzy z drużyny mieli pretensje do Bułgara o to niecelne uderzenie. Tuż po tej szansie dla gości trener
Moskal wykorzystał ostatnią zmianę.
Wojciecha Trochima zastąpił
Damir Sovsić.
W 78 minucie Sandecja oddała pierwszy celny strzał w meczu i jednocześnie dopięła swego. Świetny rajd między kilkoma zawodnikami Bruk-Betu przeprowadził wprowadzony wcześniej
Ksionz. Tuż przy polu karnym zauważył wychodzącego na dobrą pozycję
Macieja Małkowskiego. Zagrał do kolegi, a ten z około 13 metrów pokonał
Trelę.
6 minut przed końcem spotkania asystenta przy pierwszej bramce zmienia
David Guba.
Dośrodkowanie Purece w 86 minucie trafia do
Gutkovskisa. Pierwszy strzał Łotysza plecami ofiarnie zablokował
Szufryn, a dobitkę –
Alexandru Benga.
Już w doliczonym czasie gry okazję do strzelenia decydującej bramki miała Sandecja.
Mraz trafił jednak z rzutu wolnego prosto środek bramki, strzeżonej przez
Trelę. Ostatnie minuty pokazały jednak, że trenerzy, a w szczególności szkoleniowiec gości, podjęli dobre decyzje co do zmian.
Wynik tego meczu nie urządza ani gospodarzy, ani gości, bowiem żadna drużyna nie zbliżyła się w znaczący sposób do pozostania w lidze. Remis oznacza, że na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Sandecja i Bruk-Bet nadal znajdują się w strefie spadkowej i tracą odpowiednio 2 i 1 punkt do 14 w tabeli Piasta Gliwice, a 4 i 5 do kolejnej Lechii Gdańsk.
RK, PilkaNozna.pl