Raków Częstochowa rzutem na taśmę wygrywa z Jagiellonią!
Fatalna passa Jagiellonii na wyjeździe trwa. Podopieczni Ireneusza Mamrota przegrali z Rakowem Częstochowa 1:2. Bramkę beniaminkowi na wagę zwycięstwa zdobył Sebastian Musiolik w doliczonym czasie gry.
To piąta wygrana Rakowa w tym sezonie na „własnym” boisku. (Fot. Paweł Piotrowski)
Gdyby spojrzeć wyłącznie na pozycję w tabeli, nie ulegało wątpliwości, że faworytem spotkania byli goście. Obie drużyny dzieliła co prawda różnica siedem punktów, jednak na boisku to wcale nie musiało mieć znaczenia. Jagiellonia nie wygrała bowiem żadnego z czterech ostatnich meczów wyjazdowych, a w aż dwóch poprzednich doznała gładkich porażek z Wisłą Płock oraz Piastem Gliwice, w każdym z nich tracąc po trzy gole.
Na drugim biegunie znajdował się z kolei Raków, który mimo tego, że swoje domowe spotkania musi rozgrywać w Bełchatowie, to radzi sobie tam bardzo dobrze. W czterech poprzednich takich meczach beniaminek odniósł trzy zwycięstwa, za każdym razem zachowując czyste konto. Nic więc dziwnego, że podopieczni Marka Papszuna chcieliby pójść za ciosem i powiększyć przewagę punktową nad strefą zagrożoną spadkiem.
Obie drużyny spotkały się już ze sobą w tym sezonie i wtedy dość niespodziewane zwycięstwo na Podlasiu odniósł Raków, który pokonał Jagiellonię po trafieniu Tomasa Petraska.
Jak się okazało, od początku nieco lepsze wrażenie na boisku stwarzali „gospodarze”, którzy prowadzili grę i częściej zapędzali się w okolice pola karnego karnego przeciwnika. Jeszcze przed upływem kwadransa Raków dopiął swego, a po dobrym podaniu od Kolewa, piłkę do siatki skierował Piątkowski. Radość piłkarzy beniaminka nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ Kolew był w momencie rozpoczęcia akcji na pozycji spalonej i dlatego gol nie mógł zostać uznany.
Nie udało się piłkarzom Papszuna, swoje zrobili goście z Białegostoku. W 28. minucie Jagiellonia wyprowadziła szybki atak, Jesus Imaz wypuścił na pozycję Bartosza Bidę, a ten nie zastanawiał się zbyt długo i uderzył z linii pola karnego. Jak się okazało, trafił idealnie i Jakub Szumski został zmuszony do kapitulacji.
Raków długo próbował powstać z kolan i w końcu dopiął swego. W 65. minucie piłkę na prawym skrzydle otrzymał Daniel Bartl, który dośrodkował piłkę w pole karne. W pierwszym momencie wydawało się, że głową do siatki skierował ją Kolew, jednak już pierwsze powtórki wykazało, że bramkę samobójczą strzelił Jakub Wójcicki.
Tempo spotkania mocno zwolniło, wydawało się, że obie drużyny ostatecznie podzielą się punktami. Sebastian Musiolik w 95. minucie spotkania wyprowadził Raków na prowadzenie. Fatalnie zachowała się defensywa przyjezdnych, która w dosłownie oddała piłkę zawodnikom Rakowa. Futbolówka trafiła pod nogi 23-letniego napastnika z Częstochowy, który pewnie pokonał Sandomierskiego.