Radović: Tak, mam żal o to pożegnanie…
Już od jakiegoś czasu wiemy, że Miroslav Radović nie będzie w przyszłym sezonie występował w Legii Warszawa. Piłkarz nie ukrywał, że nadal czuje się dobrze i zamierza pograć jeszcze w piłkę, ale przy Łazienkowskiej już go nie zobaczymy.
Miroslav Radović chciał pożegnać się z kibicami jak należy (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Co ciekawe, pozostania Radovicia w klubie chciał Aleksandar Vuković, jednak innego zdania byli włodarze klubu, którzy uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozbrat. Ten odbył się w miarę bezboleśnie, ponieważ doświadczony Serb nie otrzymał oferty nowej umowy.
– Nie mam pretensji, jeśli chodzi o piłkarskie rzeczy, do prezesa. Jemu, jego rodzinie, życzę jak najlepiej. Klubowi życzę jak najlepiej. Żeby osiągnął sukces, którego kibice wymagają. Mam nadzieję, że przy Łazienkowskiej pojawi się kiedyś obcokrajowiec, który będzie związany z Legią tak, jak ja byłem i wciąż jestem – powiedział podczas wywiadu z „Legia.net”.
Radović o decyzji klubu dowiedział się stosunkowo późno, ale dał jasno do zrozumienia, że jeśli kiedykolwiek będzie potrzebny, to Legia może się do niego zgłosić. – Trzy dni przed początkiem przygotowań dowiedziałem się, że nie widzą mnie w klubie. Zostawiliśmy sobie otwarte drzwi i uważam, że nie trzeba ich zamykać. Jeśli będę potrzebny, to wiedzą gdzie mnie mogą znaleźć – dodał.
Piłkarz wypowiadał się o Legii w ciepłych słowach, ale jedna rzecz nie dawała mu spokoju. – Zawsze marzyłem, że jak już będę odchodził z Legii, to będzie jakieś fajne pożegnanie, pełny stadion, będę mógł wyjść z rodziną do kibiców, pomachać im. To najbardziej boli, że nie pozwolono mi godnie się pożegnać. Wiele osób chciałoby, abym przez swoje rozgoryczenie uderzył teraz w klub. O nie. To mój klub, to moje miasto. Tak, mam żal o to pożegnanie i zawsze to we mnie zostanie – zakończył.
gar, PiłkaNożna.pl