Puchar Konfederacji FIFA 2017. Rosyjska ruletka
17 czerwca rozpocznie się Puchar Konfederacji FIFA, czyli próba generalna przed przyszłorocznym mundialem. W turnieju udział weźmie osiem drużyn, a triumfatora poznamy 2 lipca.
ZBIGNIEW MROZIŃSKI
Poza gospodarzami Rosjanami zagrają mistrzowie świata z roku 2014 Niemcy, triumfatorzy Euro 2016 Portugalczycy, reprezentujący strefę CONCACAF Meksyk, który jako zdobywca Złotego Pucharu z roku 2015 musiał jeszcze rozegrać baraż ze Stanami Zjednoczonymi, zdobywcą tego trofeum dwa lata wcześniej. Ponadto wystąpią: Australia jako zdobywca Pucharu Azji 2015, Kamerun – tegoroczny triumfator Pucharu Narodów Afryki, zwycięzca Copa America 2015 – Chile oraz Nowa Zelandia jako najlepszy zespół Pucharu Oceanii sprzed 12 miesięcy.
Główną areną imprezy będzie Stadion Kriestowskij w Sankt Petersburgu, na którym zostaną rozegrane trzy mecze fazy grupowej (w tym inauguracyjny) oraz finał. Tyle samo spotkań odbędzie się w Moskwie na obiekcie nazywającym się Otkrytije Ariena – poza trzema grupowymi, także mecz o trzecie miejsce. Z kolei Kazań Arena w Kazaniu, jak i Stadion Olimpijski w Soczi będą miejscem potyczek grupowych (po trzy) oraz półfinałowych (po jednej). Triumfator FIFA Confederations Cup otrzyma premię w wysokości 5 milionów dolarów, a zespół, który przegra w finale, dostanie 500 tysięcy mniej. Zwycięzca meczu o trzecie miejsce skasuje 3,5 miliona dolarów, a pokonany w tym spotkaniu będzie się musiał zadowolić kwotą 500 tysięcy niższą. Natomiast krajowe federacje zespołów, które udział w Confederations Cup zakończą na fazie grupowej, wrócą do domu bogatsze o 2 miliony dolarów. Zatem – jest o co grać.
Tyle że zwycięstwo w Pucharze Konfederacji jest jakimś przekleństwem, bo od kiedy turniej jest próbą generalną przed mundialem i odbywa się na terenie gospodarza mistrzostw świata, to jego zwycięzca nie zostaje rok później mistrzem. Przekonali się o tym Brazylijczycy, którzy sięgnęli po Puchar Konfederacji w 2005 roku w Niemczech, w 2009 w RPA oraz cztery lata temu na własnych boiskach, a tytułu najlepszych na globie nie mogą wywalczyć już od 15 lat. Natomiast Francuzi z kretesem przerżnęli World Cup 2002, chociaż 12 miesięcy wcześniej wygrali azjatycką próbę generalną. Gdy impreza odbywała się jeszcze w Arabii Saudyjskiej, Brazylia po wygraniu Pucharu Konfederacji 1997 roku, za rok na MŚ we Francji musiała się zadowolić drugim miejscem. Dlatego w Kraju Kawy z ulgą przyjęto, że ich reprezentacji tym razem zabraknie na tej imprezie.
Nic przeciwko zwycięstwu w tym roku nie mieliby natomiast Chilijczycy, bo na triumf w mundialu i tak raczej nie liczą. Debiutująca w Pucharze Konfederacji La Roja przeżywa najlepszy okres w swej historii, trzy lata temu dopiero po dogrywce przegrała właśnie z Brazylią w 1/8 finału mistrzostw świata, w 2015 roku po raz pierwszy w historii triumfowała w Copa America, a rok później wygrała Copa America Centenario. Czwarte z rzędu lato najlepsi piłkarze z tego latynoskiego kraju mają zagospodarowane przez drużynę narodową. W kadrze awizowanej na rosyjski turniej znalazły się takie gwiazdy jak Alexis Sanchez, Arturo Vidal i Claudio Bravo. Od półtora roku drużyny nie prowadzi już jednak Argentyńczyk Jorge Sampaoli, lecz jego rodak Juan Antonio Pizzi, aczkolwiek niegdyś reprezentant Hiszpanii.
Zupełnie inaczej rosyjski turniej potraktowali Niemcy. Joachim Loew dał szansę wielu mniej znanym kadrowiczom. Mats Hummels, Toni Kroos, Mesut Oezil, Sami Khedira, Thomas Mueller i Jerome Boateng tym razem odpoczną, a kontuzje i choroby wykluczyły Manuela Neuera, Marco Reusa i Mario Goetze. To stwarza szansę dla dublerów i ewentualnych następców, z Julianem Draxlerem jako kapitanem. Niemcy jeszcze nie mają w kolekcji tego trofeum, w 1999 nie przeszli fazy grupowej, a sześć lat później byli na trzecim miejscu. Natomiast debiutujący w tej imprezie Portugalczycy przysyłają mocny skład z Cristiano Ronaldo. Jak wiadomo, tego genialnego piłkarza interesują tylko zwycięstwa, więc jeśli uczestniczy w jakichś zawodach, to po to, żeby je wygrać. Rosjanie, którzy też jeszcze nigdy nie grali w Pucharze Konfederacji i jako gospodarze nie uczestniczą w eliminacjach mistrzostw świata, mają pierwszą od dawna możliwość gry o stawkę. Z powodu kontuzji selekcjoner Stanisław Czerczesow nie mógł powołać jednak Artioma Dziuby, Ałana Dzagojewa i Romana Zobnina.
Nowa Zelandia już czwarty raz wystąpi w Pucharze Konfederacji. Nigdy jednak nie wyszła z grupy. Teraz All Whites będą musieli sobie radzić bez swojego kapitana Winstona Reida. Również dla reprezentacji Australii będzie to czwarta próba w PK. Socceroos najlepiej wypadli przed 20 laty, gdy dopiero w finale przegrali z Brazylią, w 2001 roku zajęli trzecią pozycję, a cztery lata później nie wyszli z grupy. Dla piłkarzy Kamerunu będzie to natomiast trzeci start w Confederations Cup: w 2001 roku zatrzymali się na etapie grupowym, dwa lata później zaś uplasowali się na drugiej lokacie. Z kolei Meksykanie już po raz siódmy przystąpią do rywalizacji o to trofeum, a 18 lat temu nawet po nie sięgnęli. W 1995 roku zajęli zaś trzecie miejsce, a sześć lat później czwarte, natomiast w 1997, 2001 i 2013 nie wyszli z grupy. Dla ekipy El Tri będzie to bardzo gorące lato, bo 7 lipca w Stanach Zjednoczonych rozpocznie się turniej o Złoty Puchar CONCACAF.