Przejdź do treści
Przywyknąć do sjesty

Ligi w Europie Serie A

Przywyknąć do sjesty

Bohater jednego z najbardziej zaskakujących polskich transferów minionego lata. Gwiazdą Ekstraklasy nie był, ale w Śląsku wyróżniał się na tyle, by znaleźć uznanie na Półwyspie Apenińskim. Zapraszamy na rozmowę z Jakubem Łabojko. 


Jakub Łabojko latem ze Śląska Wrocław przeniósł się do Serie B

KONRAD WITKOWSKI

Jakie wrażenie robią Włochy po pięciu tygodniach mieszkania w tym kraju?

Rzuca się w oczy zupełnie inna kultura. Ludzie tutaj mają odmienną mentalność niż w Polsce. Podoba mi się, chociaż początkowo miałem trochę problemów, na przykład z przywyknięciem do sjesty. Włoskie podejście do życia opiera się na spokoju, luzie, przekonaniu, że wszystko można zrobić jutro. Trzeba się do tego przyzwyczaić i zrozumieć, iż na załatwienie pewnych spraw należy trochę poczekać. Jeśli chodzi o walory turystyczne, będę mądrzejszy za kilka miesięcy. Zwłaszcza, gdy przyjdzie lato, bo wtedy Italia jest szczególnie urokliwa. Już teraz mogę jednak stwierdzić, że Włochy to bardzo dobre miejsce do życia.

Jakim miastem jest Brescia?

Bardzo ciekawym. Poza tym jest blisko do Mediolanu i Werony. Do tej pory zajmowałem się głównie sprawami związanymi z przeprowadzką, a czasu nie było zbyt wiele – od kiedy przyjechałem z Polski, raz miałem dwa dni wolnego. Zdążyłem tylko zobaczyć jedno z dwóch jezior, które znajdują się w okolicy. W regionie jest co zwiedzać, ale przyjechałem tutaj przede wszystkim grać w piłkę.

We Włoszech towarzyszy panu ktoś z bliskich?

Czekam na narzeczoną, która dołączy do mnie wkrótce. Było sporo kłopotów ze znalezieniem odpowiedniego mieszkania. W tej chwili przebywam w tymczasowym lokum, do tego docelowego przeniesiemy się z końcem listopada.

Jak zawodnik z polskiej ligi został przywitany w Brescia Calcio?

Zdecydowanie pozytywnie. Problem jest tylko z komunikacją, ponieważ Włosi nie używają żadnego języka obcego. Kilka zdań zamienimy, ale na razie nie ma mowy o dłuższej konwersacji. Z tego powodu więcej czasu spędzam z obcokrajowcami: w zespole jest Słowak oraz dwóch Czechów. Z Genoi przyszedł Filip Jagiełło, dzięki czemu jest nam znacznie raźniej. Złapaliśmy dobry kontakt. Znaliśmy się już wcześniej, jesteśmy z tego samego rocznika, graliśmy razem w reprezentacjach młodzieżowych. Pomagamy sobie nawzajem. W zasadzie to bardziej Filip mi pomaga z językiem włoskim.

Klub zapewnia lekcje czy uczy się pan na własną rękę?

Wynająłem korepetytora, z którym mam zajęcia przez internet. Co ciekawe, to człowiek z Wrocławia – Włoch, który od 15 lat mieszka w Polsce.

Środkowy pomocnik musi szczególnie dobrze poznać schematy, według których funkcjonuje drużyna, tymczasem pan znalazł się w wyjściowym składzie zaledwie osiem dni po podpisaniu kontraktu.

Umowę zawarliśmy w piątek, po czym jeszcze na dwa dni wróciłem do Polski. Z drużyną ćwiczyłem od poniedziałku. Widocznie moja postawa na pierwszych treningach spodobała się szkoleniowcowi. Luigi Delneri preferował klasyczne 1-4-4-2, a ja w tym ustawieniu długo grałem w Śląsku. Nie miałem trudności z wpasowaniem się do zespołu.

Co pomyślał pan o Serie B po pierwszych występach?

Już na treningach zobaczyłem różnicę: we Włoszech zajęcia są dłuższe i bardziej intensywne. Wiele drużyn w lidze stara się grać wysokim pressingiem. Duże znaczenie ma taktyka, wśród zespołów panuje spora różnorodność pod względem ustawienia na boisku. Trzeba być elastycznym w tym aspekcie, dopasowywać się i umieć wykorzystywać mankamenty. Zauważyłem, że podczas meczów wykonuję więcej sprintów i wyhamowań niż w Polsce.

Który z nowych kolegów zrobił na panu największe wrażenie?

Brescia to wyrównany zespół, nie ma kilku zawodników wyraźnie przewyższających pozostałych. Naszą siłą jest kolektyw. Jeśli chodzi o indywidualne umiejętności, zaimponowało mi, jak operuje piłką reprezentant Islandii, Birkir Bjarnason.

Jest pan w klubie nieco ponad miesiąc, a pracuje już z drugim trenerem. Odejście Delneriego było szokiem?

Nieczęsto zdarza się, by szkoleniowiec został zwolniony po zaledwie dwóch meczach, lecz tak postanowił właściciel klubu i trzeba to zaakceptować. O tej decyzji dowiedziałem się z internetu. Zobaczyłem post na Instagramie, ale nie do końca rozumiałem, o co chodzi. Zanim przetłumaczyłem tekst, myślałem, że to wypowiedź trenera z konferencji prasowej.

Jakim szkoleniowcem jest Urugwajczyk Diego Lopez?

W poprzednim sezonie spadał z Brescią z Serie A, więc można powiedzieć, że to nowy-stary trener. Zna większość piłkarzy. Jako nowy zawodnik chcę dobrze się przedstawić, dać argumenty przemawiające za mną. Trener Lopez nie sprowadzał mnie do drużyny, zatem muszę jeszcze ciężej pracować, żeby zasłużyć na miejsce w podstawowym składzie.

Podejściem do futbolu nowy trener znacząco różni się od poprzednika?

W trakcie treningów mniej czasu poświęcamy na taktykę, za to więcej na gry. Przede wszystkim zmieniła się strategia zespołu – gramy bez klasycznych skrzydłowych, ze środkowymi pomocnikami ustawionymi w romb. Dla mnie to nowość, wcześniej nie miałem styczności z taką taktyką.

Celem na ten sezon jest powrót do Serie A?

Awanse lubią ciszę, jednak klub ma ambicje, żeby jak najszybciej wrócić na salony. Nie bez powodu została utrzymana praktycznie cała kadra z poprzedniego sezonu.

Jak wygląda włoska codzienność, gdy pandemia nie odpuszcza?

W klubie były dwa zakażenia koronawirusem. Po wykryciu tych przypadków dwukrotnie dezynfekowano szatnię i siłownię. Badania są wykonywane bardzo często, w ciągu ostatnich siedmiu dni miałem pięć testów wymazowych. Federacja i kluby maksymalnie dbają o to, aby liga została dograna.


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024