Przełamanie Jagiellonii kosztem lidera
Przełamanie Jagiellonii stało się faktem. I to kosztem lidera! Białostocczanie po golu Jesusa Imaza pokonali 1:0 Lecha Poznań w ramach 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Tym samym „Kolejorz” stracił status drużyny niepokonanej.
Lech, jak na lidera przystało, był stroną przeważającą. Poznaniacy kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, szczególnie w pierwszej połowie, lecz jednocześnie ich przewaga nie została zamieniona na zdobycz bramkową. Powodem był brak skuteczności.
Problemem nie była konstrukcja akcji ofensywnych. Piłkarze „Kolejorza” często bowiem gościli pod bramką strzeżoną przez Pavelsa Steinborsa. Problemem było za to wykończenie i finalizacja okazji podbramkowych. Nie sprzyjała im też fortuna. Jak w 14. minucie, gdy Mikhael Ishak trafił do siatki, lecz sędzia odgwizdał spalonego.
A przecież, jak powszechnie wiadomo, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Nie inaczej było tym razem. Jagiellonia odgrażała się szybkimi kontratakami. Pod koniec pierwszej białostocczanie wyprowadzili dwa szybki ciosy. Na ich nieszczęście niecelne. Fiodor Cernych minimalnie spudłował po efektownym strzale piętą, a Jesus Imaz przegrał pojedynek sam na sam z Filipem Bednarkiem.
Udało się dopiero za trzecim razem. W 71. minucie fatalny w skutkach błąd popełnił Bartosz Salamon. Jego zbyt lekkie zagranie głową znalazło się wprost pod nogami czyhającego i przez nikogo niepokojonego Imaza, a ten bezwzględnie wykorzystał pomyłkę przeciwnika. Hiszpan mocnym uderzeniem po ziemi wpisał się na listę strzelców.
Jego bramka finalnie okazała się mieć dwuznaczną wartość. Z jednej strony dzięki niej Jagiellonia po sześciu meczach z rzędu bez zwycięstwa wreszcie się przełamała. Z drugiej zaś przez nią Lech poniósł pierwszą porażkę w bieżącym sezonie i tym samym stracił status niepokonanej drużyny. Nie stracił natomiast pozycji lidera. Przewaga czterech punktów nad drugą w tabeli Lechią Gdańsk daje podopiecznym Macieja Skorży bezpieczeństwo przynajmniej do kolejnej serii gier.
O ile w stolicy Wielkopolski panuje rozczarowanie, o tyle w stolicy Podlasia nastroje są zupełnie odwrotne. Gdy sędzia użył gwizdka po raz ostatni, na stadionie w Białymstoku wybuchła niepohamowana radość. Trudno się temu dziwić. Irenusz Mamrot i spółka wreszcie zaznali upragnionego smaku wygranej. Dzięki temu awansowali w ekstraklasowej klasyfikacji aż o osiem miejsc: z trzynastego na piąte.
jbro, PilkaNozna.pl