Przełamanie Arki i Siemaszki
W 35. kolejce Lotto Ekstraklasy Arka Gdynia pokonała Cracovię 2:0. Oba zespoły już wcześniej były pewne utrzymania się w lidze.
Korzystne wyniki w innych meczach sprawiły, że w miniony weekend Arka zapewniła sobie utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Z finalistów Pucharu Polski powinna więc zejść presja, co może sprawić, że w końcu zdobędą punkt w rundzie finałowej ligi. Gdynianie przegrali wszystkie cztery mecze w tej fazie rozgrywek.
Na przeciwległym biegunie jest z kolei Cracovia – zdecydowany lider grupy spadkowej. „Pasy” w czterech meczach zdobyły osiem punktów, a ostatnią porażkę poniosły 31 marca w wyjazdowym meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.
Przed tym spotkaniem spore problemy kadrowe miał Leszek Ojrzyński. Trener Arki w ostatnim meczu wystawił czterech bocznych obrońców (dwóch zagrało w pomocy), a których tylko Damian Zbozień. Adam Marciniak i Tadeusz Socha we wtorek musieli pauzować za nadmiar żółtych kartek, a Marcin Warcholak doznał kontuzji. Wobec tego na lewą stronę defensywy został przesunięty nominalny stoper – Achilleas Poungouras.
Już w pierwszych pięciu minutach gospodarze dwukrotnie sprawdzili czujność Adama Wilka. Bramkarz Cracovii w obu przypadkach pierwszy jednak dopadał do piłki. Chwilę potem nie mógł jednak wyjść z bramki, a w niezłej okazji spudłował Mateusz Szwoch.
Po dziesięciu minutach gospodarze już prowadzili. Szwoch tym razem centrował z rzutu rożnego i zrobił do idealnie, bo dograł wprost na głowę Rafała Siemaszki, a ten niepilnowany zdobył swoją pierwszą w tym roku bramkę.
Po strzeleniu gola gospodarze oddali gościom inicjatywę, ale ci kolejnymi wrzutkami nie byli w stanie z nich skorzystać. W krakowskiej drużynie brakowało pauzującego za żółte kartki Michała Helika i było to widoczne.
Arka z kolei użytek robiła z tego, z czego w tym sezonie stała się znana – dalekich wrzutów z autu. Po jednym z takich zagrać Zbozienia, niebezpiecznie główkował Maciej Jankowski, ale nieznacznie chybił.
Po chwili to Dawid Sołdecki świetnie główkował, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Wilk. W końcówce pierwszej połowy goście odpowiedzieli świetną akcją Krzysztofa Piątka, ale jego strzał ładnie obronił Pavels Steinbors.
Druga połowa rozpoczęła się w dość niskim tempie. Cracovia próbowała prowadzić grę, a gospodarze odpowiadali przede wszystkim strzałami z dystansu.
W 68. minucie kolejną znakomitą paradą popisał się Wilk, który efektownie obronił strzał Patryka Kuna. Chwilę potem bliski strzelenia przepięknego gola był Daniel Pik. 17-letni pomocnik Cracovii z narożnika pola karnego huknął z powietrza, a piłka nieznacznie minęła spojenie słupka z poprzeczką.
Cały mecz świetnie spisujący się Wilk w 78. minucie popełnił jeden błąd. Wypuścił piłkę z rąk, a następnie sfaulował Kuna. Rzut karny idealnym kopnięciem wykorzystał Szwoch.
Kilka minut potem rzut karny dostała Cracovia. Po faulu Michała Nalepy na Javierze Hernandezie sędzia Zbigniew Dobrynin pokazał Hiszpanowi żółtą kartkę za symulowanie, ale po wideoanalizie zmienił tę decyzję. Steinbors obronił jednak uderzenie Piątka.
Wygrana Arki we wtorkowym meczu przerwała jej serię pięciu porażek z rzędu w Lotto Ekstraklasie i pozwoliła jej awansować na jedenastką pozycję w ligowej tabeli. Do dziewiątej Cracovii gdynianie wciąż jednak tracą cztery punkty.
band, PilkaNozna.pl