Przejdź do treści
KSIAZENICE  13.06.2022
TRENING PILKARZY LEGII WARSZAWA  LEGIA WARSAW PLAYERS TRAINING
PIOTR PARCHAN 
FOT. MARCIN SZYMCZYK/400mm.pl

Piłka Nożna

PRZEBRANŻOWIENI

Zawód trenera jest niezwykle wymagający i to na każdym poziomie piłkarskiej piramidy. Wypalenie zawodowe czy chęć stabilizacji życia rodzinnego sprawiają, że niektórzy szkoleniowcy porzucają tę drogę i zmieniają branżę.

Paweł Gołaszewski

Droga trenerska na szczyt jest kręta i długa, najwyższy poziom w naszym kraju osiągają tylko jednostki. Miejsc na poziomie centralnym jest zaledwie 54 dla pierwszych trenerów, ale trzeba pamiętać, że szczególnie w PKO Bank Polski Ekstraklasie zatrudniani są także obcokrajowcy. Znacznie większe szanse są na to, aby znaleźć się w sztabie w roli asystenta lub analityka, co może być dobrą trampoliną. Pojawiają się jednak sytuacje, że trenerzy po dojściu na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce zmieniają zawód.


PRIORYTETY

Jak dojść na szczyt? To pytanie zadaje sobie każdy trener, który rusza na pierwsze kursy. Marzy o pracy w PKO Bank Polski Ekstraklasie w zasadzie w każdej roli. Z reguły najpierw trzeba się rozpychać łokciami, aby dojść do profesjonalnego klubu, później trzeba popracować jeszcze mocniej, aby trafić do pierwszego zespołu. Cele celami, ale proza życia codziennego lubi pisać zupełnie inne scenariusze.
– Kiedyś usłyszałem zdanie, że życie trenera w piłce profesjonalnej rozpoczyna się, kiedy wyprowadzi się co najmniej 200 kilometrów od domu rodzinnego – mówi Kacper Marzec, który od grudnia 2022 do końca poprzedniego sezonu był asystentem Aleksandara Vukovicia w Piaście Gliwice. Dzisiaj już w tej roli nie pracuje, choć był szkoleniowcem od 2009 roku. Najpierw były lokalne kluby, później wyjazd z rodziną do Warszawy do pracy w Legii, z której wrócił do Motoru. Dopiero do Gliwic ruszył bez najbliższych. – Rozłąka z domem bardzo mi doskwierała. Z Gliwic do Lublina miałem prawie pięćset kilometrów, a nie chciałem zaniedbywać rodziny. Trener Vuković był przy tym wszystkim niezwykle wyrozumiały, zdarzały się sytuacje, kiedy pozwolił mi nie pójść na trening, abym mógł pojechać na jeden dzień do żony i córki. W naszym domu niezwykle ważnym świętem jest 6 grudnia. W tamtym roku wydawało się to niemożliwe, abym spędził ten dzień z moimi dziewczynami, ponieważ 7 grudnia graliśmy wyjazdowy mecz w krajowym pucharze z Cariną Gubin. Na szczęście trener Vuković poszedł mi na rękę i pozwolił pojechać do domu 5 grudnia wieczorem, a na drugi dzień rano ruszyłem z Lublina prosto na mecz. Jechałem najpierw sześć godzin pociągiem z Gliwic do Lublina, żeby następnego dnia jechać dziewięć godzin do Gubina. Wszystko tylko po to żeby spełnić oczekiwania córki. Wtedy dojrzewałem do decyzji o tym, aby zrezygnować z pracy szkoleniowej. Trenerowi przekazałem informację 2 maja, że wraz z końcem sezonu chciałbym zmienić pracę. Vuko to zaakceptował, ale przede wszystkim zrozumiał, że dla mnie najważniejsza w życiu jest rodzina. Trener Vuković sam kieruje się podobnymi wartościami w życiu i dokładnie wie, jak ważna jest rodzina. To ogromy komfort, jeżeli masz pierwszego trenera, który przede wszystkim jest człowiekiem, a dopiero później trenerem.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 47/2024

Nr 47/2024