Prosto z Neapolu: Hubert Idasiak
18-letni Idasiak od niespełna dwóch lat jest piłkarzem włoskiego SSC Napoli, a już ma w CV triumf w Pucharze Włoch. Wprawdzie tylko dlatego, że znalazł się w kadrze meczowej na jeden z meczów Coppa Italia – ale ma.
Młody bramkarz Napoli (fot. Reuters)
JERZY CHWAŁEK
W Napoli trenuje u świetnego szkoleniowca i ćwiczy ze znakomitymi bramkarzami – Davidem Ospiną i Alexem Meretem. – W meczu finałowym Pucharu Włoch siedziałem na trybunach, ale było to wielkie przeżycie, bo mogłem cieszyć się i celebrować z kolegami ten sukces – mówi Idasiak.
Szansa od Ancelottiego
– Na treningi z I zespołem zostałem zaproszony wiosną ubiegłego roku, jeszcze za kadencji Carlo Ancelottiego, bo to on otworzył mi furtkę do zespołu. W lipcu wyjechałem z drużyną na obóz i pokazałem, że nie znalazłem się tam przypadkowo – kontynuuje Hubert.
Nastolatek pochodzący z małej miejscowości Kowalewice pod Darłowem trenuje regularnie z drużyną prowadzoną obecnie przez Gennaro Gattuso. – Po zawieszeniu rozgrywek w Primaverze wróciłem do Polski i sądziłem, że mam już wakacje – mówi. – Chcąc jak najlepiej wykorzystać czas zapisałem się na kurs prawa jazdy. Wówczas dostałem telefon, że mam przyjechać do Neapolu i dołączyć do I zespołu. Było trochę kłopotów, bo ledwie co przywrócono loty w Europie i nie było łatwo znaleźć połączenie. Musiałem lecieć przez Sofię, w której czekałam dziesięć godzin na lot do Rzymu.
Ale nawet przez chwilę nie narzekał na te niedogodności. Ma znakomitych partnerów podczas treningów w Napoli. Oprócz wspomnianych Ospiny i Mereta, trzecim bramkarzem jest Grek Orestis Karnezis. – Podpatruję ich zachowania, bo ćwiczenia techniczne wykonują perfekcyjnie. Trener będzie mi powtarzał z 15 razy jak trzeba coś zrobić, a wystarczy, że podejdzie Meret i powie: „Patrz na mnie” – zrobi odpowiedni ruch i już mam w głowie, jak wykonać to ćwiczenie. Nie ma nic lepszego, jak uczyć się od nich. Wcześniej moim wzorem był Iker Casillas, również dlatego, że mam podobną budowę do niego i wzrost, więc inspirowałem się jego grą. Dziś mogę korzystać z wiedzy i wskazówek Ospiny i Mereta, oni najbardziej mi imponują i są wzorami do naśladowania – mówi Hubert, którego trenerem w Napoli jest kolejna nietuzinkowa postać, mianowicie Alessandro Nista. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku był bramkarzem i kolegą klubowym Gianluigiego Buffona w Parmie, a później w Juventusie znów trafili na siebie, lecz wówczas Nista był już trenerem Gigiego.
Polska pomoc
– Nie spodziewałem się, że w ciągu niespełna dwóch lat uda mi się dojść do poziomu, że będę regularnie trenował z pierwszym zespołem. A już nawet w najśmielszych marzeniach nie było tego, że na mojej szyi zawiśnie medal za Puchar Włoch, choć wiem, że to była kwestia szczęścia.
Jak wychowanek Orlika Darłowo, z później zawodnik akademii Pogoni Szczecin, porównuje treningi bramkarzy we Włoszech i w Polsce? – W Napoli jest zdecydowanie więcej treningów w grze i ustawiania się na linii, a w dalszej kolejności na przedpolu. Bramkarze mają mniej zajęć w grze nogami, a ćwiczymy to podczas gierek, w których bierzemy udział jak pozostali zawodnicy z pola. W Polsce na pewno było więcej nauki gry nogami – nie ma wątpliwości Hubert. – Większość ćwiczeń technicznych dla bramkarza znam z Polski, a tutaj je szlifuję.
Dla młodego człowieka ważne jest, by mógł liczyć na pomoc w obcym środowisku. Hubert może. – Arek Milik i Piotrek Zieliński są gwiazdami zespołu, ale też normalnymi ludźmi. Jestem człowiekiem, który stara się radzić sobie nawet w trudnych sytuacjach, lecz wiem, że mogę na nich obu liczyć. W pierwszych tygodniach wspólnych treningów tłumaczyli mi na język polski polecenia szkoleniowców. Zresztą później Arek załatwił mi nauczyciela języka włoskiego, gdy na początku pobytu sam miałem problemy ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Z Piotrem zdarza mi się wyjść razem na obiad do restauracji i dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Uczę się języka włoskiego na miejscu, ale również kształcę w SMS Kraków metodą internetową. Kończę właśnie II klasę liceum, gdzie obowiązkowym przedmiotem jest z kolei angielski.
Gdy pociąg stoi
– Tęsknie za rodziną w Polsce, ale byłym przygotowany na rozłąkę. Już jako 14-latek wyjechałem do Koszalina, a następnie do Szczecina, żeby rozwijać się sportowo. Na rok przed wyjazdem za granicę, choć nie wiedziałem jeszcze, że trafię do Włoch, mentalnie przygotowywałem się do wyjazdu. Pomógł mi w tym trener, z którym współpracuję do dzisiaj. Piłka nożna to mentalność i głowa. Tęsknię za domem, ale wiem po co tutaj jestem – żeby ciężko pracować i osiągnąć sukces.
Polski bramkarz jest pod wrażeniem kibiców we Włoszech. – Ci z Neapolu są szczególnie fanatyczni. Gdy wracaliśmy z Rzymu po wygranym finale, to pociąg zatrzymał się przed Neapolem, bo nie mógł wjechać na stację. Tysiące ludzi obstawiło dworzec i okolicę. Pociąg stał godzinę, ale policja nie poradziła sobie. Dlatego maszynista cofnął skład do wcześniejszej stacji, gdzie też byli kibice, ale udało nam się przesiąść do taksówek i dotrzeć do Neapolu. Euforia była tym większa, bo zdobyliśmy pierwsze trofeum dla klubu od pięciu lat. Zresztą na co dzień widać, jak dla całego Neapolu ważna jest drużyna piłkarska. Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce piłkarz jeszcze w juniorskim wieku był rozpoznawany na ulicy, a tutaj zdarza się, że ktoś mnie zaczepi: „… Idasiak, Primavera, portieri” i poprosi o zdjęcie lub po prostu pogada – śmieje się Hubert. – Mój cel na następny sezon? Jak najczęściej być w kadrze I zespołu Napoli i trafić do reprezentacji Polski U-20. Dostałem nawet powołanie od trenera Jacka Magiery, ale ze względu na koronawirusa zgrupowanie zostało przełożone, więc i mój debiut w tej drużynie musi zaczekać…
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 29/2020)