Proste ligowe życzenia na nowy sezon
Wystartowała Ekstraklasa i nawet dla osób bardziej się interesujących futbolem zagranicznym niż krajowym, jak ja, był to moment swego rodzaju ekscytacji związanej z nadzieją na to, że tym razem będzie lepiej, że nasi, a ściślej – grający u nas piłkarze dostarczą nam rozrywki wyższej jakości niż ostatnio. Rzecz jasna nadzieja ta jest złudna i zapewne szybko okaże się, że jest jak było, albo i gorzej, jeśli do tego dojdą niepowodzenia naszych zespołów w przedwstępnych rundach kwalifikacji do pucharów, to fanów swojszczyzny jesienne ponuractwo dopadnie już w sierpniu, najdalej we wrześniu, ale na razie niech choć przez chwilkę będzie można pomarzyć. Oto moje marzenia.
Żeby w każdym zespole znalazł się jakiś Ivi Lopez… (fot. Jakub Ziemianin/400mm.pl)
LESZEK ORŁOWSKI
1. Żeby w każdym zespole znalazł się jakiś Ivi Lopez. Chciałoby się, by dyrektorzy sportowi polskich klubów umieli wyszukiwać wśród zagranicznych zawodników w dostępnych dla polskiego rynku cenach graczy wartościowych, przerastających innych o głowę, dla których kibice chcieliby chodzić na stadiony. Jak się okazało, a było przecież w ostatnich latach w Polsce jeszcze kilku zawodników równie efektownych jak Hiszpan z Rakowa, można. Trzeba więc próbować. Niech też szefowie klubów zaczną wychodzić z założenia, że lepiej sprowadzić do zespołu za duże pieniądze jednego Iviego Lopeza, niż za mniejsze dziesięciu przysłowiowych trzydziestoletnich Słowaków. Zakupy wszak jeszcze trwają.
2. Żeby każdy zespół grał jak Raków, a każdy klub był jak Raków. Nie chodzi mi tu o powielanie taktyki wicemistrza z Częstochowy, lecz o wyrazistość stylistyczną. Kibice lubią improwizację, ale improwizować to mogą zespoły złożone z wirtuozów, a u nas takich brakuje. Nikt nie zabrania natomiast imponowania organizacją gry, jeśli oczywiście jest ona imponująca zarówno w aspektach ofensywnych jak i defensywnych, a nie tylko w tych drugich. Raków wie co oraz jak chce grać i konsekwentnie swój plan realizuje. A oglądanie tego jest przyjemne, a momentami fascynujące. Niczego nie ujmując Lechowi i Pogoni – w sezonie 2021-22 to Raków był pod wieloma względami top. Klub ten winien też służyć za wzór dla innych, jeśli chodzi o pozycję trenera. Marek Papszun jest nie do ruszenia i żaden piłkarz mu nie podskoczy A to fundament sukcesów.
3. Żeby pojawiło się kilku nowych Kacprów Kozłowskich. W Belgii szło mu średnio, ale przez półtora roku był wielkim objawieniem, a potem już bohaterem naszych ligowych boisk. Gdybyż tak co sezon wchodziło do naszych ligowych zespołów ze czterech-pięciu młodych zawodników z tym potencjałem co koszalinianin! Niestety, dzięki przepisowi o młodzieżowcu otrzymaliśmy głównie obfitą dostawę futbolowej surówki, czyli graczy pod jakimś względem gotowych na Ekstraklasę, ale pod innymi dalece nie.
4. Żeby walka o tytuł mistrza Polski znów trwała do końca i żeby brał w niej udział czarny koń. Jednocześnie, choć to życzenie może kłócić się z poprzednim, chciałbym, żeby mocni byli naprawdę mocni. Nazywając rzecz po imieniu: jeśli Legia plącze się koło ogona tabeli, to z automatu poziom rozgrywek staje się niższy, a ich atrakcyjność spada. To samo dotyczy zresztą Lecha. Niech te dwa zespoły wykorzystują swój potencjał, niech polskie El Clasico będzie rzeczywiście dwa razy hitem sezonu.
I to tyle – cztery proste życzenia: młodzi, świetni Polacy, gwiazdy z zagranicy, koniec z taktycznym bezhołowiem i zwalnianiem trenerów, walka do końca o zaszczyty i uniknięcie degradacji. Niczego więcej od Ekstraklasy nie chcę. Czy proszę o zbyt wiele?
TEKST UKAZAŁ SIĘ NA ŁAMACH TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (NR 29/2022)