Przejdź do treści
Profil taktyczny: Dwa Manchestery

Ligi w Europie Premier League

Profil taktyczny: Dwa Manchestery

Skoro Atletico Madryt potrzebuje cudu, by wyjść z grupy w Lidze Mistrzów, trwa casting na nową stolicę europejskiego futbolu, czyli miasto mające dwie ekipy zdolne dotrzeć do finału najważniejszego z pucharów. Biorą w nim udział Londyn i Manchester.

LESZEK ORŁOWSKI

Z jednego miasta Chelsea i Tottenham, z drugiego City i United. Wszyscy jedną nogą i połową drugiej w fazie pucharowej Champions League. Anglicy są naprawdę mocni. Ale – czy aż tak bardzo mocni, żeby brać udział w rywalizacji do samego końca, eliminować Real, Barcelonę, Paris SG, Bayern, Juventus? Postanowiliśmy przyjrzeć się dokładniej grze obu ekip z angielskiej Łodzi – na drużyny stołeczne przyjdzie czas kiedy indziej. Manchester City oglądaliśmy uważnie w spotkaniach z Napoli i Arsenalem, zaś United w miarodajnym, dla stanu zespołu przed powrotem kontuzjowanych Paula Pogby i Zlatana Ibrahimovicia, występie przeciwko Chelsea. 

(…)

W MC Guardiola zgromadził piłkarzy, którzy pozwalają zespołowi grać taką piłkę, jaką grała Barca, czyli opartą na posiadaniu futbolówki. Charakterystyczne jest, że w żadnym meczu tego sezonu The Citizens nie mieli jej krócej niż przez 55 procent czasu. Tak więc zespół z Etihad spróbuje zapewne dotrzeć zwycięsko do mety Champions League w taki sposób, w jaki w 2009 roku uczyniła to Barcelona. 

Kevin De Bruyne i David Silva, kluczowi zawodnicy, mogą grać zarówno jako skrzydłowi, jak i rozgrywający. Nie są to piłkarze o takich profilach jak Xavi i Andres Iniesta. Pep przez długi czas wątpił, czy w najtrudniejszych meczach będą umieli grać tak perfekcyjnie taktycznie, wyważając idealnie proporcje między atakiem i obroną, jak w Barcelonie czynił to wspomniany duet. Wolał, by mieli za sobą sześciu (w systemie 1-5-3-2), a nie pięciu (w obecnym 1-4-3-3) zawodników. Ale chyba jednak porzucił już te obawy, stwierdził, że dadzą radę, że nie będzie ich zanadto nosiło do przodu. W ostatnich tygodniach obaj bardzo się pilnują, rozgrywając po wirtuozersku, jak to obaj potrafią, jednocześnie cały czas zachowują czujność. Starają się, na zmianę, stać na pozycjach umożliwiających natychmiastowe podjęcie skutecznych działań defensywnych po ewentualnej stracie piłki. 

(…)

Atakując pozycyjnie, MU się męczy. Gdy Chelsea objęła prowadzenie i trzeba było na stałe przejąć inicjatywę, szybko wyszła na jaw niewydolność wyjściowego ustawienia. Dlatego też Mourinho już po ośmiu minutach dokonał dwóch zmian, po których zespół przeszedł na pokazane na diagramie 11 ustawienie 1-4-3-3. Drogę do bramki miały otwierać skrzydła, co niespecjalnie się udawało – Anthony Martial to nie jest jednak Kylian Mbappe, a Rashford to nie Neymar. W tej sytuacji w końcówce zespół grał już w sposób stary i sprawdzony: w pole karne rywala wędrował Fellaini, po czym piłka była zagrywana górą w jego kierunku w nadziei, że odda strzał, strąci ją – że zrobi cokolwiek, że coś się stanie. Nic się nie stało, MU przegrał mecz. 

Nie wydaje się, żeby system z meczu z Chelsea długo się utrzymał. Żaden ze stoperów z piłką przy nodze nie jest ani Matsem Hummelsem, ani nawet Johnem Stonesem, więc niewiele potrafią oni pomóc w budowaniu akcji. Ponadto nie zdołali podzielić się właściwie kryciem, co wykazał zwycięski gol dla rywali, strzelony głową przez zupełnie niepilnowanego Alvaro Moratę. Grając przeciwko MU, wystarczy miarkować się w atakach na tyle, by nie dać się skontrować, jak czyniła to Chelsea, i sukces jest prawie pewny.

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (47/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024